Wszyscy wiemy, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a wynik sondażu często zależy od zadanego pytania. Wesoło robi się jednak wtedy, gdy politycy, którzy ślepo wierzą w sondaże, nagle przestają w nie wierzyć, gdy są im nie na rękę. A przecież można spróbować coś zrozumieć, może wyciągnąć wnioski. No chyba, że jest się z totalnej opozycji. Wtedy trzeba iść totalnie w zaparte.
Z sondażu IBRiS dla „Wydarzeń” Polsatu sprzed paru dni wynika, że większość ankietowanych negatywnie ocenia decyzje ugrupowań, które w sejmowym głosowaniu nie poparły ratyfikacji Funduszu Odbudowy. Ponad 70 proc. Polaków uważa, że w momencie, gdy Prawo i Sprawiedliwość nie było pewne większości ws. ratyfikacji Funduszu Odbudowy, opozycja powinna zagłosować „za” – to zaś wynik sondażu IBRiS przeprowadzonego dla Onetu. Marcin Kierwiński pytany dziś w Radiowej Trójce o wyrażane w sondażach niezadowolenie wyborców stwierdził:
Przede wszystkim w tego typu sondażach wszystko zależy od pytania, jak ono jest sformułowane. Gdyby zadać to pytanie na zasadzie „czy Polacy są za tym, aby te środki były zarządzane i dystrybuowane przez centralę na Nowogrodzkiej, pewnie 90 proc. by powiedziało, że absolutnie nie. (…) Nie chcę się wyzłośliwiać na posłach Lewicy, myślę że oni zrobili wielki błąd i za ten błąd zapłacą
— ocenił poseł PO.
Trudno się dziwić, że poseł Kierwiński robi dobrą minę do złej gry i broni decyzji lidera partii, bowiem w przeciwnym razie należałoby się przyznać do gigantycznego błędu, a przecież wiadomo, że chłopaki nie płaczą (chyba, że Szymon Hołownia) i do błędów się nie przyznają.
Ale ten sam Marcin Kierwińki nie wobec wszystkich sondaży jest równie sceptyczny.
To abecadło dzisiejszej polityki
— mówił Marcin Kierwiński, pytany o wewnętrzne sondaże w okresie między wyborami we wrześniu 2020.
To znaczny dystans (…). Wynik jest lepszy niż podczas wyborów parlamentarnych
— komentował w programie „Tłit” WP poseł Kierwiński różnicę między PiS a KO, a wyniki układały się wówczas tak: na Prawo i Sprawiedliwość zagłosowałoby 38,3 proc. wyborców, na Koalicję Obywatelską – 28 proc., na Konfederację – 8,4 proc., na Lewicę – 6,7 proc., a na Polskie Stronnictwo Ludowe 5,9 proc. – wynikało z sondażu IBRiS dla Wirtualnej Polski. Kierwiński twierdził wówczas, że działania Platformy po wakacjach powinny ten dystans zmniejszyć. Tymczasem dystans KO do PiS rośnie, Platformę wyprzedził już Szymon Hołownia, a wyborcy wyraźnie sygnalizują swoje niezadowolenie. Jednak na to KO jest dziś głucha. A jeszcze w lutym 2021 Marcin Kierwiński ufnie podchodził do innego sondażu.
Sondaż Ipsos dla @oko_press potwierdza, że 4 opozycyjne partie startując razem zdobywają więcej, niż osobno. 280 mandatów. To pozwala nie tylko odsunąć PiS od władzy, ale także odrzucać weto A. Dudy. Polityka to sztuka kompromisów służących obywatelom. #Koalicja276
— pisał trzy miesiące temu na TT poseł PO.
Dziś żadne sondaże do części polityków KO nie przemawiają. W swojej antypisowkiej histerii, w totalnym szale nienawiści, zaślepiona ośmioma gwiazdkami i wulgarnymi hasłami strajku kobiet toczy się Koalicja Obywatelska po równie pochyłej. Jednak niektórzy widzą chyba w jak złym położeniu znalazła się KO, bowiem grupa parlamentarzystów przygotowała list otwarty do swych kolegów partyjnych i klubowych, w którym apeluje o podjęcie „poważnej debaty”, prowadzącej do „wieloaspektowej przemiany wewnętrznej”.
Bez daleko idących zmian nie mamy szans utrzymania pozycji lidera opozycji, a w przyszłości wygrania wyborów
-przekonują autorzy listu.
Los Koalicji Obywatelskiej nie leży mi jakoś szczególnie na sercu, ale trudno się z tą diagnozą nie zgodzić. Pytanie tylko: czy z tym liderem PO ma szansę coś zrozumieć. Wątpię.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS