A A+ A++

Do nie lada niespodzianki doszło w Filadelfii, gdzie Atlanta Hawks pokonali miejscowych Sixers, choć jeszcze w trzeciej kwarcie przegrywali różnicą 26 punktów. „Jastrzębie” awans do finałów konferencji wschodniej mogą zapewnić sobie już w sobotę przed własną publicznością. W drugim spotkaniu tej nocy Los Angeles Clippers wygrali z Utah Jazz pomimo nieobecności kontuzjowanego Kawhia Leonarda. Zespół z Miasta Aniołów do zwycięstwa poprowadził fenomenalny dziś Paul Geroge.

PHILADELPHIA 76ERS – ATLANTA HAWKS 106:109 (2-3)

Statystyki na PROBASKET

  • Po dwóch spotkaniach w Atlancie faworyzowani 76ers byli w stanie odzyskać przewagę własnego parkietu, ale fatalna postawa w drugiej połowie meczu numer cztery kosztowała ich zwycięstwo. Dodatkowo w pełni zdrowy nie jest Joel Embiid, a z gry na kilka tygodni wyleciał Danny Green. Porażka w dzisiejszym spotkaniu postawiłaby Philadelphię w mocno niekorzystnym położeniu.
  • Sixers rozpoczęli dzisiejsze spotkanie z wysokiego „C” i już po nieco ponad sześciu minutach prowadzili różnicą 12 oczek. Od początku świetnie prezentował się wspomniany już Embiid, który jeszcze przed przerwą zanotował efektowne double-double w postaci 24 punktów i 10 zbiórek. 27-letniego środkowego wspierał m.in. Seth Curry, kilka trafień dołożyli też Matisse Thybulle czy Furkan Korkmaz, dzięki czemu gospodarze zakończyli pierwszą odsłonę z wynikiem 38:24.
  • Druga „ćwiartka” wyglądała identycznie, a „Szóstki” stale powiększały swoją przewagę. Odpowiedzieć próbowali Trae Young i John Collins. Duet ten był odpowiedzialny za 27 z 40 punktów Atlanty Hawks w pierwszej połowie, ale w międzyczasie prowadzenie Philadelphii osiągnęło pułap nawet 26 oczek (62:36). Choć wydawało się wówczas, że rezultat spotkania jest już rozstrzygnięty, bo „Jastrzębie” nie prezentowały dziś odpowiedniej siły rażenia w ofensywie, to podopieczni Doca Rivera mieli jeszcze w pamięci wypuszczoną z rąk przewagę z czwartego meczu tej serii. Dlatego właśnie po przerwie Seth Curry zdobył 14 punktów, a przewaga gospodarzy stale oscylowała w granicy 20-25 oczek.
  • Na przełomie trzeciej i czwartej odsłony Hawks wykorzystali nieporadność znajdujących się na parkiecie zawodników rezerwowych Sixers i Tobiasa Harrisa, który przez całą noc miał problemy ze skutecznością. Po serii punktowej 8:0 przyjezdni zniwelowali swoją stratę do 14 punktów, a o przerwę na żądanie poprosił wówczas rozwścieczony Doc Rivers. Choć po wznowieniu „trójką” popisał się Danilo Gallinari, to do gry powrócili m.in. Curry i Embiid, którzy od razu wzięli sprawy w swoje ręce. Za wygraną nie dawał jednak Lou Williams. 34-latek co chwilę odpowiadał na trafienia wspomnianej dwójki, a po trafieniach Younga i Clinta Capeli prowadzenie Sixers zmalało do zaledwie 6 punktów (104:98). „Jastrzębie” nie zwolniły tempa i na nieco ponad minutę przed końcową syreną celne rzuty osobiste Younga wyprowadziły Atlantę na prowadzenie (104:105). Przy 21,9 s na zegarze przewaga gości wynosiła już 3 oczka. W posiadaniu piłki były jednak „Szóstki”, a po chwili na linii rzutów wolnych stanął Joel Embiid. Środkowy Philly spudłował jednak obie próby, a celny osobisty Younga przesądził o losach spotkania.
  • To właśnie Trae Young był dziś najważniejszym elementem układanki Nate’a McMillana. Rozgrywający Hawks zdobył 39 punktów i 7 asyst (10/23 z gry). – Walczyliśmy. Mówiłem o tym przez cały sezon. Niezależnie od tego, jaki jest wynik, zawsze walczymy – mówił po meczu Young. 22-latka wspierali przede wszystkim Danilo Gallinari (16 punktów, 8 zbiórek), Lou Williams (15 pkt), a także John Collins, autor double-double w postaci 19 oczek i 11 zebranych piłek. Problemy ze skutecznością mieli natomiast Bogdan Bogdanovic (3/9) i Kevin Huerter (0/7).
  • Po stronie 76ers imponujące zawody rozegrali Joel Embiid (37 punktów, 13 zbiórek, 5 asyst, 4 bloki) i Seth Curry (36 punktów, 7 zbiórek; 7/12 za trzy). Pozostali zawodnicy nie stanęli jednak na wysokości zadania. Tobias Harris dołożył jedynie 4 oczka (2/11 z gry), a Ben Simmons i Furkan Korkmaz po 8. Zmiennicy Philly dorzucili jedynie 13 punktów (przy 39 w wykonaniu rezerwowych Atlanty).
  • Hawks wychodzą tym samym na prowadzenie w serii i już w sobotę o godzinie 01:30 czasu polskiego staną przed szansą awansu do pierwszego od 2015 roku finału konferencji wschodniej. Mecz odbędzie się w State Farm Arena w Atlancie.

UTAH JAZZ – LOS ANGELES CLIPPERS 111:119 (2-3)

Statystyki na PROBASKET

  • Najważniejszą informacją opublikowaną jeszcze przed meczem była kontuzja Kawhia Leonarda, która wyklucza go z gry na czas bliżej nieokreślony. Miejsce skrzydłowego w wyjściowej piątce zajął Terance Mann. Sezon Los Angeles Clippers znalazł się zatem w rękach Paula George’a, który jak dotąd notował w tej serii średnio 27,3 punktu na mecz. Po stronie Utah Jazz po raz kolejny zabrakło natomiast Mike’a Conleya.
  • Pomimo kiepskiego początku (3:10) Jazz szybko doszli do głosu i poszli z Clippers na wymianę ciosów (15:15). Fantastycznie prezentował się wówczas Bojan Bogdanović, który trafił pierwsze sześć prób zza łuku, zdobywając 18 punktów w pierwszej kwarcie. Po drugiej stronie odpowiedzialnością za ofensywę podzielili się wspomniany George, a także Marcus Morris, Nicolas Batum i Reggie Jackson. „Trójka” Jordana Clarksona zrobiła jednak różnicę i przed drugą odsłoną na tablicy widniał wynik 37:36 dla gospodarzy.
  • W kolejnej części Jazzmani kontynuowali swoje show rzutów zza łuku, trafiając do przerwy 17 z 30 prób za trzy (58,6%). Główną bolączką Quina Snydera były jednak straty jego podopiecznych. Między innymi z tego powodu LAC udało się odzyskać chwilowo prowadzenie (43:44), ale w tamtym momencie gospodarze rozpoczęli serię punktową 16:5, która pozwoliła im wyraźniej odskoczyć. W międzyczasie w spór wdali się Rudy Gobert i Marcus Morris, na co sędziowie zareagowali podwójnym przewinieniem technicznym. Dobrą formę cały czas prezentował Paul George i to głównie dzięki jemu Clippers schodzili na przerwę ze stratą jedynie 5 oczek (65:60).
  • Początek drugiej połowy należał zdecydowanie do gości. Po serii 17:5 Clippers prowadzili siedmioma punktami (70:77). Jazz nie pomagał fakt, że kiepskie zawody rozgrywał Donovan Mitchell, który do tamtego momentu skompletował jedynie 10 oczek. Tempa nie zwalniał natomiast George. Ciężar gry na swoje barki wziął też Marcus Morris, dzięki czemu podopieczni Tyronna Lue byli w stanie przez dłuższy czas utrzymywać się na prowadzeniu. Przewaga stopniała dopiero w czwartej „ćwiartce”, kiedy to przez dłuższy czas wstrzelić się nie mogli Patrick Beverley i Paul George. Na pierwsze punkty w tej części gry sympatycy LAC musieli czekać prawie cztery minuty. Utah nie udało się jednak w pełni wykorzystać momentu słabości przyjezdnych i choć zniwelowali stratę do pięciu oczek (89:94), to po chwili znów przegrywali różnicą 10 punktów (90:100). Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Niemoc Utah zza łuku po przerwie przerwali Mitchell i Bogdanović, ale po drugiej stronie odpowiadali George, Jackson i Mann. Kluczowa okazała się ścisła końcówka. Na 35 sekund przed syreną Clippers nie zdążyli w porę oddać rzutu i posiadanie przeszło w ręce Jazzmanów (108:113). Gospodarze nie wykorzystali swojej okazji i choć po chwili Terance Mann trafił tylko jedną próbę z linii, to kolejny rzut zza łuku spudłował Donovan Mitchell. To w głównej mierze przesądziło o losach spotkania.
  • Paul George stanął na wysokości zadania i poprowadził Clippers do zwycięstwa, zdobywając 37 punktów, 16 zbiórek i 5 asyst (12/22 z gry). Po kiepskim początku serii świetnie prezentuje się również Marcus Morris, ktory dziś skompletował 25 oczek (10/16). Niezwykle istotną rolę odegrał też Reggie Jackson (21 pkt), którego punktował w kluczowym momencie spotkania. Zastępujący Kawhia Leonarda Terance Mann dorzucił 13 punktów.
  • Spośród gospodarzy najlepiej zaprezentował się dziś Bojan Bogdanović, autor 32 punktów (9/17 za trzy). Donovan Mitchell dorzucił 21 punktów, ale przez cały mecz miał problemy ze skutecznością (6/19 z gry). Double-double w postaci 17 oczek i 10 zbiórek dołożył Rudy Gobert. Cenne trafienia z ławki dał natomiast Jordan Clarkson (15 pkt).
  • Rywalizacja ponownie przenosi się do Staples Center. LA Clippers staną przed szansą zamknięcia serii w sześciu spotkaniach w sobotę o godzinie 04:00 czasu polskiego.

Tak wygląda „drzewko” play-off NBA 2021 po środowych spotkaniach:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzczepienia w gminach – ranking
Następny artykułNajlepszy materiał na pergolę