Gdyby spojrzeć tylko na kadry obu zespołów i nazwiska piłkarzy, Villarreal już przed spotkaniem powinien rzucić ręcznik, ewentualnie poprosić o jak najniższy wymiar kary. Jednak finał to tylko 90 minut (ewentualnie 120), tu liczą się niuanse, pomysł na mecz, czasami łut szczęścia. A często osoba trenera. I właśnie od szkoleniowców obu zespołów zacznijmy nasze porównanie.
To chyba jedyny aspekt, w którym przynajmniej na papierze przewaga leży po stronie Villarrealu. 50-letni Unai Emery to już stary trenerski wyga, który pracuje w zawodzie od 17 lat (prowadził kluby w czterech krajach, m.in. Valencię, Sevillę, Spartak Moskwa, PSG oraz Arsenal) i ma w dorobku sporo sukcesów. A największe w Lidze Europy. Nie przez przypadek dorobił się przydomka „Mr Europe League”.
W finale tych rozgrywek uczestniczył już czterokrotnie, trzy razy je wygrywał, i to z rzędu (z Sevillą w latach 2014, 2015 i 2016), raz musiał uznać wyższość rywala (jako szkoleniowiec Arsenalu w 2019 r.). Słynie z tego, że potrafi przygotować swój zespół na jeden konkretny mecz i pod jednego konkretnego przeciwnika. Villarreal pod jego wodzą nie gra porywającej piłki, ale potrafi być bardzo skuteczny.
Trener Villarrelau Unai Emery Fot. Pablo Morano / AP
W drodze do finału nie miał może bardzo wymagających rywali (w grupie izraelskie Maccabi Tel Awiw, turecki Sivasspor i azerski Qarabag Agdam, w fazie pucharowej kolejno FC Salzburg, Dynamo Kijów, Dinamo Zagrzeb), jednak w półfinale potrafił wyeliminować Arsenal. Inna sprawa, że londyńczycy znajdują się od kilku miesięcy w głębokim dołku i skala trudności w finałowym starciu z innym angielskim zespołem znacząco wzrośnie.
Szkoleniowiec United Norweg Ole Gunnar Solskjaer to w porównaniu z Emerym trenerski żółtodziób, choć jest tylko o dwa lata młodszy. Owszem, od 2011 r. prowadził zespół ze swojej ojczyzny, Molde FK, ale to zupełnie inny poziom. Zanim pod koniec 2018 r. trafił do Manchesteru, zaliczył nieudany epizod w Cardiff. W United miał być trenerem tymczasowym, w tamtym momencie jego największym atutem była piłkarska przeszłość w tym klubie. Był członkiem legendarnego zespołu sir Alexa Fergusona, który w 1999 r. wygrał Ligę Mistrzów, a Solskjaer w niesamowitym finale z Bayernem Monachium strzelił swoją najważniejszą ze 126 bramek dla United.
– To była niezapomniana noc. Środowy finał, tak jak wtedy, odbywa się 26 maja. Moje urodziny przypadają 26 dnia miesiąca, zresztą tak samo jak mojej żony. Do tego jutro są urodziny Sir Matta Busby’ego, legendarnego trenera United. Nie jestem specjalnie przesądny, ale traktuję te fakty jak dobry omen – przyznał Solskjaer na konferencji prasowej przed finałem Ligi Europ
Jednak Norweg nie żyje tylko przeszłością i przez ostatnie 2,5 roku udowodnił, że potrafi pracować na najwyższym poziomie. Manchester w tym sezonie wywalczył wicemistrzostwo Anglii (za Manchesterem City), a w Gdańsku ma szansę wywalczyć pierwsze trofeum pod wodzą Norwega.
– Pracujemy razem już ponad dwa lata. Kończący się sezon był bardzo dobry w naszym wykonaniu, chcemy go dobrze podsumować i wygrać finał z Villarrealem. To będzie nagroda dla mojej drużyny, która w przeciągu całych rozgrywek ciężko pracowała. Jesteśmy głodni trofeum – podsumował Solskjaer.
Trener Manchesteru United Ole Gunnar Solskjaer (z prawej) Fot. Nick Potts / AP
Weteran i wschodząca gwiazda
O różnicy potencjałów na papierze najlepiej świadczy wycena wartości obu zespołów przez portal transfermarkt, z niemal trzykrotną przebitką na korzyść Anglików: Manchester United – 717 mln euro, Villarreal – 248 mln euro.
Solskjaer na kilku pozycjach ma zawodników klasy światowej. W bramce Hiszpan David de Gea, żywa legenda klubu, od dekady utrzymujący się w TOP 10 na swojej pozycji.
W pomocy niezwykle wszechstronny i bramkostrzelny Portugalczyk Bruno Fernandes, który w tym sezonie jest najlepszym strzelcem zespołu (28 goli we wszystkich rozgrywkach), oraz najdroższy zawodnik w historii klubu, aktualny mistrz świata Paul Pogba (kiedy w 2016 r. przechodził z Juventusu do United, kosztował 105 mln euro).
No i wreszcie w ataku wielki, stary mistrz i wschodząca gwiazda, czyli Edinson Cavani i Marcus Rashford. Kiedy 34-letni Urugwajczyk przed tym sezonem przechodził do Manchesteru z PSG, niektórzy kibice „Czerwonych Diabłów” kręcili głowami – że stary, że już nie tak dynamiczny, że wypalony. I rzeczywiście początkowo „El Matador” nie zachwycał, jednak kiedy nadszedł decydujący moment sezonu, pokazuje wielką klasę. Od 11 kwietnia w 10 meczach (we wszystkich rozgrywkach) zdobył dziewięć goli i miał cztery asysty, a jego absolutnym popisem był półfinał Ligi Europy z Romą. W dwumeczu z włoskim zespołem (6:2, 2:3) zdobył cztery bramki i dołożył trzy asysty.
Napastnik Manchesteru United Edinson Cavani Fot. Laurence Griffiths / AP
O niemal 11 lat młodszy Rashford to jeden z największych talentów angielskiej piłki. Imponuje dynamiką, techniką, wizją gry, nieszablonowością. W tym sezonie we wszystkich rozgrywkach zdobył już 21 goli i zaliczył 15 asyst (w 56 meczach). Ta dwójka tworzy absolutnie zabójczy atak.
A tych młodych gniewnych jest więcej. Odkryciem tego sezonu jest 19-letni Mason Greenwood (12 goli i sześć asyst), a furorę robi też prawy obrońca, 23-letni Aaron Wan Bissaka.
Z podstawowych zawodników w środę zabraknie prawdopodobnie obrońcy reprezentacji Anglii Harry’ego Maguire’a. Nie zagra też Anthony Martial.
Doświadczony Kolumbijczyk
W Villarreal tak rozpoznawalnych postaci nie ma, jednak w zespole jest kilku bardzo ciekawych zawodników. Dwóch z nich znalazło się w kadrze reprezentacji Hiszpanii na zbliżające się Euro, co już jest wielkim stemplem jakości. To obrońca Pau Torres oraz rozgrywający sezon życia napastnik Gerard Moreno (29 goli we wszystkich rozgrywkach).
Swoją wysoką markę mają również bramkarz Marco Asenjo, były obrońca Realu Madryt i reprezentacji Hiszpanii Raul Albiol, pomocnik Dani Parejo czy napastnicy Paco Alcacer (najdroższy zawodnik w historii klubu – gdy na początku 2020 r. przechodził z Borussii Dortmund, kosztował 23 mln euro) i doświadczony Kolumbijczyk Carlos Bacca.
Carlos Bacca podczas finału Ligi Europy Sevilla – Dnipro Dniepropietrowsk w Warszawie Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Ten ostatni ma fantastyczne wspomnienia z poprzedniego finału Ligi Europy rozgrywanego w Polsce. W 2015 r. w barwach Sevilli zmierzył się na Stadionie Narodowym w Warszawie z ukraińskim Dnipro Dniepropietrowsk. Jego zespół wygrał 3:2, a Bacca zdobył dwie bramki (trzecią dołożył Grzegorz Krychowiak) i był bohaterem wieczoru.
Środowy mecz rozpocznie się o godz. 21. Transmisja w TVP 1 (studio w TVP Sport od godz. 19.55) oraz Polsat Sport Premium 1 (studio od godz. 18).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS