A A+ A++

Opowieść o wybitnym komiku, którego choroba doprowadziła do tragicznej śmierci, czyli „Dzień dobry, Robin” to jedna z pozycji w sierpniowym repertuarze Dyskusyjnego Klubu Filmowego w lubińskim kinie Muza. Pierwszy seans już w najbliższą środę.

Filmy w ramach tego cyklu wyświetlane są w każdą środę o godzinie 19. Bilet na jedną projekcję kosztuje 17 zł, a karnet na cały miesiąc – 55 zł.

Na początek, 4 sierpnia, pokazany zostanie film „Amatorzy”. Potem będzie można obejrzeć: „La Gomerę” (11 sierpnia), „Minari” (18 sierpnia) i „Dzień dobry, Robin” (25 sierpnia).

Szczegółowy repertuar dostępny jest tutaj.

O filmach:

„Amatorzy”

Teatr Krzyśka i jego niepełnosprawni intelektualnie aktorzy wygrywają festiwal. Nagrodą, ufundowaną przez zawodowy teatr, jest zrealizowanie spektaklu. Wielka radość, wielka szansa, wielkie oczekiwania: właśnie pracują nad nową sztuką „Grek Zorba”. Okazuje się jednak, że nagrodą jest udział w Festiwalu Szekspirowskim. Decydują się podjąć wyzwanie. Ma im w tym pomóc gwiazda filmowa. Scenariusz i reżyseria Iwona Siekierzyńska („Moje pieczone kurczaki”).

 

„La Gomera”

Nieprzewidywalna, rozpędzona, stale zmieniająca gatunkowe przebrania „La Gomera” kluczy i myli scenariuszowe tropy, niczym wyjątkowo sprytny zbieg. Kryminalna komedia w reżyserii Corneliu Porumboiu zaskakuje pomysłowością, bawi absurdalnym humorem, a przede wszystkim dowodzi, że każdy, kto traktuje siebie śmiertelnie poważnie, jest po prostu śmieszny. Mistrz rumuńskiej Nowej Fali zabiera nas na Gomerę – jedną z Wysp Kanaryjskich. To tu przypływa skorumpowany, ponury gliniarz z Bukaresztu (Vlad Ivanov), by nauczyć się sekretnego lokalnego języka gwizdów, el silbo. Dzięki niemu Cristi może dogadywać się z mafią i planować porwanie, gwiżdżąc na policyjne podsłuchy. Nauczycielami Rumuna zostają tutejszy gangster i tajemnicza, ciemnowłosa femme fatale (Catrinel Marlon), której nie mogło zabraknąć w opowieści mistrzowsko doprawiającej mieszankę kryminału, komedii, heist movie i westernu garścią błyskotliwych nawiązań do filmów noir. Zresztą to właśnie kobiety pociągają za sznurki tej nietypowej opowieści o policjantach i złodziejach. 

„Minari”

W pogoni za amerykańskim snem Jakob Yi (Steven Yeun) przeprowadza swoją rodzinę z Kalifornii do sielskiego Arkansas. Jego marzeniem jest stworzyć własną farmę, której plony mogłyby zaopatrywać okolicznych koreańskich sklepikarzy. Pozostali członkowie rodziny nie są zadowoleni z przenosin, zwłaszcza, gdy okazuje się, że ich nowy dom ma… kółka i jest tak wątły, że może sobie nie poradzić z nawiedzającymi okolicę tornadami. Jakby tego było mało, do rodziny dołącza nieco szelmowska babcia z Korei. Choć nie pachnie tak jak powinna, a jej metody wychowawcze są dość dziwaczne, na przekór wszystkiemu, nawiązuje nić porozumienia z 6-letnim niesfornym Davidem, a pozostałych członków rodziny uczy, jak tworzyć nową więź z Ameryką, pielęgnując równocześnie własną tradycję. Oscar dla najlepszej aktorki drugoplanowej Yuh-Jung Youn.

„Dzień dobry, Robin”

Portret wielkiego człowieka, który bawił nas i wzruszał przez wiele lat. W dokumencie poświęcono również sporo uwagi ostatniemu okresowi z życia artysty, który do tej pory był owiany tajemnicą. Twórcy wyjaśniają nam, w jaki sposób otępienie ciałami Lewy’ego może wpływać na fizyczne i psychiczne zdrowie człowieka. Informacja o samobójstwie Robina Williamsa obiegła świat i nie pozostawiła zbyt wiele miejsca na dyskusję. Dzięki temu obrazowi łatwej będzie nam zrozumieć, jak wielkie brzemię w postaci choroby nosił na swoich barkach aktor takich filmów jak „Buntownik z wyboru”, „Stowarzyszenie Umarłych Poetów” czy „Pani Doubtfire”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBoris Johnson i jego żona spodziewają się drugiego dziecka
Następny artykuł„Klan” zmienia czołówkę po 24 latach. Widzowie nie usłyszą, że „Życie jest nowelą”