Simon Laks (1901–1983) nie odniósł sukcesu za życia, w czym pewnie pomogło mu „kiepskie” pochodzenie. Być Żydem w Polsce i Polakiem za granicą nigdy nie było łatwo. Laks podzielił los Waghaltera, Tansmana, Strasfogela, Fitelberga (ojca i syna), Rathausa i Kleckiego, którzy wyemigrowali; Mendelsona i Kofflera, którzy zginęli w Zagładzie, oraz Szpilmana i Kasserna, których uratowała seria cudów i moralna odwaga niektórych Polaków. Wszystkich ich łączy niemal całkowite skazanie na niebyt we współczesnym życiu muzycznym.
Laks wierzył, że jeśli cokolwiek w jego twórczości kompozytorskiej ma potencjał przetrwania, to będą to właśnie piosenki. Jak na ironię, odkryto je dla publiczności najpóźniej.
Pieśni pojawiły się w twórczości Laksa za sprawą intensywnej współpracy z dwiema wybitnymi śpiewaczkami. Dla Toli Korian komponował w Paryżu w latach międzywojennych. Z kolei Halina Szymulska zainspirowała go na początku lat 60. Pomiędzy tymi dwoma okresami stoi doświadczenie Auschwitz. W pieśniach Laks wykorzystywał wiersze najwybitniejszych polskich (choć nie tylko) poetów, m.in.: Mieczysława Jastruna, Antoniego Słonimskiego i Juliana Tuwima.
Eda Records zdecydowała się nagrać komplet jego pieśni, a wykonanie powierzyć Ani Vegry i Katarzynie Wasiak. Panie okazały się idealnymi interpretatorkami. Sopran Ani Vegry jest jasny i bardzo przyjemny. Artystka włożyła równie wiele wysiłku w zróżnicowanie interpretacyjne pieśni, co i w dbałość o nieskazitelną dykcję. Jej kreację należy oceniać nie tylko na polu muzycznym, ale i aktorskim. W obu przypadkach Vegry należy się ocena najwyższa.
Z kolei Katarzyna Wasiak ujęła mnie niebywałymi umiejętnościami tworzenia akompaniamentu w różnych stylach. Pierwsze piosenki Laksa – te napisane w modnym w latach 30. stylu muzyki kabaretowej – pianistka zagrała z niemal jazzowym pazurem, a potem, niczym kameleon, przeistoczyła się w artystkę, która świetnie rozumie zaawansowaną strukturę i harmonię utworów powstałych po wojnie. Wszystko to zostało splecione swobodą i techniczna sprawnością, dając bardzo dobry efekt.
Pieśni Simona Laksa są może mniej zaskakujące i nowatorskie niż jego muzyka kameralna, ale rekompensują to lekkością, urokiem i dowcipem. Podsumowując: album „Complete works for voice and piano” jest dla mnie nie tylko odkryciem muzyki Simona Laksa, ale przede wszystkim zbiorem zachwycającej, przesyconej emocjami muzyki w najlepszym wykonaniu. Zazdroszczę każdemu, kto może odkryć ją dla siebie po raz pierwszy.
Robert Majewski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Rogozinie, dyrygent chóru Vox Singers
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS