Konflikt w SP nr 1 w Żarach. Mama uczennicy napisała w niedzielę do nauczycielki, że córka jest wyzywana przez kolegów, że nie chce jej się żyć. Prosiła o pomoc. W odpowiedzi przeczytała, że nauczycielka nie zamierza zajmować się sytuacjami spoza szkoły, tym bardziej w niedzielę, bo szykuje się na komunię.
Czy tragedia, która wydarzyła się kilka lat temu, gdy młoda uczennica SP nr 1 w Żarach popełniła samobójstwo, już została zapomniana w szkole? Wśród rodziców nie, a czy wśród nauczycieli? Tamta tragedia wydarzyła się w dzień wolny od szkoły. Czy w taki dzień rodzic może zaalarmować nauczyciela o niepokojących go sytuacjach związanych z dzieckiem? Czy powinien poczekać do poniedziałku, gdy nauczyciel wróci do pracy?
Oto rozmowa zaniepokojonej mamy uczennicy SP nr 1 w Żarach z nauczycielem, która odbyła się w dzień wolny.
Rodzic pisze
Witam, przepraszam, że w niedzielę (…). Przedwczoraj koleżanka wyciągnęła moją córkę na skatepark. Tam chłopak z 7 klasy, który nazywa się (…) wyzywał moją córkę od grubasów. Ja nie mogę sobie na takie traktowanie mojej córki pozwolić. Nie będę czekać, żeby dziecko sobie coś zrobiło przez te wyzwiska, bo niech Pani uwierzy mi na słowo, córka strasznie na to wszystko reaguje i mówi, że nie chce jej się żyć. Proszę o tej sprawie porozmawiać z panią psycholog, bo chcę z córką do niej chodzić.
Nauczyciel SP nr 1 odpowiada
Dzień dobry. Z całym szacunkiem, ale nie zamierzam zajmować się sytuacjami spoza szkoły. Tym bardziej w niedzielę. Szykuję się na komunię. Miłego dnia.
Rodzic
To jeżeli Pani nie chce pomóc, to gdzie mam się zgłosić? To nie jest sytuacja spoza szkoły, bo to dzieci z naszej klasy. Więc ja od razu idę do pani burmistrz. Już do niej piszę, co mi pani odpisała. A potem dzieci się zabijają, bo brak reakcji. Udanej komunii.
Nauczyciel
Proszę mnie nie zastraszać. Zajmuję się sytuacjami, które mają miejsce w szkole. Nie na podwórku. I nie na czatach. Za to nie odpowiadam jako nauczyciel. Jeżeli coś złego dzieje się w szkole, córka powinna mnie poinformować od razu. Nie w niedzielę.
Rodzic
Przeprosiłam, że w niedzielę. Szkoła powinna pomóc (…). Nikt nikogo nie straszy. Walczę o swoje prawa.
Nauczycielka przedstawiła sprawę Lucynie Grzybowicz, przewodniczącej ZNP, którą najbardziej oburzyła odpowiedź przesłana rodzicowi przez burmistrza.
Zbulwersowana
Rozmawiamy z nauczycielką z SP nr 1, do której napisała zaniepokojona mama uczennicy.
– Te zdarzenia, o których poinformował mnie rodzic, miały miejsce poza szkołą w dzień wolny. Szykowałam się do imprezy rodzinnej. Przesłane wiadomości odebrałam tak, jakby rodzic wymagał ode mnie, że natychmiast mam się zająć sprawą, bo jak dziecko coś sobie zrobi, to będzie moja wina. Była tragedia w naszej szkole, ale wygrzebywanie tego i stawianie mnie w sytuacji, że to ja będę winna, jest nieprzyzwoite. Jestem zbulwersowana. Poinstruowałam mamę przez dziennik elektroniczny, że pandemia się skończyła i powinna się ze mną komunikować w godzinach pracy przez dziennik elektroniczny, a nie komunikatorem. To rodzic powinien być odpowiedzialny za to, co się dzieje w weekend poza szkołą. Nie dajmy się zwariować – przekonuje nauczycielka. – Jestem nauczycielem dyplomowanym. Niedawno miałam ocenę swojej pracy – wyróżniającą. Nie mam sobie niczego do zarzucenia. Gdy wróciłam do pracy, pierwsze, co zrobiłam, to poszłam do pani dyrektor, żeby przekazać jej przebieg zdarzenia. Porozmawiałam z uczennicą. Wyjaśniłam sytuację. Okazało się, że chłopiec, który ją obraził, już w niedzielę zdążył przeprosić.
Gdzie jest granica?
Czy policjant po służbie może udawać, że nie widzi złodzieja? Czy lekarz po dyżurze nie powinien pomóc chorej albo rannej osobie? A strażak na urlopie może nie widzieć pożaru? W końcu czy nauczyciel po lekcjach może nie reagować na niepokojące sygnały dotyczące jego uczniów?
Tym razem sprawę udało się wyjaśnić bez szkody dla dziecka, oby następnym razem nie okazało się, że poniedziałek to za późno.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS