Wracamy do tematu mieszkańców Kalisza, którzy zostali oszukani przez jednego z deweloperów. Wpłacili oni znaczną sumę pieniędzy za budowę mieszkań. Deweloper ogłosił upadłość i zniknął z pieniędzmi, a mieszkania nigdy nie zostały dokończone. Oszukani kaliszanie zarzucali prokuraturze opieszałość w tej sprawie i protestowali przed jej budynkiem w Ostrowie Wielkopolskim. Sprawa ruszyła do przodu, a śledczy informują, że oszustowi postawiono zarzuty.
O sprawie informowaliśmy w marcu tego roku, gdy pod budynkiem Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim protestowali oszukani mieszkańcy Kalisza, ofiary dewelopera. Wpłacili oni część należnej kwoty, wielu z nich zaciągnęło kredyty, a od dwóch lat czekają na mieszkania, które nie zostały wybudowane. Przed budynkiem prokuratury protestowali twierdząc, że śledczy działają opieszale, a nawet zarzucali deweloperowi znajomości z organach ścigania.
CZYTAJ: Oszukani przez dewelopera protestowali przed budynkiem prokuratury
Po czterech miesiącach prokuratura poinformowała, że deweloper usłyszał zarzuty. – Prokurator zarzucił, że od 7 lipca 2017 roku do 6 listopada 2019 roku będąc osobą upoważnioną do reprezentowania stanowiącej jego współwłasność spółki, sporządzając prospekt informacyjny przedsięwzięcia deweloperskiego wprowadził w błąd nabywców lokali mieszkalnych, co do zamierzonego sposobu i procentowego udziału źródeł finansowania przedsięwzięcia deweloperskiego oraz swoich rzeczywistych możliwości finansowych w ramach realizacji tej inwestycji – mówi Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Prokuratura ustaliła, że deweloper nie poinformował właścicieli mieszkań, że pieniądze które wpłacają, trafiają na rachunek powierniczy. – W wyniku powyższego na tym otwartym mieszkaniowym rachunku powierniczym podejrzany zgromadził środki finansowe jedynie w wysokości 4 720 000 złotych. Poza rachunkiem uzyskał środki o zwolnienie z zobowiązania w łącznej wysokości 5 200 000 złotych, co wobec braku posiadania przez spółkę innych środków finansowych, pozwalających na realizację przedsięwzięcia, w efekcie skutkowało zaprzestaniem wykonaniem prac budowlanych, bez możliwości ustalenia odrębnej własności sprzedaży lokali mieszkalnych tym konkretnym nabywcom – mówi Meler.
Mężczyzna miał także nie ogłosić upadłości spółki oraz zataić informacje o braku pieniędzy na dokończenia inwestycji. 48-latek nie przyznał się do winy. Grozi mu kara do 10-lat więzienia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS