Dzisiaj, 27 maja (07:30)
Dziesięć lat temu w Brisbane zmarła Małgorzata Dydek-Twigg mistrzyni Europy z 1999 r., jedna z najlepszych koszykarek w historii polskiej i światowej koszykówki. W 2019 r. została wprowadzona do Galerii Sław Międzynarodowej Federacji Koszykówki (FIBA).
19 maja 2011 r. będąca w czwartym miesiącu ciąży Dydek doznała ataku serca w domu w Brisbane, gdzie mieszkała po zakończeniu kariery sportowej z mężem Davidem Twiggiem i dwójką synów: Davidem i Alexandrem. Próba jej wybudzenia ze śpiączki farmakologicznej nie powiodła się. Zmarła 27 maja.
Dydek, zwana przez przyjaciół “Ptysiem” ze względu na słabość do tych ciastek, odnosiła sukcesy na polskich i światowych parkietach.
W latach 1992-2003 wystąpiła w reprezentacji biało-czerwonych 132 razy. Podczas pamiętnych ME 1999 w Katowicach poprowadziła drużynę do mistrzostwa kontynentu, jedynego w dziejach koszykówki nad Wisłą i pierwszego złotego medalu w historii polskich gier zespołowych. Została wybrana do pierwszej piątki turnieju i była jego najskuteczniejszą zawodniczką (154 pkt).
Grała w najlepszych klubach Europy, m.in. w Hiszpanii i Rosji oraz w WNBA (Utah Starzz, San Antonio Silver Stars, Connecticut Sun). Karierę zakończyła w barwach Los Angeles Sparks w 2008 roku. W sumie rozegrała za oceanem 323 spotkania, w których uzyskała 3220 punktów, 2143 zbiórek oraz 877 bloków. Nadal jest liderką w klasyfikacji wszech czasów amerykańskiej ligi w tym ostatnim elemencie.
– Brakuje Małgosi, bardzo brakuje. To pierwsza myśl po dziesięciu latach od tych tragicznych chwil. Mówi się, że czas goi rany, ale ja w ogóle się z tym stwierdzeniem nie zgadzam. Bardzo tęsknimy za Małgośką, za jej śmiechem, zabawnymi żartami, psikusami, wymyślnymi słówkami, które często wymyślała sobie na potrzeby danej chwili. Za jej szelmowskim uśmiechem.
– Dla naszej rodziny miesiąc maj w ogóle jest ciężkim okresem. Właśnie z tego względu, że przecież najpierw dowiedzieliśmy się, że Małgosia zasłabła, potem jej śpiączka, lot mamy i Marty do Australii, nadzieja, z czasem gasnąca nadzieja, a potem niedowierzanie i rozpacz. Przeszliśmy przez wszystkie etapy żałoby, dziesięć lat minęło, ale te chwile wziąż są w pamięci – przyznała Katarzyna Dydek, starsza siostra Małgorzaty, również złota medalistka z Katowic, która obecnie uczy angielskiego w prywatnych szkołach w podwarszawskich miejscowościach.
– Szkoda, że z powodu pandemii koronawirusa nie mogły się odbyć turnieje memoriałowe organizowane w naszym rodzinnym Wołominie i w Gdyni – dodała, zaznaczając, że niedługo zacznie działalność Fundacja im. Małgorzaty Margo Dydek-Twigg, której jest założycielką i prezesem.
Synowie Małgorzaty – obecnie 13-letni David i blisko 11-letni Alexander – odziedziczyli po mamie pasję do sportu – obydwaj trenują koszykówkę, ale nie tylko.
– Grają w koszykówkę i w tenisa. David po pierwszym roku treningów w zespole dostał się do złotej drużyny reprezentacyjnej klubu. Deduś (tak zwraca się do niego rodzina – PAP) uwielbia koszykówkę i mówi, że nigdy nie ma jej dość. Uwielbia każdy sport i rywalizację. Na razie przegrywa ze mną jeden na jeden, ale widzę jak szybko robi postępy, więc… Alex ma 10 lat i jest przeciwieństwem brata. Lubi sport, ale kiedy ma do wyboru trening albo książkę czy matematyczne zagadki, to wybiera rozrywkę “intelektualną” – powiedziała Marta Dydek, najmłodsza z tercetu sióstr koszykarek, która od kilku lat mieszka w Brisbane i pomaga w wychowaniu siostrzeńców.
Zaznaczyła, że często rozmawia z chłopcami o ich mamie: – Bardzo często ją wspominamy. David i Alex znaleźli ostatnio Gośkę w księdze rekordów Guinnessa (rekord bloków w WNBA – PAP). Byli zdumieni. Teraz David, kiedy blokuje rzut rywala na boisku, bardzo się cieszy. Chłopcy nie patrzą na mamę jako na gwiazdę światowej koszykówki. Myślę, że dopiero gdy będą starsi, być może zrozumieją, … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS