Miller dowodził działaniami sił amerykańskich w Afganistanie od niemal trzech lat, naznaczonych niestabilnością i postępami talibów, którzy – jak powiedział w ubiegłym tygodniu prezydent USA Joe Biden – są dziś silniejsi niż kiedykolwiek od czasu międzynarodowej interwencji wojskowej w 2001 r.
Generał przekazał misję szefowi Centralnego Dowództwa (CENTCOM), gen. Kenneth’owi F. McKenzie’emu, który będzie nadzorował działania z Tampy na Florydzie.
Według “Washington Post” powrót generała stanowi symboliczny koniec misji USA w Afganistanie, która formalnie zakończy się 31 sierpnia. Praktycznie cały sprzęt został zabrany z kraju lub zniszczony, wycofano też wszystkich żołnierzy poza jednostkami, które zostaną, by chronić ambasadę USA w Kabulu.
Tuż przed końcem swojej misji Miller mówił dziennikarzom, że sytuacja bezpieczeństwa w Afganistanie jest zła, a po wycofaniu wojsk USA i przy zachowaniu obecnej dynamiki kraj znajdzie się na drodze do wojny domowej.
Gen. McKenzie powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że mimo toczących się rozmów pokojowych talibowie starają się wywalczyć zwycięstwo nad afgańskimi władzami na polu walki, czego dowodem jest ich ostatnia seria sukcesów i zdobytych dystryktów. Wojskowy ocenił, że zagrożone są stolice wielu prowincji kraju, lecz zdobycie Kabulu byłoby dla talibów niezwykle trudne.
“Myślę, że stolice prowincji są narażone na ryzyko, ale zobaczymy, co z tego wyniknie w ciągu kilku następnych tygodni. Myślę, że Afgańczycy są zdeterminowani, by walczyć bardzo mocno o te stolice” – powiedział dziennikarzom generał.
W ciągu 20 lat wojny w Afganistanie służyło ponad 800 tys. amerykańskich żołnierzy, z których 2,4 tys. straciło życie, a 20 tys. zostało rannych. Według szacunków Brown University w trakcie konfliktu zginęło 47 245 cywilów, ok. 66 tys. afgańskich żołnierzy i policjantów oraz 51 tys. talibów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS