Z lekkim opóźnieniem, po godzinie 15:00, na konferencję prasową w Opalenicy wyszedł Robert Lewandowski. Dużo pytań dotyczyło pobitego rekordu Gerda Muellera, dopiero po kilkunastu minutach na pierwszy plan wyszła reprezentacja. Spisaliśmy najciekawsze wątki.
Robert Lewandowski – konferencja prasowa w Opalenicy
O pobiciu rekordu Gerda Muellera:
Jeszcze chyba nie do końca zdaję sobie sprawę z tego sezonu. Wielka duma i szczęście, ale dopiero z czasem w pełni dotrze do mnie, co się wydarzyło w ostatnich tygodniach. Pojawiło się wiele emocjonalnych momentów, zwłaszcza podczas tej 10-dniowej kwarantanny w Bundeslidze. Było wtedy dużo pożegnań piłkarzy i trenerów, dużo emocjonujących filmików. Plus szansa na pobicie tego rekordu, wszystkie emocje, które mu towarzyszyły w Polsce i Niemczech. Musiałem to odczuwać i odczuwałem. Nie było łatwo, ale koniec końców pobiłem rekord, o którym nawet nie myślałem, zwłaszcza mając 29 meczów zamiast 34. Mój tajming z kontuzją nie był najlepszy, bo graliśmy też w Lidze Mistrzów i mieliśmy duże szanse na awans. Gdybym mógł wystąpić i nie wypadłby nam jeszcze jeden czy drugi zawodnik, kto wie, czy nie poczekałbym na przyjazd na to zgrupowanie.
O byciu najlepszym strzelcem Bundesligi w historii:
Rekord goli w jednym sezonie smakuje mi dużo bardziej niż potencjalne wejście na pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców wszech czasów Bundesligi. To nie jest rekord, który byłby dla mnie celem do zrealizowania. Oczywiście, jeśli pojawi się szansa, to cele potrafią mi się bardzo szybko zmieniać, ale na dziś w ogóle tym nie myślę.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
O tym, czy nie wątpił w pobicie rekordu:
W tym meczu były takie momenty, gdy sam się do siebie śmiałem i pytałem, czy ten rekord na pewno jest do pobicia, czy może jednak coś nad nim wisi. Miałem okazje z lewej, z prawej, z głowy, obracałem się, próbowałem. Koledzy czasami nawet trochę na siłę mnie szukali. W futbolu nie wszystko można sobie wytłumaczyć, na tym polega jego piękno. Przez 10 czy 15 minut w drugiej połowie miałem chwile zwątpienia. Ale na ten ostatni kwadrans znów motywacja i energia wróciły. Znów wierzyłem. Gdyby ktoś pisał książkę i stwierdził, że taki rekord zostanie pobity w ostatniej minucie, w ostatniej akcji, to stwierdzilibyśmy, że to typowe Hollywood i trzeba zejść na ziemię. Sam wolałbym wcześniej strzelić tego gola, ale najwyraźniej takich legendarnych rekordów nie można tak łatwo pobić.
O rozmowach z Gikiewiczem i obrońcami Augsburga:
W trakcie meczu nie nawiązywałem relacji z Rafałem Gikiewiczem. Po meczu już tak, wtedy i jemu, i mi było już bardziej do śmiechu. Śmialiśmy się, że po pierwszej połowie powinien dostać nowy kontrakt w klubie. Podczas meczu raz zapytałem dwóch obrońców Augsburga, czy wolą przegrać 0:8 bez moich goli, czy dużo niżej, gdy znacznie szybciej strzelę. Wyglądało na to, że zależało im przede wszystkim na zatrzymaniu moich indywidualnych osiągnieć. Koledzy mieli bardzo dużo miejsca, do sytuacji dochodziliśmy znacznie łatwiej niż w innych meczach.
O tym, czy nie jest już nasycony:
Zawsze celem w reprezentacji są dobre wyniki, zwłaszcza przed dużymi turniejami. Czy jestem spełniony? W jakimś stopniu tak. Czy to osłabi moją motywację? Nie, każdy kolejny sukces napędza do próby osiągnięcia kolejnego sukcesu. Nigdy nie poczułem nasycenia, nie zadawałem sobie pytań, po co dalej pracować. Raczej mnie to napędza i wzmacnia, zawsze tak miałem.
O sposobie pracy podczas zgrupowania:
W kontekście całego sezonu tych meczów i tak było dużo, więc być może na początku zgrupowania obciążenia będą bardziej dozowane i indywidualizowane. Jeśli chodzi o ostatnie tygodnie, samych meczów było mniej niż w poprzednich latach, ale emocjonalnie ten czas sporo mnie kosztował. Czy będę bardziej wypoczęty? Tego na razie nie wiem, nie da się tego stwierdzić.
Pierwszy tydzień raczej będzie na utrzymanie tego, co już jest. Dopiero potem nadejdzie czas na cięższą pracę.
O tym, czy będzie więcej pracy nad taktyką, czy przygotowaniem fizycznym:
W marcu za dużo taktyki nie mieliśmy, teraz czasu będzie więcej. Z drugiej strony, jeżeli ciało jest słabiej przygotowane, wtedy też słabiej rozumie i realizuje taktykę, wtedy ona zaczyna przeszkadzać. Przy dobrym przygotowaniu fizycznym szybciej się reaguje i myśli. Trzeba więc będzie to połączyć. Na starcie turnieju musimy czuć się mocni fizycznie, a to będzie się wiązało ze zwiększoną wiarą we własne możliwości i przekonanie, że idziemy w dobrym kierunku.
O oczekiwaniach i celach względem EURO:
Co będzie oznaczało sukces? Wyjście z grupy to początek, ale patrząc z perspektywy EURO we Francji, gdy jeden moment, jeden mecz może zmienić postrzeganie całości, dać pewność siebie do robienia rzeczy z pozoru niemożliwych, to niczego nie można wykluczyć. Pierwszy mecz będzie bardzo ważny, bo daje poczucie pewności siebie i tego, co można osiągnąć na turnieju. Na pewno będzie też trochę stresu, który wtedy mógłby być rozładowany. Wyjście z grupy na pewno jest celem minimum, a potem zobaczymy. Dla mnie słowo “sukces” będzie oznaczało, że kibice w Polsce będą dumni z naszej postawy i tego, co zrobiliśmy.
Na pewno strzelanie goli na wielkich turniejach byłoby czymś fajnym i pięknym, ale to drużyna jest najważniejsza. Moje prywatne marzenia to jedno, korzyść drużyny jest najważniejsza i to ona stoi na pierwszym miejscu. Indywidualne osiągnięcia są dodatkiem. We Francji wiedziałem, że rywale będą kryli mnie bardziej, teraz pewnie będzie podobnie i może to być okazja do wykorzystania przez innych. Musimy być na to przygotowani.
O braku (w domyśle) Grosickiego:
Trener decyduje. Wie, ile i jak piłkarze grają w klubach, czy będą pasowali do taktyki i naszych założeń. Moje personalne i emocjonalne podejście to jedno, ale selekcjoner podejmuje decyzje. My tu nic do gadania nie mamy, musimy te decyzje zaakceptować. Boli oczywiście, że są zawodnicy, którzy wiele lat byli w tej kadrze, a dziś ich nie ma. Każdy z nas jest człowiekiem, mamy swoje emocje i nieraz pod ich wpływem chcielibyśmy decydować, ale koniec końców ktoś musi to wziąć na klatę i dokonać wyboru.
Nie powiem, ile razy rozmawialiśmy przez telefon z Paulo Sousą, ale kilka razy rozmawialiśmy. Był kontakt z poprzednimi selekcjonerami i z obecnym też jest.
O tym, czy się zaszczepi:
Wiem, że mamy być szczepieni, ale nie wiem dokładnie, kiedy. Jeszcze nawet nie wiem, jakie szczepionki będą. Inne będą tutaj, inne w klubie. Kwestia tego, żeby wszystko dogadać. W Bayernie temat szczepionek zaczął się trzy tygodnie temu i będziemy mogli z nich skorzystać, ale pewnie dopiero po powrocie do klubu z mistrzostw Europy. Na razie rozmawiamy z doktorami, jest też konsultacja z klubem. Temat ważny, ale to nie jest rozmowa na pięć minut, żeby wiedzieć wszystko co i jak.
O absencjach u grupowych rywali:
Zawsze pojedynki z Sergio Ramosem były fajne. Często je wspominaliśmy. Pod tym kątem na pewno szkoda, bo to wielka osobowość i piłkarz, w futbolu wygrał wszystko. Czy dla reprezentacji Hiszpanii czy dla nas, to się dopiero okaże. Wiem, że ostatnie problemy zdrowotne go bardziej męczyły. Pytanie, czy ten okres przygotowawczy nie byłby wystarczający, żeby osiągnął odpowiednią dyspozycję.
Brak Zlatana w reprezentacji Szwecji? Można mówić, że to dla nas jakiś minimalny plusik.
Fot. FotoPyK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS