Poznań z Białorusinami solidaryzuje się już prawie od roku. W sierpniu 2020 r. sfałszowano tam wybory prezydenckie, których zwycięzcą ogłosił się Aleksander Łukaszenka. Siły OMON-u brutalnie rozpędzały demonstracje na ulicach. Wśród zatrzymanych były również kobiety, które organizowały swoje specjalne marsze, pacyfikowane przez służby.
Już dzień po wyborach poznaniacy pokazali, że są z Białorusinami. “Hańba!” – krzyczeli na demonstracji na pl. Mickiewicza. Stojące tu Poznańskie Krzyże są symbolem walki Polaków o wolność. To właśnie w tym miejscu upomniano się o prawa dla Białorusinów.
W październiku na całym świecie przeszły marsze kobiet dla Białorusi. USA, Australia, Europa – wszędzie ludzie wyszli na ulice, by pokazać, że są myślami z cierpiącymi ludźmi. W Poznaniu taki marsz przeszedł przez centrum miasta – mimo ulewnego deszczu.
– Na Białorusi takie kobiece marsze idą w każdą sobotę. I są brutalnie rozpędzane. Wiele kobiet trafia do aresztu. Pomyślmy o nich, pokażmy, że nie są same – prosiła Ksenya Tarasevitch, Białorusinka, która od ponad pół roku mieszka w Poznaniu.
Nie ma wolności bez solidarności!
W piątkowy wieczór 9 lipca na plac Wolności zaprosili poznaniaków aktywistka Jana Shostak, poseł KO Franciszek Sterczewski oraz nieformalna grupa Partyzantka. – Chcemy pokazać, że wszyscy, którzy uciekają przed reżimem Łukaszenki, mogą w Poznaniu czuć się bezpiecznie – mówił Sterczewski.
– Żywie Biełaruś! Nie ma wolności bez solidarności – odpowiedział mu tłum.
Organizatorzy wystosowali apel do prezydentów miast w całej Polsce, by samorządy pomagały Białorusinkom i Białorusinom, którzy uciekli do Polski przed torturami i prześladowaniami. – Chodzi np. o powołanie w miastach pełnomocnika ds. Białorusi, otwarcie hoteli interwencyjnych, gdzie nasi sąsiedzi znajdą schronienie. Potrzebne są miejsca w żłobkach i przedszkolach – wyliczał Sterczewski.
Od polskiego rządu aktywiści domagają się realnych sankcji na reżim Łukaszenki.
Tu zaczęło się powstanie wielkopolskie
Jana Shostak, białoruska aktywistka, nie kryła wzruszenia. Do swoich rodaczek i rodaków mówiła, przypominając polską historię. – W 1918 r. polska historia doświadczyła zwycięstwa, bo to właśnie tutaj, na placu Wolności, zaczęło się powstanie wielkopolskie. To, że jesteśmy tutaj i w tym mieście mówimy o naszej wolności, jest symboliczne – mówiła, a jej rodacy przyjęli te słowa oklaskami.
Do Polaków Jana Shostak skierowała takie słowa: – Ciężko mi mówić dzisiaj o jakiejś nadziei. Ale jeśli będziemy solidarni i póki będziemy wierzyć, to być może razem dojdziemy do tej wymarzonej wolności na Białorusi – mówiła Shostak. – Są tutaj skrzywdzone rodziny, zranione życia. Żyjemy w niewiedzy, co tam się dzieje. I dlatego prosimy was, Polki i Polacy, o wyraz waszej solidarności. To jest nam bardzo potrzebne. Pomóżcie nam, pomaganie jest sexy. Bądźcie z nami – zachęcała poznaniaków.
Demonstracja solidarnościowa zakończyła się symbolicznym krzykiem – wołaniem o pomoc dla naszego wschodniego sąsiada. To też nawiązanie do gestu, który pod koniec maja pod ambasadą Białorusi wykonała Jana Shostak. Na placu Wolności w Poznaniu manifestowało w piątek ok. stu osób.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS