Wiele mówi się o szkodliwości bisfenolu A – oznaczanego na butelkach jako BPA. Od 2012 roku FDA zakazało używania tego surowca w butelkach i innych produktach dla dzieci i niemowląt, a w ślad za tym podążyli producenci wody – dlatego na wielu butelkach można znaleźć oznaczenie “BPA free”. Ale czy BPA to jedyne zagrożenie dla zdrowia?
Jak się okazuje nie. Nawet jeżeli wyeliminujemy toksyczne BPA, to wciąż, pijąc butelkowaną wodę, połykamy po prostu plastik. Australijscy naukowcy dowiedli, że może to być aż 250 g plastiku rocznie, przechodzącego przez nasz układ pokarmowy.
Butelki z PET 1 (takie oznaczenie znajdziemy na większości wód) zawierają substancje zbliżone do kobiecych hormonów – estrogenów – co oznacza, że wnikając do naszego organizmu, mogą znacząco zaburzać gospodarkę hormonalną każdego człowieka. W dodatku wbrew pozorom plastik z butelkowanej wody wcale nie jest tak trwałym tworzywem, jak się nam wydaje. Jest bardzo wrażliwy na temperaturę i zarysowania, a nawet zgniecenia – to automatycznie powoduje zwiększenie wydzielania się z plastiku toksycznych substancji.
Co przedostaje się do naszej wody? Badania ujawniły, że jest to polipropylen, polistyren, polietylen, nylon i inne polimery. Smacznego!
Nie przekonało was to do końca? Oto lista argumentów przemawiających za tym, by całkowicie zrezygnować z kupowania wody w plastikowych butelkach
- Mikroplastik, który trafia do naszej wody, nie pozostaje bez wpływu na zdrowie – może powodować zaburzenia hormonalne skutkujące chorobami endokrynologicznymi, zwiększać ryzyko zachorowania na niektóre z nowotworów, a także prowadzić do bezpłodności.
- Plastik jest tworzywem podatnym na wahania temperatur i uszkodzenia – wystarczy butelkę przenieść z chłodnego bagażnika do ciepłego domu lub delikatnie zgnieść, by rozpoczął się proces uwalniania toksyn z plastiku.
- Plastikowe butelki wbrew pozorom są niehigieniczne – każdy łyk wprost z butelki (a przecież po to są stworzone butelki o małych pojemnościach – 300, 500 czy 750 ml) powoduje przedostawanie się do wody bakterii z naszej jamy ustnej.
- Zalewając cały świat, plastikowe butelki są jednym z największych zagrożeń dla środowiska – nawet te recyklingowane nie mogą być wykorzystywane w nieskończoność, nie wspominając o tych butelkach, które trafiają do mórz czy lasów.
- Wątpliwa jakość wody? Pomijając mikroplastik trafiający do wody wskutek ludzkiej ingerencji, należy pamiętać o tym, że nierzadko woda butelkowana nie różni się jakością od tej z… kranu.
- Wysoka cena. Myślisz, że 1,5 litr wody za 2 złote to niewiele? Przelicz sobie zatem, ile wody wypijasz w skali miesiąca… a może roku? W takiej perspektywie okazuje się, że woda butelkowana jest horrendalnie droga.
Co zrobić, gdy plastik jest wszechobecny? Może butelki ze szkła? Byłoby to rozwiązanie idealne z uwagi na właściwości tego surowca, gdyby nie cena, a także waga i kruchość szkła. Może więc bidon? Na pewno warto w podróż zawierać bidony – stalowe lub wykonane z tworzyw wielokrotnego użytku, pozbawionych BPA.
A w domu? Dobrą decyzją będzie zakup dzbanka filtrującego wodę kranową – filtry węglowe, nie tylko uzdatniające wodę z kranu, ale niekiedy wzbogacające ją o takie minerały, jak magnez są świetnym rozwiązaniem dla tych, którzy obawiają się plastikowych butelek i cen butelkowanej wody. Dobrym rozwiązaniem jest też zainwestowanie w filtry – na rynku jest stosunkowo szeroki wybór – na kran, podzlewozmywakowy czy znajdujący się w baterii kuchennej.
Zobacz także:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS