– Uznałyśmy, że nie chcemy, by był to stereotypowy album z reprodukcjami i krótką notką biograficzną, By to było coś wyjątkowego, co by pokazywało mojego męża w całym bogactwie jego osobowości, działalności i dokonań. Dlatego treść w albumie jest bardzo bogata i nie jest ona ułożona chronologicznie – mówi Alina Tomczyk, która po pół roku od śmierci zasłużonego elbląskiego artysty Ryszarda Tomczyka wydała w wydawnictwie Uran album poświęcony jego pamięci i twórczości.
Rafał Gruchalski: – Mam w rękach niesamowity album poświęcony Ryszardowi Tomczykowi. Zebrała Pani w nim jego najważniejsze prace…
Alina Tomczyk: – Łatwo nie było, ponieważ mój mąż zostawił ogromne archiwum, liczone w tysiącach pozycji. To bardzo różnorodne archiwum, ponieważ był on człowiekiem o wielu talentach i realizował swoje pasje w różnych dziedzinach i muszę powiedzieć, że w każdej z tych dziedzin odnosił sukcesy. Był człowiekiem żyjącym z pasją, bardzo szczęśliwym. Umarł, kończąc wszystko to, co zaczynał. Planów zawsze miał na dwa lata do przodu, dużo pomysłów, ale to, co zaczął robić, skończył. Po czym odszedł…
– Jaki był w takim razie klucz wyboru prac Ryszarda Tomczyka do albumu? Czym Pani się kierowała?
– Najpierw trzeba było to archiwum uporządkować. Wśród swoich talentów Ryś nie posiadał jednego – porządku (uśmiech). Artystyczny bałagan to bardzo adekwatne określenie. Być może w tym bałaganie był jakiś jego porządek, a dla osób, które przystąpiły potem do porządkowania, był on niewyczuwalny (uśmiech).
Pierwszy etap to był więc przegląd zbiorów i ich poukładanie. Wystarczy, że powiem, że każdy z trzech tomów jego pracy doktorskiej mieścił się w innym miejscu w mieszkaniu. Listy, rękopisy, notatki ze studiów, dzienniki, fotografie, materiały audiowizualne, wspomnienia – uporządkowanie tego wszystkiego zajęło kilka miesięcy i było pracochłonne. Pomagali mi w tym różni dobrzy ludzie, szczególnie pani Maryla, która się mną opiekuje na co dzień.
Drugi etap to była selekcja. Co zostawić, co jest ważne, co trzeba zachować. Co można zniszczyć, bo wątpię, że rachunki za światło w domu w Linówku były ważne… Postanowiłam cały ten wyselekcjonowany materiał zabezpieczyć, żeby pamięć o moim mężu nie zginęła. Wydawało mi się, że najlepszym – trochę staroświeckim sposobem – będzie właśnie wydanie albumu. Zresztą on o albumie marzył. Nigdy tego wprost nie powiedział „zrobisz po mnie album”. Ale miał takie teksty „Pan Hankowski to miał ładny album” albo „Wiesz, ukazał się album Cichonia, bardzo ładny”. Pomyślałam, że „ja też Ci zrobię album”.
Jestem w Elblągu od 9 lat, nie mam wielu znajomych, ale Ryś wydawał swoje książki w wydawnictwie Uran u pani Marzeny Brackiej-Kondrackiej, więc porozumiałam się z nią w tej sprawie. Album miał mieć tytuł „Życie i twórczość”, ale uznałam, że jest on zbyt ambitny, bo trzeba by było wydać z 10 tomów, żeby o wszystkim napisać.
Trzeba było się więc ograniczyć. Uznałyśmy, by to nie był stereotypowy album z reprodukcjami i krótką notką biograficzną, By to było coś wyjątkowo, co by pokazywało mojego męża w całym bogactwie jego osobowości, działalności i dokonań. Dlatego treść w albumie jest bardzo bogata i nie jest ona ułożona chronologicznie. Chodziło o to, by pokazać nie tylko jego obrazy, choć to najważniejsza część (około 100 obrazów Ryszard Tomczyk przekazał za życia Muzeum Archeologiczno-Historycznemu – red.), ale pamiątki po nim. Na przykład tu są zdigitalizowane i zreprodukowane jego legitymacje uczniowskie i studenckie, legitymacja Związku Literatów Polskich i międzynarodowa, dowody uznania, które zbierał. Wygrzebałyśmy m.in. rysunki, które tworzył, gdy był dzieckiem, można je też oglądać na wystawie w Galerii EL, po raz pierwszy ujrzały światło dzienne. Już wtedy dało się zauważyć jego satyryczny pazur. On patrzył na świat satyrycznie, ten aspekt świata do niego przemawiał. Dlatego te obrazy nie są takie słodkie, ładne, które miło powiesić nad tapczanem i patrzeć.
Kiedy wychodziłam za mąż za Rysia, moje przyjaciółki, gdy obejrzały jego obrazy, zapytały „a ty się nie boisz wyjść za mąż za człowieka, który maluje takie obrazy?” (śmiech).
– W albumie mamy reprodukcje wielu elementów archiwum pana Tomczyka. A co się stało z oryginałami? Gdzie obecnie znajduje się jego całe archiwum, gromadzone przez lata?
– Zostały uporządkowane i przygotowane do przekazania Bibliotece Elbląskiej, bo takie było życzenie Rysia, by były w jednym miejscu i dostępne dla innych. To jest m.in. jego praca doktorska, praca magisterska, za którą dostał pierwszą nagrodę, jego pamiętniki, maszynopisy, rękopisy, listy, zdjęcia, materiały wizualne, płyty, przeźrocza, a nawet twardy twardy dysk z wszystkim materiałami, który był wyładowany „po kokardę”. Żeby to wszystko zostało zdigitalizowane i upamiętnione, bo w końcu był to człowiek, który dla Elbląga żył, dla Elbląga tworzył i był częścią historii miasta. Myślę, że warto zadbać o jego pamięć. A kto ma o to zadbać, jak nie żona (uśmiech).
– Czy ten album będzie można gdzieś kupić? Zapoznać się z jego treścią?
– Nie miałam tyle pieniędzy, by wydać dużą liczbę egzemplarzy. Zresztą ze względu na objętość i jakość druku album byłby w sprzedaży bardzo kosztowny. Sam album waży 2,5 kilograma. To jest prezent mojego męża dla przyjaciół. Zrobiłam listę, kto może go dostać, porozumiałam się pozazmysłowo z Rysiem i on się zgodził (śmiech). Oczywiście album będzie dostępny w bibliotece, muzeum, w teatrze, w szkołach. Będzie można obejrzeć, ale kupić go nie można. Jest to prezent, który mój mąż zza grobu podarował Elblągowi.
– Dowiedziałem się, że o Ryszardzie Tomczyku ma również powstać film…
– Tak, przygotowuje go Juliusz Marek, założyciel Telewizji Elbląskiej, który od kilku lat prowadzi filmowe spotkania z historią Elbląga w kinie Światowid. Bardzo chętnie na te spotkania chodziłam, tam zawsze były tłumy. Docierał do filmowych źródeł, w których były świadectwa życia w Elblągu. On chce zrobić taki właśnie wieczór – jeden dzień o Rysiu. Telewizja dysponuje ogromną ilością nagrań, bo Ryś żył prawie 90 lat, i chcą zrobić o nim pełnometrażowy film.
Rafał Gruchalski
Album wydało Wydawnictwo Uran Marzenny Brackiej-Kondrackiej, która pisze o nim tak:
– Włożyłam w tworzenie tego albumu mnóstwo pracy i “serca”. Pracowałam nad nim pół roku, ogromny materiał, ale i ogromny przecież dorobek artystyczny, jaki pozostawił po sobie Ryszard Tomczyk, z którym musiałam się zmierzyć i przez ten czas odkrywać. Chciałabym, by żył i ocenił moją pracę, tak wiele też miałabym jeszcze pytań do niego. Tak to jest, jak ludzie odchodzą, a jeszcze takiego formatu angażujących się jakby “po drodze” w wiele dziedzin życia, nie tylko w twórczość malarską, choć ta wydaje się najważniejsza.
Album zapewne pomoże w utrwaleniu jego twórczości, a następne pokolenia być może odkryją go “na nowo”, choć już obecnie dla znawców sztuki uważany jest za jednego z najlepszych humanistów i malarzy współczesnej Polski. Mało jednak znany poza Elblągiem. Obrazy, które podarował naszemu Muzeum, powinny wędrować od galerii do galerii, jest ich ok. 100 sztuk, tam są jedne z najlepszych jego prac. Mam taką nadzieję, jak i wielu innych znających jego twórczość, że do tego kiedyś dojdzie.
Miał wspaniałą żonę przez ostatnie 10 lat życia, która przyczyniła się do powstania albumu, zlecając mi tę realizację z pełnym zaufaniem angażując swoje środki finansowe w realizację. To dla mnie duża satysfakcja.
.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS