Nie znosił bylejakości, brzydził się jałowością politycznych przekazów dnia, uważał, że Widz zasługuje tylko na konkretną treść. Rafał jako reporter to człowiek, który jeszcze gdy był z nami, przeszedł do historii – wspomina Rafała Poniatowskiego dziennikarka TVN24 Agata Adamek.
Nigdy wcześniej nie myślałam, że to dopiero odejście Rafała, dla mnie od zawsze “Poniata”, doprowadzi mnie do wniosku, że na pewno pod jednym względem – jako reporterzy, już starzy wyjadacze – byliśmy podobni. Podobnie jak zawsze Rafał, ja też mam zwyczaj chowania się za twardą miną, czasem nawet żartowania na siłę w sytuacji, kiedy dzieje się coś, co bardzo głęboko przeżywam, co niewyobrażalnie mnie smuci i dotyka. Z czym nie mogę się pogodzić. Rafał działał tak samo. I pewnie dziś zadałby swoje pytanie, swoim parodiującym starego kaznodzieję głosem: “no i jak żyć?”.
Zmarł Rafał Poniatowski. Dziennikarz TVN24 miał 48 lat
W moich wspomnieniach Rafał to wytrawny dziennikarz i reporter, obdarzony “nosem”, instynktem, którego nie można się nauczyć. Któremu nigdy nie było obojętne, co jest na antenie, czasem nawet zbyt skrupulatny w “czepianiu się”, niezmordowanym dążeniu do precyzji w tym, co przekazujemy naszym Widzom. Dziennikarz, który nie znosił bylejakości, brzydził się jałowością politycznych przekazów dnia, uważał, że Widz zasługuje tylko na konkretną treść. A jeśli nie mamy nic naprawdę ważnego, to niech posłucha muzyki. Bo Rafał to także muzyk.
Ze względu na wykształcenie, ale może przede wszystkim na tę swoją niezmordowaną dociekliwość, bezkonkurencyjny w rozgryzaniu nowinek technicznych, które ciągle pojawiają się w naszej telewizyjnej pracy. I zawsze pomocny – bez cienia zniecierpliwienia.
Rafał jako reporter to człowiek, który jeszcze gdy był z nami, przeszedł do historii. Historia postawiła go 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku w Smoleńsku. Jego reporterski instynkt, doświadczenie i po prostu mądrość sprawiły, ze umiał wtedy przełączyć się na tryb “nadawania” – reporterskiej relacji najwyższej próby. Podziwiałam go wtedy najbardziej. A właściwie… wtedy tak mi się wydawało.
Bo największy podziw wzbudziło to, co stało się kilka lat później. Jego walka. Walka z nierównym przeciwnikiem. W świecie sportu taka dysproporcja sił byłaby niedopuszczalna. Inaczej niestety bywa w życiu. Ale Rafał wygrywał! W walce był wzorem, chyba nie do doścignięcia. Każde słowo wydaje się tu banalne, ale On, razem z Bliskimi i lekarzami działał jak zawsze – profesjonalnie i strategicznie. Wspólnie szukali coraz to nowej broni do walki z tym potwornym, podstępnym przeciwnikiem. Choroba Rafała to świadectwo woli życia, optymizmu, miłości i wiary.
Pandemia sprawiła, że choć bardzo chcieliśmy, baliśmy się spotykać z Rafałem. Pandemiczna rzeczywistość odcięła nas, reporterów od Kolegi. Teraz, kiedy już jesteśmy zaszczepieni, wreszcie byłaby szansa na to, by usiąść w parku. Nie zdążyliśmy. Były tylko SMS-y, które jeszcze wczoraj wieczorem czytała mu Żona.
“Rafał Cię pozdrawia”.
Źródło zdjęcia głównego: Bartosz Krupa/East News
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS