Były radykalny antykomunista, a dziś europejski koalicjant postkomunistów – po drodze pełniący wiele zaszczytnych funkcji – pan minister Radosław Sikorski ma cechę cenną dla publicystów i ważną dla opinii publicznej. Otóż wprost, jasno i dobitnie mówi to, co jego partyjne koleżanki i koledzy próbują skrywać.
Pamiętny hołd
To on przecież był osobą, która otworzyła wielu Polakom oczy na istotę polskiej polityki zagranicznej wobec Niemiec czyli dążenie do podporządkowania Warszawy Berlinowi.I nie, jak to czyniono wcześniej, w sposób pokątny, ale jasno, w świetle kamer.
W wystąpieniu „Polska i przyszłość Europy” na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej w listopadzie 2011 roku wezwał Niemcy, by przewodziły Europie:
Nie możecie sobie pozwolić na porażkę przywództwa. Nie możecie dominować, lecz macie przewodzić reformom.
Chwilę później zaś zadeklarował:
Polska wnosi również do Europy gotowość do kompromisu – nawet w zakresie wspólnego podejścia do suwerenności – w zamian za uczciwą pozycję w silniejszej Europie.
Zestawienie tych dwóch tonów – wychwalania potęgi niemieckiej, zachęty do korzystania z niej i jednocześnie lekkiego podejścia do suwerenności polski wytworzyły wrażenie „hołdu berlińskiego” i pod taką nazwą przemówienie przeszło do historii.
Drakońska władza Brukseli (czyli Niemiec), słaba Polska
Gdy czyta się ten tekst ponownie uderza jak lekko minister wzywa do oddania kolejnych kompetencji zdominowanym przez niemieckie elity i wpływy instytucjom brukselskim i jak lekceważąco podchodzi do państwowości polskiej, redukując ją do „tożsamości narodowej, religii, stylu życia, moralności publicznej oraz stawek podatku dochodowego i podatku VAT”.
Resztę mają wziąć brukselskie instytucje. Mówiąc o ich władzy użył nawet określenia „drakońskie uprawnienia”.
Uczciwie dodajmy, że minister Sikorski przeciw takiej interpretacji zawsze oponuje. Ale co zrobić, że każdorazowa lektura przemówienia potwierdza wrażenie iż był to hołd? Sprawa jest bowiem prosta: mniej Polski, a więcej Unii by silnym przywództwie niemieckim oznacza mniej Polski, a więcej Niemiec.
Nawet Niemcy tak nie mówią
Kolejne wypowiedzi ministra Sikorskiego potwierdzają, że opinia publiczna dobrze odczytała jego intencje. W najnowszej, sprzed kilkunastu godzin, czytamy o kwestii reparacji:
Prawica nie przyjmuje do wiadomości, że Niemcy stracili na naszą rzecz 20 proc. swojego przedwojennego terytorium, że reparacji i Kresów pozbawił nas Związek Radziecki, że Niemcy głównie finansują nasze transfery z Unii i że to my – godząc się na zmianę umowy o gazociągu jamalskim – częściowo przyczyniliśmy się do budowy Nord Stream
— pisze w tygodniku „Polityka”.
CZYTAJ: Sikorski nadal tkwi w „hołdzie berlińskim”? „Niemcy stracili na naszą rzecz 20 proc. swojego przedwojennego terytorium”
Czytamy i możemy się zastanawiać: to na pewno napisał polski polityk? Tezy iż Ziemie Odzyskane to jakiś prezent czy reparacja ze strony Niemiec nie głoszą nawet najbardziej nacjonalistyczni politycy w Berlinie. Bo państwo niemieckie nic do tego nie miało i nie ma. Kształt granic określili Alianci po zakończeniu II Wojny Światowej, w sposób bolesny dla Polaków. Jeśli Polska komuś zawdzięcza terytoria na Zachodzie, to własnemu wysiłkowi wojennemu, od początku do końca prowadzonemu po dobrej stronie.
Rachunki do spłaty
Na marginesie:teraz możemy zrozumieć po co są promowane haniebne tezy (pochwalane przez Sikorskiego) iż należało iść z Hitlerem. Bo zdejmują one polską moralną i historyczną legitymację do Ziem Odzyskanych. Berlinowi w to graj!
Państwo niemieckie, które zorganizowało machinę zbrodni na ziemiach polskich, które mordowało tu Żydów, Polaków, Cyganów, Rosjan i inne narody, nie ma prawa używać utraty przedwojennego terytorium jako zasłony dymnej wobec nieuregulowanych rachunków. Na razie tego nie robi. Dlaczego podrzuca taką tezę polityk z Polski?
Dla Polaków II Wojna Światowa nie będzie zamknięta dopóki Polska nie odzyska zadośćuczynienia za każde ludzkie życie (także żydowskich obywateli II RP, co pozwoliłoby część pieniędzy przekazać środowiskom i państwu izraelskiemu), każdy zniszczony budynek (to samo), każde cierpienie i każdą zbrodnię.
Niemcy tę konieczność rozumieją wobec innych narodów i państw – z wyjątkiem Polaków.
CZYTAJ: Sellin odpowiada Sikorskiemu w sprawie reparacji: Do Polski trafiło 1 proc. odszkodowań niemieckich po II wojnie światowej
Jeden procent! Do państwa najbardziej poszkodowanego, z najstraszliwszą okupacją.
Polskie cierpiętnictwo?
I jeszcze jedno. Sikorski kpi, że „polska martyrologia w pakiecie z mesjanizmem i zaściankowością jest towarem eksportowym, na który brak popytu”.
Obnosimy się z ranami naszych dziadów tak, jakby właśnie skończyło się powstanie styczniowe; nasi neosarmaci myślą zaś, że przybierają pozy godne rzymskich konsulów. Ale w oczach innych wyglądają na nabzdyczonych roszczeniowych gówniarzy
— podkreśla.
Trudno o większe nieporozumienie. To nie cierpiętnictwo, nie martyrologia, ale polska dusza, która nie umie i nie może zapomnieć. Sikorski tej nuty polskości najwyraźniej nie rozumie. Ale to także ważny argument polityczny z którego każdy naród w Europie korzysta. Bo kształt Europy, jej granic i hierarchii moralnych, wciąż kształtuje przebieg i wynik II Wojny Światowej. Stąd takie ataki na prawdę o polskim losie w tym okresie. To zresztą kolejny wątek wart polemiki: czy to Polacy obnoszą się z cierpieniami czy po prostu bronią atakowanej prawdy?
Błąd za błędem
To dobrze, że Radosław Sikorski tak często zabiera głos. Bez jego szczerości trudniej byłoby zrozumieć na czym polega zagrożenie utraty suwerenności, jak to się odbędzie. To smutne, ale czasami myślę, że od kresu z takim trudem wywalczonej niepodległości dzielą nas zaledwie jedne wybory wygrane przez zwolenników niemieckich hołdów, poszatkowania państwa na słabe i uległe wobec potęg ościennych landy, wyprzedaży resztek majątku w rękach polskich.
Jeśli tak myślą, tak mówią, to co zrobią z Rzeczpospolitą?
Jak widać, łatwość z jaką Niemcy handlują z Rosją gazem (te petrodolary idą na zbrojenia) i wpływami w regionie niczego ekipy PO nie nauczyły. Podobnie jak katastrofalna pomyłka w ocenie prezydentury Trumpa (to było polskie pięć minut i zostało w pełni wykorzystane) oraz podejścia prezydenta Bidena do Rosji (miał być jastrzębiem, a wszystko oddaje).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS