A A+ A++

Poniedziałek jest gorącym dniem dla rządzących nie tylko z powodu temperatury, ale też trwających w całym kraju protestów pielęgniarek i położnych. Nie zgadzają się one z propozycją nowelizacji ustawy, która wprowadza minimalne wynagrodzenie dla tych grup personelu medycznego.

Uważają one, że wprowadzenie bardzo zróżnicowanej siatki płac opartej na kryterium wykształcenia jest krzywdzące.

– Wynagrodzenie pielęgniarki ze średnim wykształceniem wyniesie 3770 zł brutto. Koleżanki z wykształceniem magisterskim otrzymają ok. 4800 zł brutto, a mająca do tego specjalizację ponad 5400 zł. Ta różnica, wynosząca 1700 zł, jest niesprawiedliwa. Wszystkie pielęgniarki pracują tak samo. To nie jest tak, że ktoś z niższym wykształceniem wykonuje inne obowiązki czy pracuje mniej. A często jest tak, że pielęgniarka ze średnim wykształceniem, pracująca 30 lat, uczy tę z wyższym, dopiero wchodzącą do zawodu – tłumaczyła “Wyborczej” Anna Piasecka, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Szpitalu Wojskowym w Lublinie.

Położna: Pracuję 41 lat i nie chcę odchodzić. Ale po zmianach nie będę miała wyjścia

O godz. 10 pielęgniarki i położne protestowały właśnie przed lecznicą przy al. Racławickich. W południe przeniosły się przed siedzibę urzędu marszałkowskiego w Lublinie. Przyjechały tu siostry z całego województwa. Były przedstawicielki i przedstawiciele niemal wszystkich szpitali w Lublinie, ale też z Zamościa czy Krasnegostawu.

Pod oknami gabinetu marszałka Jarosława Stawiarskiego mówiły o swoich postulatach. Tłumaczyły, że ich zarobki powinny być oparte na średnim wynagrodzeniu w kraju (w pierwszym kwartale tego roku wyniosło ono 5681,56 zł brutto – red.), a wskaźnik powinien wynieść od 1,3 do 1,55 tej kwoty.

– Oczekujemy, że pielęgniarka wchodząca do systemu uzyska minimum 5 tys. zł. To będzie atrakcyjne dla tych osób wynagrodzenie – mówiła Bernarda Machniak, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych Region Lubelski.

Siostry przekonują też, że na zmianach proponowanych przez rząd najwięcej stracą najbardziej doświadczone pielęgniarki. – Nie mam tytułu magistra, ukończyłam tylko szkołę położnych. W zawodzie pracuję już 41 lat. Pracuję przy łóżku pacjentek i nadal chciałabym to robić. Ale jeśli ustawa przejdzie i będzie obniżka wynagrodzenia do 3770 zł, to na tej zmianie tylko stracę. Wtedy odejdę na emeryturę. Uważam, że rząd próbuje nas poróżnić, ale my się nie damy – mówi jedna z położnych ze szpitala Jana Pawła II w Zamościu.

System zdrowia na granicy wydolności. Niedługo zabraknie pielęgniarek

Na problem coraz większych problemów kadrowych, jeśli chodzi o pielęgniarki, zwraca też uwagę Andrzej Tytuła, przewodniczący Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych, który podczas protestu reprezentował wszystkie cztery okręgowe izby z terenu województwa lubelskiego.

– Obecnie system zdrowia funkcjonuje tylko dzięki emerytom, którzy zostali i wspierają pozostały personel, oraz dzięki temu, że pielęgniarki i położne pracują w kilku miejscach. Jeśli odejdą na emerytury i zaczną pracować na jeden etat, dojdzie do zamknięcia oddziałów, bo nie będzie miał kto pracować – tłumaczył Tytuła.

Dziś średnia wieku pielęgniarki w województwie lubelskim to ponad 53 lata, a położnej ponad 52 lata. Średnio każdego roku w Polsce z pracy rezygnuje ok. 10 tys. pielęgniarek. Natomiast studia pielęgniarskie kończy około 6,5 tys. absolwentów. W 2020 roku tylko trzy tysiące z nich znalazło zatrudnienie w szpitalach. To oznacza, że problem stale się pogłębia.

Przewodniczący Tutuła dodawał, że rząd nie słuchał postulatów środowiska, tylko wprowadził swoje rozwiązania.

– Domagamy się zmiany tych wskaźników. Jeśli głos naszego środowiska nie zostanie dostrzeżony, to staniemy przed dużym problemem społecznym, bo nie będzie miał się kto zająć pacjentami – przekonywał Andrzej Tutuła.

Pielęgniarki spotkały się z marszałkiem. Stawiarski: Problem wydaje się do przejścia

Poniedziałkowy protest przed urzędem marszałkowskim w Lublinie trwał dwie godziny. W jego trakcie delegacja złożona z przedstawicieli środowiska pielęgniarskiego spotkała się z marszałkiem województwa lubelskiego Jarosławem Stawiarskim. Rozmowa trwała ponad godzinę. Jak jest jej efekt?

– To było rzeczowe spotkanie. Przedstawiono mi sytuację, jaka panuje w szpitalach w województwie, od powiatowych po wojewódzkie i kliniczne. Będzie problem demograficzny, jeśli chodzi o zawód pielęgniarki. I to są wyzwania, jakie stoją przed państwem i samorządami, którym trzeba zaradzić. W tle zawsze są pieniądze – odpowiada Jarosław Stawiarski, marszałek województwa.

O szansach na zmianę zaproponowanych w ustawie wskaźników mówi, że “wydają się one do przejścia” i że rząd “powinien pomyśleć nad tą niezręcznością”. – Postulaty pielęgniarek mają racjonalne podstawy, każdy chce za ciężką pracę dobrze zarabiać – twierdzi marszałek.

Zapytany o to, czy w podległych mu szpitalach (m.in. Wojewódzki przy al. Kraśnickiej, Jana Bożego, Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, Neuropsychiatryczny przy ul. Abramowickiej czy szpitale wojewódzkie w Białej Podlaskiej, Chełmie i Zamościu) grozi zapaść demograficzna i brak pielęgniarek, odpowiada: – Na dziś nie ma takiego zagrożenia, ale co będzie za rok czy dwa, tego nie wiem. Natomiast zagrożeniem szpitali są długi. One ciągle rosną, może nie lawinowo, ale jednak rosną.

Poniedziałkowy protest pielęgniarek odbywał się w całym kraju. W akcji wzięło udział ok. 40 placówek w Polsce. W Lublinie był to szpital wojskowy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMuzyka i tańce jak za dawnych lat
Następny artykułEuro 2020. Paulo Sousa: Wszyscy piłkarze są gotowi fizycznie do gry. Również Milik