Rejestracja w chełmskim szpitalu na zwykłe, zdawałoby się, zdjęcie szwów nie jest wcale taka prosta. – Przywiozłem żonę z operacji z Lublina, powinna mieć zdjęte szwy po dwóch tygodniach, ale najbliższy termin w poradni ortopedycznej jest za miesiąc. To mają jej te szwy wrosnąć? – oburza się nasz Czytelnik.
Od roku, z powodu pandemii, pacjenci chełmskiego szpitala mają utrudniony dostęp do lekarzy i wiele razy skarżyli się na to naszej redakcji. – Nie wiem, dlaczego tak jest w Chełmie, bo szpitale w np. Lublinie nie robią kłopotu z przyjęciem chorych i wykonaniem operacji – mówi pan Stanisław.
Jego żona miała operację biodra właśnie w Lublinie. W ubiegłym tygodniu wypisana została do domu. Dostała też skierowanie na zdjęcie szwów. – Miało to być po dwóch tygodniach od operacji, więc wyliczyliśmy, że wypada to pod koniec maja – opowiada mąż kobiety. – Poszedłem do szpitala umówić wizytę. W rejestracji chirurgicznej odesłali mnie do poradni ortopedycznej. Ale tam najbliższy wolny termin jest dopiero 10 czerwca. Do tego czasu szwy mogą wrosnąć w ciało.
Czytelnik dziwi się, że tak długo trzeba czekać na zabieg. – Szpital miał się otwierać na pacjentów, lekarz niby tak zajęty, a budynek poradni świeci pustkami – mówi. Ze skargą poszedł do Narodowego Funduszu Zdrowia i dyrekcji szpitala.
– Poradnia ma faktycznie wielu pacjentów i zawsze był tam długi czas oczekiwania na wizytę, bo kierowani są do niej wszyscy z urazami ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i od lekarzy rodzinnych – mówi Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w szpitalu w Chełmie. – Ale szwy może też zdjąć z powodzeniem lekarz rodzinny. A 10 czerwca można pojawić się w poradni na wizytę kontrolną. (bf)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS