A A+ A++

Monika Molenda-Sawtyruk, WP Kobieta: Aniu, wiem, że starasz się zdrowo odżywiać. Jakich produktów nie może zabraknąć w twojej kuchni?

Ania Dąbrówka: Nie ma dnia bez ciepłej wody z cytryną i imbirem. Każdego ranka sięgam właśnie po taki odpornościowy napój. Dbam o to, by napić się lub zjeść coś ciepłego. Nie ma dla mnie dnia bez kawy. Uwielbiam ją, z chęcią bym sięgnęła po drugą, lecz wiadomo, nie jest dobrze pić jej zbyt dużo, szczególnie w moim wieku. Kawa jest jednym z najlepszych źródeł antyoksydantów, a w połączeniu ze spienionym mlekiem kokosowym tworzy dzieło smakowe. Śniadania jem zazwyczaj na słodko.

Codziennie rano przyrządzam owsianki, jaglanki, komosanki, czy granola bowle. Jest to mój najukochańszy posiłek dnia, jak i najważniejszy. Zdarza mi się zjeść menu śniadaniowe na kolację. Na obiadowym stole nie może zabraknąć warzyw i kaszy. Właśnie to najczęściej jem. Miska z tofu i warzywami w curry i komosą ryżową to po prostu pychota. Na kolacje jadam warzywa z humusem lub pełnoziarniste tosty z awokado. Są to najważniejsze dla mnie posiłki. Między posiłkami jem owoce, bakalie lub świeżo wyciśnięte soki. U nas w domu z półek najszybciej znikają jogurty naturalne, awokado i granola. Bez tego już czujemy brak zapasów.

 Jak w takim razie zaczęła się twoja przygoda z roślinnym odżywianiem?

 W wieku 10 lat zobaczyłam filmik, po którym natychmiast przestałam jeść mięso, a oprócz tego wzbudził on we mnie wiele nowych refleksji na temat tego jak ważne jest to, czym się żywimy. Początkowo usunięcie mięsa z diety miało podłoże ideologiczne, przez co czułam się lepiej, gdyż miałam choć mały wpływ na ratowanie zwierząt. Po upływie kilku lat poczułam, iż niejedzenie mięsa to za mało i wgłębiłam się w temat zdrowego odżywiania. Zaczęłam postrzegać jedzenie jako paliwo zasilające nas na cały dzień. To od nas zależy jakość tego paliwa, to czy będzie nas pielęgnowało, czy z biegiem czasu nas zepsuje. Zaczęłam więc ograniczać produkty zwierzęce.

 Oczywiście produkty takie jak jogurty, czy jaja są bardzo wartościowe, lecz ostatnio nawet odczuwam potrzebę uwolnienia zwierząt od jakichkolwiek hodowli. Nie muszę wspominać, że hodowla przemysłowa ma ogromny wpływ na środowisko i jest w moim odczuciu niehumanitarna. Hodowla przemysłowa wpływa nie tylko na wycinanie lasów, ale także na masowe wymieranie zwierząt dziko żyjących w tych lasach. Z najnowszych badań wynika, że mięso i nabiał wykorzystuje 83 proc. procent gruntów rolnych, przy czym produkuje 60 proc. gazów cieplarnianych w rolnictwie. 

Jedząc roślinnie dostarczamy organizmowi wiele mikro i makroelementów i witamin, które są niezbędne nam do życia, a gdy dostarczymy wszystkie te składniki, czujemy się wtedy lepiej, mamy więcej energii, nasze narządy pracują, jak należy, nie są przeciążone. 

Czy było ci łatwo wprowadzić takie zmiany w diecie? I jak na to zareagowali twoi bliscy?

Początkowo było mi rzecz jasna trudno, by zrezygnować z przysmaków dzieciństwa i to na zawsze, lecz wiedziałam jak bardzo ważny dla mnie mój organizm i nasza planeta i jak najszybciej chciałam zmienić nawyki. Rodzice początkowo nie byli zadowoleni z faktu, iż nie jedząc mięsa, zabraknie mi wielu niezbędnych składników, lecz nie byli świadomi tego, ile jest możliwości, aby zastąpić mięso. Z biegiem czasu dostrzegli, że rzeczywiście mój wybór ciągnie za sobą mnóstwo zalet i sami ograniczyli mięso do prawie minimum. Często jemy wspólne posiłki i mama bierze pod uwagę moje preferencje żywieniowe, na czym moim zdaniem korzystają rodzice i ich zdrowie. 

 Zdarza ci się gotować z rodzicami i jeść posiłki przy wspólnym stole?

 Często gotujemy razem z mamą. Mamy w zasadzie podobne upodobania i patenty, by szybko przyrządzić coś świeżego na obiad. Gdy chodziłam do szkoły normalnej, a po południu do szkoły muzycznej, zabierałam sobie pudełka z przyrządzonym wcześniej posiłkiem, według moich upodobań dietetycznych, tak by nie jeść przypadkowo w przerwie. Lockdown, a potem zdalne nauczanie dały naszej rodzinie szansę na codzienne, wspólne posiłki.

Obowiązkowo są to obiady. Takie chwile zbliżają do siebie. Wspólny stół to pretekst do zatrzymania się w biegu dnia, porozmawiania, ustaleń. Takim najszybszym, najprostszym i najpyszniejszym dla mnie daniem podczas wspólnych posiłków jest kasza z warzywami. Zwłaszcza że rodzajów kasz jest wiele i kombinacji warzywnych również. 

 Wzięłaś udział w kampanii “PrzyGotujmy lepszy świat”. Czy piosenka, którą wtedy zaśpiewałaś, jest ci bliska?

 Jak najbardziej, inaczej nie mogłabym chyba jej zaśpiewać. Jej przekaz skierowany jest w szczególności do dzieci, które z tego co wiem, nie mają dobrych nawyków żywieniowych. W tekście zawarte są nawet konkretne wytyczne, jak zmienić swoje nawyki i przygotować lepszy świat: “Sypnij trochę kaszy, dorzuć warzyw garść. Zmiana na talerzu dobrze zrobi nam”. Ciekawostką jest fakt, że w warstwie rytmicznej piosenka ta została stworzona z odgłosów związanych z jedzeniem. Słychać m.in. chrupanie jabłka, tarcie cukinii, uderzenia talerzy od garnków, mieszanie wody i krojenie marchewki. Nagrywanie teledysku było dla mnie pretekstem do dobrej zabawy.

 Czy biorąc pod uwagę twoje doświadczenia w szukaniu zdrowych rozwiązań, uważasz, że działania edukacyjne są potrzebne dzieciom? Mogą je wesprzeć w zmianie diety na dobrą?

 Właśnie te pierwsze nawyki żywieniowe mają moim zdaniem największe znaczenie. Wiedzę o odżywianiu dzieci powinny również czerpać ze szkoły. Powinny się wzajemnie inspirować. Dlatego ważne jest, aby w szkolnych stołówkach i sklepikach nie było produktów przypadkowych i niezdrowych. Ważne jest to, aby dzieci pozyskiwały energię z pełnowartościowych źródeł. Ma to wielki wpływ na koncentrację, samopoczucie, produktywność uczenia się, czy ich rozwój. Wydaje mi się, że kampania jak ta, w sugestywny sposób zachęca do zmian i wydaje mi się, że takich akcji powinno być więcej.

 Jaka jest twoim zdaniem rola rodziców w kształtowaniu dobrych nawyków żywieniowych u dzieci?

 Obserwując moją mamę i jej staranie się o prawidłowe żywienie mojej młodszej siostry, widzę, że nie jest to łatwe. Dzieci potrafią manipulować dorosłymi i stawiać na swoim. Moim zdaniem im później poznają “dziecięce używki”, czyli słodycze i chipsy, tym lepiej. Przemycanie warzyw w zupach i kremach, zabawa w chrupanie… jest trochę sposobów na przekonanie do zdrowych produktów. Na Laurkę działa ostatnio argument, że po warzywach szybciej urośnie. Dzieci przede wszystkim naśladują rodziców, dlatego też ważne jest to, co jedzą oni sami.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLuka Modric przedłużył kontrakt z Realem
Następny artykułInwestorzy z Austrii chcą kupić Widzew. Mają złożyć ofertę