- Grupa posłów KO zaproponowała, by zwiększyć minimalną odległość od wyprzedzanego jednośladu.
- Zdaniem autorów projektu takie rozwiązanie zapewniłoby większe bezpieczeństwo rowerzystom i motocyklistom.
- Sejmowa Komisja Infrastruktury miała jednak inne zdanie i projekt odrzucono.
Projekt zmian w przepisach, na wzór regulacji obowiązujących w UE, zaproponowała grupa posłów Koalicji Obywatelskiej. Jedną z najważniejszych zmian miało być zwiększenie minimalnej odległości, jaką musiałby zachować kierowca wyprzedzający jednoślad – dotychczasowa, wynosząca 1 metr, miałaby wzrosnąć do 1,5 metra.
Twórcy projektu zmian twierdzili, że w obliczu gwałtownie rosnącej popularności jednośladów, przepis taki mógłby zdyscyplinować kierowców samochodów, którzy bardzo często ignorują wymaganą minimalną odległość i wyprzedzają jednoślady “na gazetę”.
Kierowcy poruszają się także znacznie szybciej niż wtedy, gdy przepis ten był wprowadzany. Może to – zdaniem sygnatariuszy nowelizacji – prowadzić do wzrostu niebezpiecznych zdarzeń z udziałem motocyklistów i rowerzystów.
Argumentacja twórców projektu nie spotkała się jednak z uznaniem członków Sejmowej Komisji Infrastruktury, którzy opowiedzieli się za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu. Rafał Weber, wiceminister infrastruktury, określił istniejące przepisy jako wystarczające i przywołał statystyki wypadków – w 2019 r. na 4,5 tys. wypadków z udziałem rowerzystów, tylko w 96 przyczynę określono jako niezachowanie należytej odległości.
Na decyzji komisji, poza rowerzystami, najbardziej ucierpią posiadacze jednośladów o najmniejszych pojemnościach, szczególnie motorowerów, których maksymalna prędkość nie przekracza zwykle 45 km/h. Podczas jazdy są oni zatem narażeni na niebezpieczne manewry wyprzedzania, szczególnie przez ciężarówki.
Przeczytaj także: minimum półtora metra – posłowie chcą większego odstępu od jednośladów
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS