A A+ A++

W ostatniej dekadzie polski Kościół katolicki, a przynajmniej jego bardziej konserwatywna część, rozpętał dwie religijno-polityczne „krucjaty”.

Pierwszą przeciw „ideologii gender”, drugą – przeciw „ideologii LGBT”. Posługując się w najlepszym wypadku półprawdami, podsycając społeczne lęki i uprzedzenia, hierarchowie, kapłani, aktywni świeccy i tworzone przez nich instytucje ciężko pracowali, by rozpętać panikę moralną wokół tęczowo-genderowego potwora, rzekomo zagrażającego polskim rodzinom, dzieciom i wartościom.

Czytaj też: Czy Tusk zjednoczy opozycję? Sytuacja na scenie politycznej już zaczęła się zmieniać

Akcentów uderzających w LGBT i gender nie zabrakło też na tegorocznej Pielgrzymce Rodzin Radia Maryja na Jasną Górę. W sobotę w trakcie wieczornej mszy inaugurującej dwudniowe uroczystości ojciec Rydzyk mówił o LGBT, które jest „bronią marksizmu” i pragnie „zniszczyć człowieka, duszę, rodzinę”. Tego samego dnia biskup senior diecezji świdnickiej Ignacy Dec przestrzegał przed „lewackimi rządami” i genderem. W homilii biskupa pojawił się także nowy, a przynajmniej rzadziej piętnowany przeciwnik: „ekologizm”. Czy stanie się on przedmiotem kolejnej kościelnej krucjaty?

Czyńcie sobie ziemię poddaną – nawet wbrew papieżowi

Czym konkretnie „ekologizm” podpadł emerytowanemu kościelnemu hierarsze? W swojej homilii umieścił go w kontekście „ideologii liberalistycznej”, która „przeprowadza dziś frontalny atak na rodzinę”. Pierwszym frontem tego ataku jest – jakżeby inaczej – „ideologia gender”, „która jest u nas szerzona, często w sposób tajny, skryty”. „Drugim zagrożeniem jest ekologizm, którego nie da się pogodzić z Ewangelią. […] Tu nie chodzi o ochronę środowiska, ale o ubóstwianie świata zwierząt i roślin kosztem człowieka” – mówił duchowny.

Biskup Dec nie jest pierwszym przedstawicielem Kościoła katolickiego w Polsce, ostrzegającym przed „ekologizmem” jako zagrożeniem dla katolickiego społeczeństwa i jego wartości. Na początku 2020 roku w Wyższa Szkoła Kultury Medialnej i Społecznej w Toruniu – uczelnia ojca Rydzyka – zorganizowała konferencję „Oblicza ekologii”, poświęconą pamięci zmarłego w 2019 roku byłego ministra ochrony środowiska Jana Szyszki. Można było się z niej dowiedzieć, że ekologia i ekolodzy są dziś najważniejszym duchowym zagrożeniem dla chrześcijaństwa, na skalę porównywalną z zagrożeniem niesionym przez marksizm w XX wieku. „Ta niebezpieczna ideologia neguje świat chrześcijańskich wartości, które od wieków kształtują polskie pokolenia” – mówił podczas otwierającej konferencję mszy abp Sławoj Leszek Głódź.

Czytaj też: Ekscelencja sołtys. Jak abp Leszek Głódź urządził się na kościelnej zsyłce?

Na konferencji wystąpił też prowadzący zapamiętałą krucjatę przeciw „zielonemu marksizmowi”, związany z KUL ks. prof. Tadeusz Guz. W trakcie swojego wystąpienia nazwał „ekologizm” „przejawem bytu Antychrysta” oraz oskarżył ekologów o to, że „wypowiedzieli najradykalniejszą wojnę panu Bogu”. Co więcej, „ekologizm” oznacza zdaniem lubelskiego duchownego, „totalną erotyzację” wszystkich sfer kultury”. Jego ostateczny cel jest jednak jeszcze bardziej złowieszczy: chodzi o zatarcie granicy między przyrodą („bytem przedmiotowym”), a człowiekiem („bytem podmiotowym”), między ludźmi, a zwierzętami i roślinami. Stawia to na głowie katolicką antropologię, nakazującą człowiekowi „czynić sobie ziemię poddaną”.

Można powiedzieć, że ks. prof. Guz, emerytowany biskup Dec, czy skompromitowany i odesłany przez Kościół na przymusową emeryturę arcybiskup Głódź nie są postaciami z centrum współczesnego polskiego Kościoła. Jednak w podobne tony uderza też chociażby abp Marek Jędraszewski – metropolita krakowski, a więc gospodarz jednej z najważniejszych stolic biskupich w Polsce, gdzie służbę pełniły wcześniej tak ważne dla polskiego Kościoła postaci jak Karol Wojtyła czy kardynał Adam Sapieha.

W grudniu 2019 roku arcybiskup Jędraszewski udzielił wywiadu prorządowej Telewizji Republika, gdzie ostrzegał przed zgubnym wpływem klimatycznej aktywistki Grety Thunberg oraz „sprzeczną z Biblią” doktryną ekologizmu. „To jest sprzeczne z tym wszystkim, co jest zapisane w Biblii, począwszy od pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, gdzie wyraźnie jest mowa o cudzie stworzenia świata przez Boga. Bóg się tym światem zachwyca, a człowiek jest postawiony jako ukoronowanie dzieła stworzenia. Tam jest też wyraźnie powiedziane: czyńcie sobie ziemię poddaną” – mówił krakowski hierarcha.

Czytaj też: „Fajnie uczyła, wstawiała się za uczniami. Dziś nie do poznania”. Co się stało z Barbarą Nowak?

Nie trzeba wielkiej biegłości w subtelnościach współczesnej teologii, by zauważyć, że polscy duchowni mówią zupełnie co innego, niż obecny papież, Franciszek. Papież nie tylko spotkał się z „egzorcyzmowaną” przez Jędraszewskiego Thunberg, ale też napisał encyklikę „Laudoto si” – pierwszy kościelny dokument tej rangi poświęcony kryzysowi klimatycznemu i ochronie przyrody. Jest w nim obecnych wiele wątków, ale wszystkie łączy jedno: niezgoda na dosłowne rozumienie zasady „czynienia sobie ziemi poddaną”, do której tak przywiązana jest tradycjonalistyczna część polskiego Kościoła.

Kościół odpowiedzialności i Kościół wojny

Z czego wynika ta różnica stanowisk między Toruniem, Krakowem, Jasną Górą a Watykanem? Być może z tego, że Kościół Franciszka przynajmniej próbuje brać odpowiedzialność za świat, w którym działa. A nie ma ważniejszego dziś problemu niż kryzys klimatyczny, zagrażający przetrwaniu znanej nam cywilizacji. Kryzys ten spowodowany został w dużej mierze przez to, że przez stulecia traktowaliśmy przyrodę przede wszystkim jako nieskończony, niewyczerpany zasób.

Polski Kościół, a przynajmniej jego tradycjonalistyczna większość, nie jest Kościołem odpowiedzialności, ale Kościołem wojny kulturowej przeciw współczesnej cywilizacji. Jego kluczowe problemy to emancypacja osób homoseksualnych, kobiet, załamanie się patriarchalnego, tradycjonalistycznego modelu relacji społecznych.

Stąd wszystkie wojny polskiego Kościoła ostatnich dekad: przeciw prawom reprodukcyjnym kobiet, prawom osób LGBT, równości płci, różnym formom „neomarksizmu” czy „marksizmu kulturowego” i w ogóle wszelkim zmianom społecznym przybliżającym polskie społeczeństwo do standardów cywilizacyjnych rozwiniętych demokracji liberalnych obszaru euroatlantyckiego.

W tej wojnie kulturowej część polskiego Kościoła zidentyfikowała ekologię jako sprawę „lewacką”, „liberalistyczną”, „neomarksistowską”. Zgodnie z logikę wojny kulturowej, tradycjonalistyczny Kościół mobilizuje więc przeciw niej cały swój retoryczny potencjał, z figurami Antychrysta włącznie.

Biskupi z Rydzykiem wepchną PiS na ekologiczną minę?

Gdyby Kościół miał w Polsce mniejsze polityczne wpływy, można by na wywody księdza Guza czy arcybiskupa Jędraszewskiego machnąć ręką. Niestety, jego fundamentalistyczne skrzydło zawarło bliski sojusz z rządzącą formacją, Zjednoczoną Prawicą. Ma wpływ na jej polityków i jej elektorat.

Możemy się uśmiechać, gdy słyszymy księży, ojców, prałatów, biskupów przestrzegających przed zielonym Antychrystem. Ale ten komunikat powtarzany regularnie w setkach kościołów, na zlotach słuchaczy ojca Rydzyka, w przestrzeni kościelnych mediów łatwo może przełożyć się na konkretne postawy elektoratu. Instynktownie wrogie koniecznym zmianom: dekarbonizacji, inwestycjom w zieloną energię, ochronie lasów przed wycinkami, sensownym regulacjom przemysłowej hodowli zwierząt.

Jeśli Kościół nie opanuje swojego rydzykowego skrzydła, może ono wepchnąć rząd na minę irracjonalnej, antyekologicznej polityki – innej prawicowy elektorat nie będzie akceptował. Czy w polskim Kościele zwyciężą siły rozsądku? Biorąc pod uwagę, jak nie radził on sobie do tej pory z Rydzykiem i jego stylem myślenia, trudno być optymistą.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKorki Łódź. Sprawdź, co dzieje się na łódzkich drogach [13.07.2021]
Następny artykułPS5 oferuje funkcje dla speedrunerów. Demon's Souls wykorzystuje wszystkie możliwości konsoli