Pierwsza książka, którą przeczytali Ci rodzice: – „Na straganie” Jana Brzechwy. Mama pięknie ją interpretowała, przez co tak dobrze utkwiła mi w pamięci.
Pierwsza samodzielnie przeczytana książka: – „Pies, który jeździł koleją”, lektura w podstawówce. Bardzo mi się spodobała i sprawiła, że chciałam czytać coraz więcej.
Ulubiony gatunek: – Zdecydowanie romans, bo to lektura lekka i przyjemna, a w dzisiejszych czasach takiej nam trzeba. Chociaż lubię też kryminały.
Ulubiony autor: – Samanta Young i Rachel Winters. Z pisarzy polskich zdecydowanie Katarzyna Bester.
Ulubiona książka: – „Była sobie rzeka” Diane Setterfield – bardzo lubię do niej wracać, może trochę ze względu na okładkę przenoszącą w inny świat. Druga lektura, która skradła moje serce, to „Co powiesz na spotkanie?” Rachel Winters. Chyba dlatego, że bardzo utożsamiam się z bohaterką.
Ulubione miejsce do czytania: – Łóżko z mnóstwem poduszek albo łono przyrody, na przykład ławeczka na działce. Czytam też w autobusie lub w pociągu, w drodze na zajęcia na uczelni.
Tak o początkach swojej pasji oraz osobach i książkach, które na nią wpłynęły, mówi Julia Pinkos, studentka 3 roku pedagogiki i 2 roku dziennikarstwa, autorka Instagrama i bloga pt. „Z książką przez życie”, gdzie zamieszcza recenzje wybranych przez siebie lektur. Jak to się stało, że zajęła się nie tylko czytaniem, ale sięgnęła również po pióro?
– Czytanie to dla mnie ucieczka w inny świat, możliwość puszczenia wodzy wyobraźni i zobaczenia, jak to jest być inną osobą. Książki są też lekcją na temat życia i sprawiają, że mam szersze pole do dyskusji z innymi. Często robiłam notatki o przeczytanych lekturach. Kiedyś pewna osoba, którą nazywam matką chrzestną mojego Instagrama, poprosiła mnie, żebym napisała recenzję. Podjęłam wyzwanie i spodobało mi się to. Później przeczytałam „Listę, która zmieniła moje życie” i stwierdziłam, że muszę zrobić swój spis rzeczy do zrobienia przed 30.urodzinami. Uznałam, że jedną z nich będzie prowadzenie profilu na Instagramie. I tak się zaczęło…
– Po Instagramie przyszedł czas na bloga…
– Studiuję dziennikarstwo w Toruniu, gdzie spotykam wiele osób. Jeden z kolegów prowadzi portal Kujawska Grupa Medialna. Kiedyś przyznałam mu się, że mam profil na Instagramie, a on zaproponował, że założy mi stronę internetową i będzie udostępniał moje materiały na swoich portalach. Zgodziłam się, bo wiedziałam, że dzięki temu trafię do większej liczby odbiorców. Skontaktował mnie też z różnymi wydawnictwami, które przysyłają mi książki, a ja je recenzuję. Tak naprawdę myślałam, że zadowolę się Instagramem, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc od kiedy strona zaczęła działać, coraz bardziej mnie wciąga.
– Recenzujesz różne książki – od romansów, przez kryminały, po utwory dla najmłodszych. Na jakiej zasadzie je wybierasz?
– Przyznam, że rzadko chodzę do biblioteki. Lubię mieć książkę dla siebie, by w każdej chwili móc do niej sięgnąć. Zazwyczaj więc pierwsze zetknięcie z pozycją, którą potem recenzuję, jest w księgarni. Czasami oczywiście zdarzają się momenty rozczarowania. Przeglądam książkę, wydaje się fajna, kupuję ją, a potem okazuje się, że to nie jest to. Na razie napisałam recenzję jednej pozycji dla dzieci pt. „Angielskie Różyczki”, ale w planach mam już kolejne, bo zależy mi, by trafić również do rodziców i ich pociech. Kiedy byłam dzieckiem, dostałam „Angielskie Różyczki” od mamy. Bardzo spodobała mi się historia w nich przedstawiona. Uważam, że jest aktualna do dzisiaj i ma dobry przekaz dla najmłodszych. A romanse i kryminały… po prostu lubię te gatunki. Od razu powiem, że zdecydowanie wolę wydawnictwa papierowe. Zdarza mi się sięgnąć po ebooka, ale tylko wtedy, gdy nie mogę dostać wersji drukowanej, a bardzo mi zależy na przeczytaniu. Przyznam się do jeszcze jednej rzeczy. Recenzje piszę odręcznie. Tata śmieje się, że mogłabym otworzyć sklep z artykułami piśmienniczymi, bo mam mnóstwo długopisów, ołówków, zakreślaczy. Lubię zapisywać wszystko w zeszycie, zaznaczać coś na kolorowo. To pokazuje moją pracę, popełnione błędy. Dopiero potem przepisuję tekst na komputerze, redaguję, poprawiam, zmieniam, wykreślam, rozwijam. Najprzyjemniej pisze mi się wieczorem, kiedy wszyscy śpią, wokół jest cisza i spokój.
– Nie boisz się krytyki?
– Lęk przed krytyką towarzyszy mi cały czas. Nie zdarzył mi się żaden niemiły incydent, ale wiem, że inni instagramerzy, którzy zajmują się podobną tematyką, spotykają się z hejtem. Krytykują ich nie tylko czytelnicy, ale też autorzy recenzowanych przez nich książek. Czasami jest to bardzo złośliwe, a przecież każdy może mieć swoje zdanie o przeczytanej lekturze. Mój Instagram nie ma jeszcze setek użytkowników, ale recenzję swojej książki wypatrzyła Katarzyna Bester, autorka romansów z przymrużeniem oka, pełnych pomyłek i zwrotów akcji. Napisała wiadomość z podziękowaniem. Zrobiło mi się szalenie miło, że doceniła moją pracę.
– Co o Twojej pasji sądzą najbliżsi, przyjaciele, znajomi?
– Rodzice zawsze doceniają mnie i moje rodzeństwo. Raczej się jednak nie chwalą nami na szerszym forum. Dziadkowie wiedzą, że prowadzę Instagrama i blog, ale chyba nie do końca rozumieją, na czym to polega. Dlatego fajnie byłoby nawiązać współpracę z gazetą, która drukowałaby moje recenzje i w ten sposób trafiałyby do nieco starszych odbiorców. Na początku miałam plan, by nie przyznawać się przed znajomymi, że robię coś takiego. Nie pojawiałam się na zdjęciach. Potem jednak stwierdziłam, że muszę zdobyć obserwujących, a skoro wykonuję też dobrą robotę, dlaczego mam się nią nie pochwalić. Znajomi zaczęli udostępniać moje posty, co było bardzo miłe. Fajnie też jest, kiedy piszą do mnie z pytaniem, czy książka, którą zrecenzowałam, rzeczywiście jest taka fajna. To świadczy o tym, że nie tylko oglądają fotki, ale również czytają to, co napisałam. Wiem wtedy, że moja praca nie idzie na marne.
– Próbowałaś pisać opowiadania lub wiersze?
– W podstawówce albo na początku gimnazjum napisałam opowiadanie i ono chyba nawet krąży w Internecie. Tak naprawdę jednak to nie dla mnie. Pomysły wprawdzie mam, ale nie za bardzo potrafię historię ubrać w słowa. Jeśli więc ktoś lubi pisać i chciałby coś stworzyć, a nie ma tematu, może się do mnie zgłosić po pomysł. Wierszy pisać nie próbowałam. Lubię natomiast odkrywać młodych ludzi, którzy zamieszczają swoją twórczość na Instagramie. Piszą o tym, co jest mi bliskie.
– Celem „Z książką przez życie” jest zachęcanie do czytania?
– Chciałabym, aby ludzie zatrzymali się ze mną i rozczytali pod dachem z książek. Zawsze jest szansa, że internauci zainteresują się moim pisaniem i sięgną nie tylko po pozycje, które recenzuję, ale też po inne lektury. Tak naprawdę największą rolę w przekazaniu miłości do literatury odgrywają rodzice i nauczyciele. Jeśli dziecko widzi, że mama lub tata w wolnych chwilach chętniej sięgają po książkę niż po pilota od telewizora czy telefon, to ono też wybierze lekturę. Potem autorytetem staje się pani w szkole. Fajnie, jak zachęca do czegoś więcej niż czytanie lektur, które nie zawsze trafiają do wyobraźni dziecka. Obserwowałam swoich rodziców, którzy bardzo dużo czytali. Trafiłam też na wspaniałe nauczycielki, panią Monikę Lorek ze Szkoły Podstawowej nr 7 i Wiesławę Lisek z II Liceum Ogólnokształcącego. To oni zrodzili we mnie miłość do języka polskiego, sprawili, że jeszcze chętniej sięgałam po książki.
– Wspomniałaś, że raczej nie wypożyczasz książek z biblioteki. Podjęłaś jednak współpracę z Filią nr 1…
– Z Olą Majewską znamy się od wielu lat. Odwiedzałam ją, kiedy pracowała w bibliotece szpitalnej. Obserwowałam, jak obsługuje czytelników, podglądałam jak wygląda biblioteczny system. Bardzo mi się to podobało. Uznałyśmy, że wpisze mnie w wolontariat. Teraz przychodzę do Filii nr 1, pomagam obkładać i wypożyczać książki, układam je na półkach, uczę się tego porządku. Chyba nawet chciałabym popracować w bibliotece. Miałabym doskonałą bazę do pisania recenzji, wysłuchania opinii czytelników, podyskutowania z nimi.
– Zdradzisz, co jeszcze znalazło się na Twojej liście rzeczy do zrobienia przed 30-tką?
– Nie wiem, czy uda mi się wszystko zrealizować, bo lista była długa. Chciałabym polecieć do Stanów Zjednoczonych – zainspirowała mnie do tego bohaterka „Pamiętnika nastolatki”, kupić domek w górach, by mieć swój azyl i ucieczkę od codzienności, a także zamieszkać na pół roku czy rok w innym mieście, na przykład we Wrocławiu, który bardzo mi się podoba, by zobaczyć i poczuć jak żyje się poza Świdnikiem. Lubię wędrować po nowych miejscach, nawet się zgubić i odkrywać ciekawe zakątki.
– Plany na najbliższy czas?
– Przede wszystkim zależy mi na rozwinięciu Instagrama, by stał się trochę pracą i przynosił również korzyści materialne. To, o czym już wspominałam, fajnie by było nawiązać współpracę z jakimiś redakcjami, abym mogła zamieszczać recenzje w gazetach, a przy okazji zdobywać doświadczenie i rozwijać warsztat dziennikarski. Chciałabym skupić się na fotografii, zainwestować w dobry sprzęt, bo to też moja pasja. Kiedy robię zdjęcie do recenzji, staram się dobrze przemyśleć, co ma się na nim znaleźć, jaka kompozycja będzie odpowiednia. Na razie uczę się sama, oglądam filmiki w Internecie, ale w przyszłości, kto wie, może zapiszę się na jakiś kurs. A na razie skupiam się na pracy licencjackiej, bo na początku lipca mam obronę.
– Jaki temat wybrałaś?
– Wartości w życiu dziecka w wieku przedszkolnym. Robiłam badania w jednym ze świdnickich przedszkoli, czasami w bibliotece. Maluchy zadziwiały mnie swoimi odpowiedziami. Można by pomyśleć, że najważniejsza jest dla nich zabawa, słodycze. Tymczasem wiele z nich odpowiadało, że rodzina i przyjaciele. Trochę się stresuję obroną, chociaż uważam, że mam dobrą pracę i jestem dobrze przygotowana.
– Pedagogika i dziennikarstwo to dosyć odległe kierunki. Który jest Ci bliższy?
– Przyznam, że mam dylemat i nie wiem, który wybiorę jako zawód. Pedagogika pozwala mi zdobywać wiedzę o ludziach, nie tylko tych najmłodszych, i ich zachowaniach. Dziennikarstwo jest ciekawe, bo można poznać wiele interesujących osób. Chyba chciałabym połączyć oba kierunki, chociaż wiem, że może być to trudne. Ale może po pracy z dziećmi będę pisała dla jakiejś gazety?
– Masz jeszcze inne zainteresowania?
– Amatorsko interesuję się muzyką. Chciałabym wrócić do nauki gry na gitarze, żałuję, że w tamtym roku się poddałam. Lubię pop, chociaż chętnie odkrywam też nowe gatunki, wykonawców i piosenki, na przykład na Spotify, bo to trochę jak odkrywanie nowych książek. Muzyka towarzyszy mi czasami przy czytaniu, a już koniecznie przy pisaniu recenzji. Napędza mnie, daje rytm, słowa same wchodzą na kartkę.
– Jak znajdujesz na wszystko czas? Oprócz tych zajęć, o których mówiłyśmy, jeszcze pracujesz.
– Pomaga mi kalendarz. Spisuję, co mam robić danego dnia i tego się trzymam, chociaż oczywiście nie wszystko można przewidzieć i czasami zdarza się, że trzeba zweryfikować jakieś plany.
Agnieszka Wójcik-Skiba, fot. archiwum J. Pinkos
Miłośników literatury i nie tylko zachęcamy do odwiedzenia strony www.zksiazkaprzezzycie.pl. Recenzje Juli można znaleźć również na Z Książką przez Życie | Facebook oraz na Instagramie @zksiazkaprzezzycie.
Artykuł przeczytano 620 razy
Last modified: 14 maja, 2021
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS