A A+ A++

Pierwszą okazję do zapewnienia awansu mieli tydzień temu w niedzielę. Potrzebowali punktu, ale przegrali w Opolu z Odrą. Na dodatek czający się za plecami rywale – Radomiak i GKS Tychy zmniejszyli – straty.

Przed meczem w Łodzi nadal jednak wystarczał im punkt do awansu. Trener Mariusz Lewandowski skoszarował piłkarzy, a klub zrezygnował nawet z przedmeczowej konferencji prasowej. Szkoleniowiec nie chciał kwestii awansu zostawić do ostatniej kolejki. Liczył, że na stadionie w Łodzi będzie mógł z drużyną świętować awans.

Tyle że rywal też miał ambitne plany. Przed sezonem ŁKS zakładał bezpośredni awans, ale wyniki zrewidowały te zamierzenia. Łodzianie potrzebowali zwycięstwa, by zapewnić sobie występ w barażach o ekstraklasę. To dawało nadzieję na dobry mecz, zwłaszcza że obie drużyny lubią ofensywny futbol, nie ustawiają się z tyłu i chętnie prowadzą grę.

Bramkarz Niecieczy najlepszym zawodnikiem na boisku

Goście zaatakowali od początku, jakby chcieli szybko potwierdzić, że są bezsprzecznie najlepszą drużyną ligi. Wysoki pressing dał im kilka okazji. ŁKS dał się zepchnąć do defensyw, ale wysyłał sygnały, że może być groźny z kontrataku.

I w 14. minucie po błędzie Mateusza Grzybka bramkę powinien strzelić Piotr Gryszkiewicz, ale fatalnie spudłował. Jeszcze lepszą okazję miał Michał Trąbka, ale przegrał pojedynek z Tomaszem Loską. Do przerwy bramkarz zespołu z Niecieczy był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku i bronił coraz groźniejsze strzały rywali. W końcu jednak gospodarze dopięli swego – po świetnym podaniu Kamila Dankowskiego Trąbka wyskoczył zza pleców obrońców i nie dał szans Losce.

Niecieczy się nie spieszy

W szatni trener Lewandowski szybko zareagował i na drugą połowę wyszedł Roman Gergel, najskuteczniejszy zawodnik pierwszej ligi. I wystarczyły niecałe trzy minuty, by goście wyrównali. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Samuela Stefanika głową do siatki trafił Grzybek.

Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta

Po doprowadzeniu do remisu niecieczanie robili wszystko, by jak najbardziej oddalić piłkę od własnego pola karnego i zyskiwać kolejne cenne sekundy. Długo wyrzucali rzuty z autu, celebrowali każdy stały fragment, byle utrzymać korzystny wynik. I to się w końcu zemściło. Dankowski kolejny raz świetnie dośrodkował, a znów jego podanie, tym razem strzałem głową, wykorzystał Trąbka.

Dwa rzuty karne w końcówce meczu

Na tym emocje jednak się nie skończyły. Sędzia Tomasz Marciniak podyktował rzut karny, który wykorzystał Piotr Wlazło. Jeśli ktoś myślał, że już nic więcej się nie wydarzy, to się srogo pomylił. W doliczonym czasie arbiter podyktował kolejny rzut karny. Tym razem dla ŁKS-u. Bramkę na 3:2 strzelił Łukasz Sekulski. A po ostatnim gwizdku piłkarze obydwu drużyn rzucili się sobie do gardeł.

ŁKS – Bruk-Bet Nieciecza 3:2 (1:0)

  • Gole: Trąbka (38., 82.), Sekulski (90., karny) – Grzybek (48.), Wlazło (90. Karny).
  • ŁKS: Malarz – Dankowski, Garcia, Marciniak, Klimczak – Rozwandowicz – Pirulo (80. Wolski), Dominguez (86. Srnić), Trąbka (86. Nawotka), Gryszkiewicz (86. Sajdak) – Ricardinho (64. Sekulski).
  • Bruk-Bet: Loska – Grzybek, Wasielewski, Biedrzycki, Putiwcew, Štefánik (90. Bezpalec), Wlazło, Hubinek, Radwański, Zeman (46. Gergel, 90. Paweł Żyra), Śpiewak (82. Snopczyński).
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUM Przemyśl: 32. rocznica wyborów czerwcowych.
Następny artykułWypadek na Rudzie Pabianickiej. Nie żyje motocyklista [ZDJĘCIA]