Uproszczenie systemu podatkowego w Polsce nie spowodowałoby spadku dochodów budżetowych, a jednocześnie mogłoby pozytywnie wpłynąć na rynek pracy. Zwiększyłoby bodźce do aktywności zawodowej dla ponad 2 mln osób.
To wniosek z analizy Piotra Lewandowskiego i Macieja Albinowskiego z Instytutu Badań Strukturalnych, opublikowanej na łamach pisma „Ubezpieczenia społeczne. Teoria i praktyka”.
Badacze z IBS przyjrzeli się temu, jak na aktywność zawodową Polaków wpłynąć mogłoby wprowadzenie tzw. jednolitej daniny, którą w 2016 r. zaproponował Paweł Wojciechowski (wówczas główny ekonomista ZUS, dzisiaj główny ekonomista Pracodawców RP).
Z powodów demograficznych, liczba osób aktywnych zawodowo w ???? będzie spadała przez najbliższe 30 lat.
Obniżenie opodatkowania osób zarabiających < średniej płacy to jedno z niewielu prostych działań, które mogą to ograniczyć, przyciągając na rynek pracy część osób biernych. https://t.co/hjZB0YT8PX— Piotr Lewandowski (@ptrlewandowski) May 10, 2021
Jednolita danina miała usunąć słabości obecnie funkcjonującego systemu podatkowo-składkowym. To przede wszystkim niewielka progresywność, czyli równie wysokie obciążenia osób o niskich dochodach i o wysokich dochodach. „Różnica między łącznym klinem podatkowo-składkowym osób zarabiających 167 proc. i tych zarabiających 67 proc. przeciętnej płacy wynosi w krajach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) średnio 8 pkt proc., podczas gdy w Polsce jest to tylko 1 pkt proc.” – zauważają Lewandowski i Albinowski. Drugą bolączką obecnego systemu jest duże zróżnicowanie obciążeń w zależności od formy zatrudnienia, co sprzyja arbitrażowi podatkowemu.
W koncepcji Wojciechowskiego, jednolita danina miała dwie składowe. Pierwszą była liniowa – czyli równa dla każdego niezależnie od dochodów – składka na ubezpieczenia społeczne, wynosząca 30 proc. wynagrodzenia brutto. Inaczej niż dziś, byłaby ona naliczana także wtedy, gdy suma wynagrodzeń podatnika w ciągu roku przekraczałaby 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia. Powyżej tego progu składki stawałyby się jednak podatkami, czyli tworzyłyby już zobowiązań państwa do wypłaty świadczeń z systemu ubezpieczeń społecznych. Drugim elementem miał być podatek dochodowy, którego stawka wynosiłaby 0, 19 lub 29 proc. Najwyższa stawka obowiązywałaby od wynagrodzenia przekraczającego 8000 zł brutto miesięcznie.
Ten system podatkowy – według wyliczeń Wojciechowskiego – byłby neutralny dla budżetu państwa, ale zmieniłby dochody netto dużej części Polaków, a tym samym wpłynąłby na ich bodźce do pracy. Analitycy IBS wskazują, że dla niemal wszystkich osób zatrudnionych na umowę o pracę jednolita danina byłaby korzystniejsza od systemu podatkowego obowiązującego w 2016 r. Łączny klin podatkowo-składkowy byłby wyższy dopiero dla osób zarabiających powyżej 275 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Mocno wzrosłyby natomiast obciążenia osób pracujących na umowę zlecenie i umowę o dzieło.
Z analizy Lewandowskiego i Albinowskiego wynika, że osoby, których obciążenia podatkowo-składkowe w nowym systemie istotnie by wzrosły, charakteryzują się niską elastycznością podaży pracy. Innymi słowy, na ich decyzje o tym czy i ile pracować zmiany płacy mają słaby wpływ. Z kolei te osoby, których potencjalne dochody netto z pracy w systemie jednolitej daniny byłyby wyższe niż w systemie obowiązującym w 2016 r. (który z niewielkimi zmianami obowiązuje także dzisiaj), charakteryzują się dużą elastycznością pracy, czyli wrażliwością na zmiany wynagrodzenia. Doty … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS