W Amsterdamie odnaleziono ciało Artura Ligęski, 40-letniego trenera fitness z Polski, który przez rok był niesłusznie więziony w Emiratach Arabskich. O jego sprawie było głośno. Śmierć trenera potwierdził jego bliski znajomy w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.
Według rozmówcy WP, Ligęska miał od dłuższego czasu chorować.
Aresztowanie Ligęski
W Dubaju trener przebywał od października 2017 r. Pod koniec kwietnia 2018 r., chcąc wyruszyć do Europy, usłyszał na dubajskim lotnisku „wróć do domu i zastanów się”. Został aresztowany jeszcze tego samego dnia, pod zarzutem posiadania narkotyków, których przy nim nie znaleziono. Co więcej, nie stwierdzono również obecności środków odurzających w organizmie Artura Ligęski.
Mężczyzna twierdził, że został uwięziony przez chorą miłość syna szejka. W styczniu 2019 r. sąd w Abu Zabi skazał trenera na dożywocie. Wcześniej, w listopadzie 2018 r., Polak apelował o pomoc na nagraniu, które zostało udostępnione w sieci. Ligęska mówił w nagraniu, że przebywa w izolatce, gdzie nie ma łóżka ani prysznica, odmawia się mu również niezbędnych leków.
Powrót do Polski
Więzienie opuścił w maju 2019 r. W uwolnienie mężczyzny zaangażowani byli m.in. europosłanka KO Elżbieta Łukacijewska oraz ówczesny minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. W jego sprawie interweniował następca tronu emiratu Abu Zabi, co przesądziło o zwolnienie Polaka z więzienia. Swoje przeżycia Ligęska opisał po powrocie do Polski w książce „Inna miłość szejka”.
aja/wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS