Niepełnosprawni ruchowo bielszczanie biją na alarm, bo w mieście likwiduje się cześć przeznaczonych dla nich miejsc parkingowych. Urzędnicy tłumaczą, że tak musi być i zasłaniają się przepisami. A co ze zwykłą logiką i empatią dla tych, którzy mają w życiu pod górkę?
„Uprzejmie proszę o pomoc w imieniu wszystkich niepełnosprawnych, którym Miasto zlikwidowało istniejące dotąd wyznaczone miejsca parkingowe dla inwalidów, chociaż nie ubywa inwalidów zmuszonych do korzystania z transportu inwalidzkiego. Na przykład na ulicy Boh. Warszawy ZLIKWIDOWANO WSZYSTKIE WYZNACZONE WCZEŚNIEJ “KOPERTY INWALIDZKIE”.” – To fragment listu, jaki do naszej redakcji nadesłała ostatnio pani Janina. I nie był to jedyny głos sprzeciwu w tym względzie, bo „koperty” znikają również w innych miejscach miasta, objętych rozszerzoną strefą parkingową.
– Rzeczywiście tak jest – przyznaje Dariusz Gołyszny, kierownik działu stref parkingowych w Miejskim Zarządzie Dróg. – Część tych miejsc wypada, bo nie dało się na niektórych ulicach, ze względu na przykład na ich szerokość i przejezdność, wymalować kopert o odpowiedniej szerokości.
W dziale inżynierii ruchu drogowego MZD dowiadujemy się, że prawidłowa szerokość „koperty” dla osób niepełnosprawnych, to minimum 3,6 m.
– To jest logiczne i uzasadnione, bo w porównaniu do reszty miejsc, które są węższe o blisko metr, miejsca dla kierowców, czy pasażerów niepełnosprawnych muszą im gwarantować bezpieczne wydostanie się z samochodu, często łącznie z wózkiem inwalidzkim – tłumaczy Marcin Burdziński, z-ca dyrektora MZD, nadzorujący wspomniany dział.
Tam więc, gdzie takiej „koperty” nie da się ustanowić, stara została zlikwidowana, tak jak na przywołanej ulicy Bohaterów Warszawy. Co prawda MZD zapewnia, że likwidując stare miejsca postojowe dedykowane osobom niepełnosprawnym szuka się miejsc pod nie na innych ulicach, ale nie o to przecież chodzi, by dotknięty chorobą narządu ruchu człowiek musiał przez to nadkładać pieszej drogi do miejsca zamieszkania, bądź instytucji, czy urzędu, do którego przyjechał.
– Poza tym zdecydowaliśmy o takim rozwiązaniu, bo sugerowała to Powiatowa Społeczna Rada ds. Osób Niepełnosprawnych przy Prezydencie Miasta – tłumaczy Marcin Burdziński. – Może zbyt pochopnie postąpiono.
Szef wspomnianej rady, Adam Fabia, kręci tymczasem głową i winę za zaistniałą sytuację zrzuca z kolei na MZD.
– Rzeczywiście opiniowaliśmy, by „koperty”, jeśli spełniać mają swoją rolę, muszą być zgodne z przepisami, ale jednocześnie wyraźnie sugerowaliśmy, aby najpierw znaleźć jak najbliżej inne miejsce na nie, a dopiero później likwidować te, które są nieprzepisowe jeśli chodzi o ich szerokość – przekonuje Fabia. – Ale urzędnicy, jak widać, się pośpieszyli…
Wygląda więc na to, że miejsc dla osób niepełnosprawnych ubyło… w trosce o nich samych. Tak, czy inaczej sprawa nie jest zakończona i w najbliższych dniach omawiana ma być przez członków rady, urzędników i fachowców od ruchu drogowego. Oby z większym sukcesem, bo pomijając wszystko, są i takie przepisy, które nakazują, by wszędzie tam, gdzie tworzone są parkingi pięć procent miejsc w stosunku do reszty dedykowane było właśnie osobom niepełnosprawnym.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS