Gdyby Zbigniew Boniek był prezesem w 2012 roku, wyszedłby na konferencję prasową i stwierdziłby, że wszystko było świetnie, tylko piłkarze zawiedli. Organizacja top, trener top, kibice top, stadiony top, klopy top, ale niestety – zawodnikom zabrakło jakości. Jestem przekonany, że przekaz byłby taki sam jak na ostatniej konferencji. Boniek nie umie przyznać się do błędu. Niby mówi, że jakieś popełnił, ale jakie – nie powie. Nie nazwie. Nieomylny.
Ktoś może stwierdzić, że Boniek nie wziąłby Smudy na selekcjonera, ale skoro wziął Brzęczka i Sousę, naprawdę potrafię sobie to wyobrazić.
Bo też w tym porównaniu chodzi o co innego, właśnie o ten brak umiejętności przyznania się do błędu. Boniek to przecież w gruncie rzeczy inteligentny facet, musi wiedzieć, że zatrudnił selekcjonera za późno, że Sousa miał mało czasu, że pracował w chaosie, gdyż musiał pracować właśnie w chaosie. Ale nie wyjdzie i tego nie powie. Będzie wrzucał jakieś kawałki o Piechniczku, manewrował wokół kolejnych pytań jak saper wokół bomby, zmieniał temat.
To słabe, bardzo słabe. Oczywiście można się zastanowić, po co mi w ogóle przyznanie się Bońka do błędu, ale mnie tak właściwie to po nic. Tu raczej chodzi o kibiców, który jeżdżą za tą bandą tysiące kilometrów, a potem – okazuje się – nie zasługują na kilka słów prawdy. Ponadto część z nich nie rozumie futbolu tak dobrze, pewnie mają ochotę zrzucać winę na piłkarzy i trenera. A powinni wiedzieć, że winnym numerem jeden jest Zbigniew Boniek.
Dopiero potem Sousa, uroczy leń (zobaczymy czy teraz odwiedzi Ekstraklasę), dopiero potem piłkarze, którzy dali sobie zakładać siatki od Słowaków, wylatywali z boiska po głupich czerwonych kartkach i puszczali prawie każdy strzał w bramkę.
Ale Boniek im tego nie powie. Będzie wrzucał na Twittera statystyki, według których jesteśmy dobrzy. Nie wrzuci tych, według których jesteśmy słabi, mimo że takich jest więcej. Bo, powiem panu, że 16 zespołów gra dalej, a my z pozostałymi dziadami wracamy do domu. Gdyby to Euro odbywało się w starym formacie, nawet by nas tutaj nie było.
To nie jest zasługa Bońka, że pojechaliśmy na turniej. To jest zasługa regulaminu. Co gorsza – z którego Boniek nie umiał skorzystać, bo zmienił trenera w styczniu i opowiadał, że ten ma dużo czasu. Ja wam mówię, jakby Boniek obudził się w marcu, to też uważałby, że jest dużo czasu.
Jednocześnie sam sobie zaprzecza. Mówi, że Sousa zmienia mentalność polskich piłkarzy. „Zmienia”, czyli czas niedokonany. Może by „zmienił”, gdyby pracował z tą kadrą dłużej? Albo jest więc marniutki i nie potrafi się uwinąć, albo zabrakło mu kilku zgrupowań. W każdej z tych bramek Boniek przegrywa, bo albo się pomylił przy personaliach, albo się pomylił przy kalendarzu.
Natomiast tego też prezes nie przyzna. Nie wiem, kto będzie nowym prezesem, ale chciałbym, żeby była to osoba, która będzie potrafić wziąć coś na klatę. Bo teraz mamy prezesa, który przy sukcesie jest pierwszy po pochwały, a przy porażce okazuje się, że na nic nie ma wpływu.
Czułbym się lepiej, gdyby prezes PZPN-u miał na coś wpływ poza ruchem na Twitterze.
WOJCIECH KOWALCZYK
CYKL “WJAZD Z BRAMĄ” WSPÓŁTWORZYMY Z FIRMĄ GATIGO – PRODUCENTEM NOWOCZESNYCH OGRODZEŃ, NALEŻĄCYM DO POLARGOS GROUP. NAJOSTRZEJSZE OPINIE TYLKO TUTAJ!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS