Wiosna zazwyczaj wszystkim kojarzy się z dłuższymi i cieplejszymi dniami, a także z ożywającą, świeżą zielenią i kwiatami. Pojawiają się liście na drzewach i krzewach, i zakwitają kwiaty na miejskich skwerach.
Okazuje się, że wiosna, to również zawzięte i bezmyślne, bez żadnej wiedzy „koszenie” miejskich trawników. Bo jest podpisana umowa i firma się wywiązuje, a koszenie ma być skuteczne, czyli przy samym gruncie, zamieniając trawnik w klepisko, szczególnie wtedy, gdy jest mało opadów deszczu.
Ekolodzy już dawno obalili mit mówiący, że takie dewastowanie terenów zielonych w miastach służy bezpieczeństwu ludzi, bo podobno komary i inne robactwo nie mają się, gdzie schować i tak jest bezpieczniej ze względów pożarowych. Urzędnicy bezmyślnie powielają tę chorą filozofię, bo tak jest im wygodniej.
Skoszone – załatwione
Utarło się, że porządek jest tam, gdzie są na krótko przystrzyżone trawniki i generalnie nic poza trawą nie rośnie. Taki pogląd tępogłowych „specjalistów” od tak zwanej zieleni miejskiej świetnie funkcjonuje i przynosi profity, tym którzy realizują zlecenia koszenia trawy.
Komu by się chciało uprawiać trawniki z prawdziwego zdarzenia. Bioróżnorodne trawniki, to przecież jest wyzwanie dla urzędników. Tu należałoby się wykazać przynajmniej podstawową wiedzą w tym temacie, żeby móc wymagać cokolwiek od firmy lub pracowników zakładu zieleni miejskiej.
A tak naprawdę nie jest to wiedza tajemna i jest to w stanie pojąć nawet najbardziej wycofany intelektualnie urzędnik.
Poza tym wiadomo powszechnie, że miejskie łąki kwietne nie wymagają nawadniania i regularnego koszenia, tak jak trawniki, natomiast znakomicie poddają się koszeniu kosą. To metoda tania i ekologiczna. Nie pociąga za sobą kosztów paliwa, nie przyczynia się do miejskiego smogu poprzez emisję spalin ani nie generuje hałasu w zielonej przestrzeni miasta.
Dodatkowo wykorzystanie wysokich roślin łąkowych nie tylko ogranicza emisję spalin, ale wręcz sprzyja oczyszczaniu powietrza z zanieczyszczeń komunikacyjnych – łąki zatrzymują i wiążą szkodliwe pyły. Głęboki i rozbudowany system korzeniowy wielu gatunków dzikich kwiatów sprawia, że są wyjątkowo wytrzymałe i odporne na suszę. Łąka kwietna nie wymaga dodatkowego nawadniania i prezentuje się dobrze nawet w czasie suszy.
Dzikie kwiaty dobrze poradzą sobie na glebach ubogich. Mają małe wymagania pokarmowe, dlatego sprawdzą się na terenach o mniejszej zasobności w składniki odżywcze, bez konieczności użyźniania gleby.
Wyższa roślinność pełni funkcję izolacyjną, zapobiegając tzw. efektowi wysp cieplnych, który latem powoduje, że temperatura w mieście może być nawet kilkanaście stopni wyższa, niż na obszarach podmiejskich.
Kwietne łąki, to również dom dla wielu zwierząt i stołówka dla owadów, które czy tego chcemy, czy też nie, żyją obok nas.
Co ważne łąki kwietne działają kojąco na ludzi – człowiek najlepiej wypoczywa wśród natury. Kwiaty i praca z nimi wpływa pozytywnie na samopoczucie, ma także działanie terapeutyczne – hortiterapia leczy i wspomaga proces rehabilitacji.
Koszt założenia łąki zależy od wyboru mieszanki i metody przygotowania terenu, ale nie powinien być wyższy niż założenie trawnika. Mimo, że nasiona kwiatów są droższe niż mieszanki traw, to oszczędność wynika z innej specyfiki prac przygotowawczych i późniejszego ich utrzymania.
FOTO – Kwietne łąki
W Międzyrzeczu nadal kosimy
W ostatnich dniach na międzyrzeckich terenach zielonych pobawiły się firmy, które realizują wiosenne koszenie trawników. Koszone są trawniki na terenach, które są we władaniu Urzędu Miejskiego, a także te którymi administrują spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe. Wszędzie jest podobnie. Hałasujące od samego rana kosiarki wzniecają także całą masę kurzu zmuszają mieszkańców do zamykania okien. W efekcie tych działań, zamiast trawników mamy ściernisko, bo nikt się nie zastanawia na jaką wysokość trawę należałoby kosić.
Widząc to, co się aktualnie dzieje jedna z czytelniczek wystosowała w mediach społecznościowych APEL, taki osobisty, od serca, wzywający do tego, żeby zaprzestać bezmyślnego koszenia trawy.
APEL
„Zostawmy trawniki w spokoju tam, gdzie to tylko możliwe! Wszędzie tam, gdzie pozwalają na to względy bezpieczeństwa i tylko one!
Dajmy żyć roślinom, kwiatom, drobnym zwierzętom, owadom.
Przecież zabijamy je koszeniem. Niektóre gatunki bezpowrotnie…
Nieskoszona trawa zatrzymuje wilgoć w ziemi, chroni od suszy, ubogaca życie fauny i flory na szerszą skalę niż nam się wydaje.
Posłuchajmy biologów w tym względzie, oni od lat apelują o dzikie trawniki, kwietne łąki.
Tu, w lubuskim żyjemy w tak pięknie zielonym zakątku, z którego za wszelką cenę chcemy zrobić suchy, szary step…
Litości!
Od lat trwa debata na temat wysychania jeziora Głębokiego, a przecież przyroda to delikatny i bardzo złożony organizm. Wiele czynników ma na siebie wzajemny wpływ.
Bobry, najlepsi hydrolodzy pod słońcem, chcą nam pomóc – zabijamy je.
Samosiejne trawy, łąki chcą pomóc – zabijamy je.
Nie stawiam tu żadnej tezy, bynajmniej, proszę jedynie o rozwagę i bardziej holistyczne spojrzenie na przyrodę, która nas otacza, a którą chcemy sobie podporządkować za wszelką cenę. Za jaką cenę?
Trudno nie zauważyć starań włodarzy, żeby nasze miasto było coraz piękniejsze.
I jest, i dzieje się to na naszych oczach. Pomagajmy zatem, nie psujmy.”
Zatroskana mieszkanka coraz piękniejszego Międzyrzecza …
B.E.K. (dane personalne autorki apelu do wiadomości redakcji)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS