Tygodnik Welt am Sonntag dotarł do statystyk niemieckiego ministerstwa obrony dotyczących zakupów sprzętu dla Bundeswehry. Wynika z nich, że wojska lądowe (Heer) są rażąco pomijane przy rozdzielaniu funduszy. Jest to zaskakujące, zwłaszcza że siły lądowe stanowią trzon Bundeswehry. Wojskowi już ostrzegają, że dalsze kontynuacja tego trendu stwarza poważne zagrożenie dla modernizacji Heer, a także zdolności Niemiec do wywiązywania się ze zobowiązań sojuszniczych.
Według ministerialnych statystyk w latach 2018–2020 Bundestag zatwierdził plany zakupów sprzętu o łącznej wartości 26,335 miliarda euro. Z tej kwoty wojska lądowe miały otrzymać zaledwie 3,423 miliarda euro, czyli 13%. Już doprowadziło to do poważnej rewizji planów modernizacyjnych i restrukturyzacji Heer. W roku 2018 Berlin zadeklarował przywrócenie pełnych zdolności bojowych Bundeswehry do roku 2031. Obecnie mówi się o roku 2032, co jest relatywnie niedużym opóźnieniem, ale więcej zastrzeżeń budzi kwestia przyszłej struktury wojsk lądowych, określana jako Heer 4.0.
Do roku 2027 zdolność do prowadzenia działań w warunkach intensywnego konfliktu zbrojnego miała osiągnąć jedna ciężka dywizja. Zorganizowany w myśl struktury Dywizja 2027 związek ma składać się z brygady pancernej, dwóch brygad grenadierów pancernych i pododdziału śmigłowców. W stosunku do obecnie obowiązującej struktury Heer 2011 znacznie rozbudowane mają zostać pododdziały dywizyjne: artyleria, saperzy, logistyka, rozpoznanie i jednostki dowodzenia. Część przyjętych założeń ma zostać przetestowana w ramach VJTF 2023, czyli szpicy NATO.
Każda z brygad ma dysponować czterema batalionami bojowymi. Brygada pancerna ma składać się z dwóch batalionów pancernych z czołgami Leopard 2A7, batalionu grenadierów pancernych na bojowych wozach piechoty Puma i batalionu piechoty zmotoryzowanej (Jägerbataillon) na kołowych transporterach opancerzonych Boxer. Z kolei brygady grenadierów pancernych mają składać się z batalionu czołgów, dwóch batalionów piechoty zmechanizowanej i Jägerbataillonu. Do roku 2032 gotowość operacyjną miała osiągnąć druga ciężka dywizja i dywizja lekka zawierająca elementy aeromobilne.
Sytuacja uległa zmianie w połowie maja tego roku, gdy minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer przedstawiła nowe kluczowe punkty reformy sił zbrojnych. W przypadku wojsk lądowych sprowadzają się one do redukcji sztabów, rozbudowy jednostek liniowych, zwiększenia osobistej odpowiedzialności i inicjatywy żołnierzy. W przypadku Bundeswehry jako całości minister mówiła o większej gotowości operacyjnej i zwiększeniu interoperacyjności między rodzajami wojsk. Współrządzący z chadekami socjaldemokraci skrytykowali pomysły minister jako przedwyborcze „ruchy pozorne”.
Sprawa jest jednak znacznie poważniejsza. Okazało się bowiem, że w myśl nowych planów do standardu Dywizji 2027 zostanie doprowadzony tylko jeden związek. Druga z planowanych ciężkich dywizji przekształciła się w formację średnią. Bundeswehra przyjęła decyzję ze spokojem. Uznano nawet, że nowe średnie jednostki znacznie poszerzą spektrum zdolności Heer. Za szczególny problem nie uznano również braku koncepcji struktury takich oddziałów – na opracowanie takowych jest jeszcze sporo czasu.
Problemy zaczynają się, gdy przechodzimy do pieniędzy. Zdaniem generała majora Bernharda Liechtenauera, szefa departamentu rozwoju wojsk lądowych, formacje średnie powinny działać w dużej mierze autonomicznie i być zdolne do samodzielnego pokonywania drogami dużych odległości. Konieczna będzie także standaryzacja, pozwalająca na ujednolicenie dotychczasowego systemu, a tym samym usprawnienie logistyki, szkolenia i obsługi technicznej. To zaś będzie wymagało opracowania nowych wersji Boxera.
Chodzi tutaj o znane już „Kampfboxer“ i „Joint Fire Support Team schwer“ (JFST schwer, ciężki połączony zespół wsparcia ogniowego). „Kampfboxer“ to przewidziany dla kompanii wsparcia batalionów piechoty zmotoryzowanej i 231. batalionu strzelców górskich pojazd uzbrojony w działko kalibru 30 milimetrów i wyrzutnię pocisków przeciwpancernych MELLS (Spike-LR). Standard takich wozów byłby zbliżony do rozpoznawczych Boxerów zamówionych przez Australię. Natomiast JFST schwer, wbrew nieco mylącej nazwie, to nie wóz wsparcia ogniowego, jak przedstawiony w ubiegłym roku Boxer MGS, ale wóz rozpoznania artyleryjskiego.
W myśl wcześniejszych założeń potrzeby Bundeswehry oceniano na osiemdziesiąt do stu bojowych Boxerów i pięćdziesiąt sześć JFST schwer. Wobec zmiany planów generał Liechtenauer ostrzega przed koniecznością nie tylko rewizji liczby potrzebnych pojazdów, ale także redefinicji stawianych przed nimi wymagań. Oznacza to ryzyko rozpoczęcia wszystkich procedur od początku, a tym samym zwiększenie kosztów.
Tymczasem pomysł średniej dywizji sprawia duże wrażenie programu oszczędnościowego. Potrzeby dywizji ciężkiej określono na 266 bojowych wozów piechoty Puma. Dotychczasowe zamówienia opiewają na 560 pojazdów, co w pełni pokrywało zapotrzebowanie dwóch dywizji. Jak jednak wyliczył Welt am Sonntag, przyznane środki pozwalają obecnie na modernizację do docelowego standardu Puma S1 tylko 194 wozów. Do tego zarówno dla dywizji ciężkiej, jak i dla średniej brakuje Boxerów. Wobec konieczności redefinicji wymagań i opracowania nowych struktur nie wiadomo, czy kupno dodatkowych i opracowanie nowych wersji kołowego transportera opancerzonego nie okaże się droższe niż realizacja dotychczasowych planów związanych z Pumami.
Generał w stanie spoczynku Heinrich Brauß, który spędził dużą część kariery w kwaterze głównej NATO, krytykuje zmiany jako generujące niepotrzebny chaos i opóźnienia. Cała sytuacja może uniemożliwić wystawienie do roku 2032 trzech operacyjnych dywizji.
– Dla niemieckiej wiarygodności w Sojuszu ważne jest, aby trzy dywizje znalazły się na placu boju w sposób naprawdę widoczny i aby zostały w pełni wyposażone, i to zgodnie z obietnicą: do 2032 roku – powiedział Brauß w rozmowie z Welt am Sonntag.
Zważywszy na liczne programy modernizacyjne sił powietrznych i marynarki wojennej, ocenionych jako bardziej priorytetowe, ograniczenie funduszy na zakupy sprzętu dla wojsk lądowych nie dziwi. Szokuje jednak traktowanie Heer po macoszemu przez ministerstwo obrony. Obawy mógłby rozwiać wzrost finansowania w kolejnych latach. To jednak nie jest takie pewne. W Niemczech trwa dyskusja, czy w obliczu problemów spowodowanych pandemią COVID-19 uda się utrzymać dotychczasowe tempo wzrostu wydatków na obronę. Między rokiem 2014 a 2020 wzrosły one z 33,6 miliarda euro do 46,3 miliarda euro. Zwłaszcza zdaniem lewicy nie da się utrzymać dalej tak dużego tempa i około roku 2025 trzeba będzie wprowadzić cięcia.
Podobieństwa z Wielką Brytanią
Sytuacja Heer jako żywo zaczyna przypominać los British Army. Według Strategicznego Przeglądu Obrony i Bezpieczeństwa z roku 2015 przeznaczona do działań w ramach NATO 3. Dywizja miała do roku 2025 zostać zreorganizowana w formację złożoną z brygady zmechanizowanej wyposażonej w czołgi podstawowe Challenger 2 i bojowe wozy piechoty Warrior oraz dwie brygady uderzeniowe (strike brigades) na Boxerach i wozach rodziny Ajax. Na początku tego roku ogłoszono jednak, iż dywizja będzie składać się tylko z dwóch brygad zmechanizowanej i „tymczasowej manewrowej brygady wsparcia” (interim manoeuvre support brigade).
Ogłoszony w marcu raport ministerstwa obrony Defence in a Competitive Age przyniósł kolejne kiepskie wieści dla wojsk lądowych. Wzorem Amerykanów podstawowym związkiem taktycznym mają stać się brygadowe zespoły bojowe (brigade combat teams) oparte nie na Strykerach, ale na Boxerach. Oznacza to konieczność zamówienia dodatkowych transporterów, a także opracowania nowych wersji. Brytyjczycy, podobnie jak Niemcy, chcą między innymi zwiększyć siłę ognia Boxerów.
Zobacz też: Chiński dron podwodny złowiony w Indonezji
(soldat-und-technik.de, welt.de)
US Army / Sgt. Jarred Woods
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS