Czołg KW-2 wyglądał nietypowo: wyróżniała go ogromna, nieproporcjonalnie wielka wieża, kryjąca haubicę o krótkiej lufie. Sowiecka konstrukcja powstała jako odpowiedź na specyficzne potrzeby, które pojawiły się podczas wojny z Finlandią. KW-2 zaprojektowano jako czołg wsparcia dla oddziałów pancernych, przeznaczony do przełamywania umocnionej linii obrony. Korzystał z podwozia innego, ciężkiego czołgu KW-1, na którym umieszczono wieżę z potężnym uzbrojeniem.
W praktyce KW-2 był ruchomym punktem ogniowym, którego zadaniem było przede wszystkim niszczenie punktów oporu przeciwnika: bunkrów, schronów czy całych budynków. Umożliwiała to haubica gigantycznego – jak na czołg – kalibru 152 mm, będąca czołgową wersją polowej haubicy wz. 1938 (M-10).
Choć jej przeznaczeniem były przede wszystkim umocnione punkty oporu, to nie było wówczas czołgu mogącego wytrzymać strzał z broni tego kalibru. Ten zresztą nie musiał być celny – wystarczyło, że pocisk trafił w pobliżu. Sowiecki czołg nie musiał nawet używać amunicji przeciwpancernej, bo eksplozja 52 kg pocisku burzącego była w stanie nie tyle przebić pancerz, co po prostu zmiażdżyć niemieckie czołgi z tamtego okresu.
KW-2 był przy tym solidnie – jak na swój czas – opancerzony. Przy masie przekraczającej 50 ton od przodu chronił go pancerz o grubości 70-75 mm. Poważną wadą było natomiast znaczne obciążenie układu napędowego, a także gigantyczna wieża, ułatwiająca wykrycie i trafienie czołgu.
Gdy Niemcy przystąpili do realizacji planu Barbarossa i 22 czerwca 1941 roku zaatakowali Związek Radziecki, ciężkie czołgi przeciwnika były dla nich bardzo poważnym problemem.
Wehrmacht nie dysponował wówczas bronią przeciwpancerną, zdolną do zwalczania radzieckich maszyn (także średnich T-34), które przy trafieniu z przodu były niemal niewrażliwe na ostrzał niemieckich armat kalibru 37, 50 i 75 mm (w używanej wówczas wersji krótkolufowej).
Niemcy nie mieli także opracowanej taktyki walki z takim przeciwnikiem, więc konieczna okazała się improwizacja. Ratunkiem było wykorzystanie armat przeciwlotniczych kalibru 88 mm, artylerii polowej, lotnictwa, a także – zwłaszcza gdy przeciwnika udało się jakoś unieruchomić – oddziałów saperów, wysadzających pancerne kolosy tak, jak wysadza się przeszkody terenowe czy umocnienia przeciwnika.
Do historii przeszła bitwa pod Rosieniami, gdzie na samym początku kampanii wojska niemieckie starły się z sowieckimi czołgami ciężkimi. Jednym z jej epizodów było starcie czołgów KW-1 z niemieckimi, lekkimi PzKpfw 35(t), gdzie jeden z niemieckich czołgów został zniszczony nie ogniem armat, ale taranem. Sowiecka, znacznie cięższa maszyna po prostu przejechała po lżejszym przeciwniku, miażdżąc go.
Drugi, bardziej znany i nagłośniony przez radziecką propagandę epizod dotyczy rzekomego zatrzymania przez pojedynczy KW-2 natarcia całej niemieckiej 6 Dywizji Pancernej. Ta – w zależności od wersji – miała zostać powstrzymana przez jeden bohaterski czołg przez dwie, a nawet trzy doby. Historia powielana w wielu źródłach, także zachodnich, nie jest jednak w pełni prawdą.
Pod Rosieniami pojedynczy ciężki czołg – prawdopodobnie KW-2 – zdezorganizował działania Niemców, ale nie zatrzymał całej dywizji, lecz jej oddziały tyłowe i część zaopatrzenia.
Nie zmienia to faktu, że ponawiane wielokrotnie próby zniszczenia go nie przynosiły skutku. Czołg wytrzymywał bez uszczerbku ostrzał z armat przeciwpancernych i niszczył kolejne, niemieckie pojazdy.
Zmianę sytuacji przyniosło dopiero wykorzystanie kilku czołgów PzKpfw 35(t) do odwrócenia uwagi sowieckiej załogi. Dzięki temu Niemcy byli w stanie rozstawić armatę przeciwlotniczą 88 mm, której ogień uszkodził “niezniszczalny” czołg. Dzieła zniszczenia dopełnili saperzy, niszcząc go ładunkiem wybuchowym lub – według innej wersji – granatami wrzuconymi do wnętrza.
Konfrontacja z radzieckimi czołgami ciężkimi była dla Wehrmachtu poważnym wyzwaniem. Warto jednak pamiętać, że porównywanie tabel z parametrami technicznymi niewiele mówi o faktycznej skuteczności broni.
Pancerne kolosy takie jak KW-2 mogły wydawać się niezniszczalne, w praktyce miały jednak wady konstrukcyjne i ulegały licznym awariom. Na dodatek niewielka manewrowość sprawiała, że dobrze wyszkolony przeciwnik był w stanie wypracować pozycję, pozwalającą np. na strzał w znacznie cieńszy, tylny pancerz.
Dobitnie podkreśla to rezultat walk pod wspomnianymi wyżej Rosieniami. Choć pojawienie się ciężkich czołgów spowodowało początkowo wśród Niemców panikę, a użycie KW-1 i KW-2 zapewniało wojskom rosyjskim miażdżącą przewagę, Rosjanie nie byli w stanie jej wykorzystać. Ostatecznie ulegli znacznie słabszemu – pod względem broni pancernej – przeciwnikowi, tracąc większość ciężkich czołgów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS