Unia Europejska ogłosi wkrótce propozycje reformy klimatycznej, która obejmie wiele dziedzin gospodarki. Główną rolę odegrają zachęty, ale też obciążenia podatkowe – mówi Monika Dziedzic, partner, lider zespołu Green Taxation w MDDP.
Jaki związek mają podatki z ekologią?
Powinniśmy sobie uświadomić, że czeka nas największa od lat rewolucja w podatkach. Wynika to z faktu, że Unia Europejska chce osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r., wykorzystując również rozwiązania podatkowe. Będą to zarówno nowe preferencje, zachęcające do pozytywnych działań środowiskowych, jak i opodatkowanie zachowań niekorzystnych. Raport Komisji Europejskiej wskazuje jednak, że bardziej skuteczne od ulg i zachęt są sankcje. A to oznacza najprawdopodobniej dodatkowe opłaty i obowiązki sprawozdawcze.
Na czym będą polegać zmiany?
Komisja Europejska ma już w czerwcu ogłosić konkretne rozwiązania nowej strategii – Europejskiego Zielonego Ładu. Taka zapowiedź pojawiła się pod koniec kwietnia podczas Green Taxation Event, z udziałem komisarza ds. gospodarczych i finansowych Paola Gentiloniego. Przypomnijmy, że Europejski Zielony Ład został ogłoszony w grudniu 2019 r., a w marcu 2020 r. przyjęto projekt mapy drogowej. Pandemia opóźniła prace, jednak teraz zapowiadane jest duże przyspieszenie.
Czytaj także:
Jakich obszarów będzie to dotyczyć?
Zmiany mają objąć wiele dziedzin gospodarki. Na razie poznaliśmy założenia reformy w formie haseł, jak obniżenie emisyjności sektora energetycznego, inwestycje w technologie przemysłowe przyjazne dla środowiska, ekologiczne rozwiązania w transporcie i rolnictwie.
Co ważne, kwestie podatkowe staną się częścią polityki klimatycznej, energetycznej, transportowej, przemysłowej czy rolnej. Będą wspierać zrównoważony rozwój w każdej dziedzinie gospodarki.
W jaki sposób?
W wąskim ujęciu zielone podatki to różne rozwiązania fiskalne podlegające przepisom ordynacji podatkowej, które mają stymulować pożądane działania lub zapobiegać niepożądanym. Przykładem mogą być obowiązujące już teraz w Polsce przepisy, jak ulga termomodernizacyjna czy ulga na badania i rozwój (B+R).
Są też narzędzia fiskalne, które nie podlegają ordynacji, np. system certyfikatów CO2.
Uważam jednak, że na zielone podatki należy patrzeć szerzej niż przez pryzmat opłat bądź ulg. To wiele nowych zjawisk w życiu gospodarczym, które mają poprawić stan środowiska. Wyzwanie polega na tym, że trzeba będzie określić skutki podatkowe tych zjawisk.
Przedstawmy to na przykładzie recyklingu. Kiedyś zarabialiśmy na sprzedaży surowców wtórnych, np. makulatury. Obecnie sami płacimy za to, by wyspecjalizowana firma odebrała z naszego domu odpady, które stają się surowcem. Z reguły przedsiębiorcy kupują surowce, tymczasem podmioty zajmujące się recyklingiem nie tylko nie ponoszą kosztów, jeżeli potrafią wykorzystać zebrany surowiec wtórny, ale i zarabiają na ich zbieraniu.
W ten sposób powstaje nowy cykl przebiegu operacji gospodarczych, które będą rozliczane na innych zasadach niż dotychczas. Zupełnie inaczej określane będą przychody i koszty ich uzyskania.
Innym przykładem mogą być opakowania zwrotne i system kaucji, który obecnie dotyczy butelek. Można się spodziewać, że coraz więcej opakowań będzie wykorzystywanych wielokrotnie, a kaucja zwracana nabywcy przy zwrocie opakowania. Także w tym przypadku należy inaczej określić skutki podatkowe, być może trzeba będzie przyjąć niższe stawki czy inny moment powstania obowiązku podatkowego.
Ale to oznacza duże zmiany legislacyjne. W jaki sposób zostaną wprowadzone?
Mamy do czynienia z nową dziedziną, włączeniem kwestii środowiskowych do międzynarodowego prawa podatkowego. Można się spodziewać, że – podobnie jak w innych międzynarodowych aktach prawnych – poszczególne kraje Wspólnoty zostaną zobowiązane do wdrożenia przepisów przyjętych na forum UE.
Będzie to ogromne wyzwanie dla wszystkich uczestników rynku: przedsiębiorców, konsumentów oraz prawników pomagających wdrażać zmiany. Doradcy podatkowi, by pomóc klientom dostosować się do reform, będą musieli stosować przepisy o ochronie środowiska. Dlatego właśnie czeka nas ogromna rewolucja, której skalę można porównać np. do przyjęcia w Polsce VAT w 1993 r.
Na jakie zmiany związane z wdrożeniem postanowień Europejskiego Zielonego Ładu powinni się przygotować przedsiębiorcy? Czy będą ponosić dodatkowe koszty?
Na pewno możemy się spodziewać podwyżek cen energii, co obserwujemy już w ostatnich miesiącach.
Jednym z głównych założeń Zielonego Ładu jest reforma dyrektywy energetycznej. Komisja Europejska dąży do rewizji minimalnych stawek oraz eliminacji ulg i zwolnień, które promują obecnie paliwa kopalne. Oznacza to zwiększone koszty dla wszystkich sektorów gospodarki, nie tylko uzależnionych od paliw kopalnych.
Jednak poza energetyką na celowniku znalazła się branża transportowa, szczególnie transport morski i lotniczy, ze względu na duże zanieczyszczenie środowiska. Zmienia się też podejście do rolnictwa, które jest mocno dotowane, a odpowiada za ogromne zużycie wody i energii oraz nawozów sztucznych.
Dobra wiadomość jest taka, że przewidziano też wsparcie finansowe na dostosowanie gospodarki do nowego modelu. Polska ma otrzymać do 3,5 mld euro z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji i będzie największym beneficjentem w Unii Europejskiej. Fundusz ma objąć co najmniej trzy regiony (Śląsk, Wielkopolska, Dolny Śląsk). Ma zapewniać ochronę państwom
i regionom uzależnionym od paliw kopalnych i wysokoemisyjnych. Pomoże w transformacji przedsiębiorstw prowadzących wysokoemisyjną działalność.
Niektóre zmiany wynikające z prawa UE weszły już w życie. Obowiązujący od 2021 r. podatek od plastiku ma być neutralny dla przedsiębiorców. Czy tak będzie w rzeczywistości?
Mówimy o dodatkowej opłacie, która jest naliczana od początku tego roku od każdej tony plastiku niepoddanej recyklingowi w danym państwie. To opłata doliczana do unijnej składki członkowskiej kraju, która na razie nie obciąża przedsiębiorców. Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Klimatu zapowiadały, że będzie pokrywana bezpośrednio z budżetu, a nie przenoszona na przedsiębiorców, ale poczekajmy na praktykę.
Jednak regulacji dotyczących plastiku jest więcej. Czym innym jest zestaw rozwiązań dotyczących opakowań i przedmiotów jednorazowych, których produkcja i wprowadzanie do obrotu będą zakazane, a niektórych obciążone podatkiem. Planowane jest wprowadzenie niezależnej od poprzedniej opłaty produktowej. Chodzi o kwotę naliczaną przy sprzedaży wyrobu w opakowaniu jednorazowym, np. kawy na wynos. Koszty poniesie kupujący, a nie przedsiębiorca.
Równie ważne w tej plastikowej układance są przepisy dotyczące rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), które w dużym uproszczeniu zmuszą szerszą grupę producentów do odzyskania z rynku swoich wyrobów, gdy już konsument je wykorzysta. Niedawno poznaliśmy założenia projektu, który przewiduje wprowadzenie opłaty opakowaniowej dla opakowań przeznaczonych dla gospodarstw domowych wprowadzanych na rynek. Będzie to 50 gr za każdy kilogram takich opakowań pobieranych od producenta.
Planowany jest również podatek od śladu węglowego. Co to za rozwiązanie i kogo będzie dotyczyć?
Czekamy na regulacje. Należy się też spodziewać nałożenia podatku lub cła od importu niektórych towarów z krajów, które mają mniejsze wymogi w zakresie ograniczenia emisji niż w UE. Sprowadzanie produktów z tych krajów oznacza de facto przenoszenie do UE emisji powstałej w związku z ich wytworzeniem. Problem dotyczy przede wszystkim stali, aluminium i cementu, przy których wytworzeniu powstaje najwięcej dwutlenku węgla. Powstaje jednak pytanie o inne produkty, np. sprzęt elektroniczny wyprodukowany w Chinach. Zgodnie z niedawną rezolucją Parlamentu Europejskiego opłata powinna dotyczyć wszystkich towarów objętych systemem handlu uprawnieniami do emisji (ETS). Przypomnijmy, że system ten dotyczy m.in. hut żelaza, produkcji aluminium, metali, cementu, wapna, szkła, celulozy i papieru.
Ważne dla nas mogą być doświadczenia Szwecji, która dzięki wprowadzeniu 30 lat temu podatku węglowego zmniejszyła emisję o 26 proc. Szwedzi, wyciągając wnioski ze swoich doświadczeń, rekomendują całej Unii Europejskiej, by nowe rozwiązania klimatyczne były sprawiedliwe i społecznie akceptowalne, żeby obywatele zgodzili się na wyższe koszty.
Jednak o akceptację może być trudno.
Smog i ocieplenie klimatu dotykają nas wszystkich. Jednocześnie, jak już wspomniałam, z raportu UE jednoznacznie wynika, że ulgi są mało skuteczne w motywowaniu do zmian klimatycznych. Jeśli chcemy osiągnąć realny skutek, musimy wprowadzić sankcje, w tym podatkowe.
Czy te wnioski odnoszą się też do obowiązujących już w Polsce ulg?
Taką typowo klimatyczną preferencją jest ulga termomodernizacyjna. Od 2019 r. każda osoba fizyczna może odliczyć do 53 tys. zł na termomodernizację swojego domu, np. ocieplenie czy wymianę systemu ogrzewania. W przypadku małżonków, którzy są współwłaścicielami budynku, limit rośnie do 106 tys. zł. To d … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS