Dlaczego na Podlasiu nagle szukali “ambicji”, czyli skąd się biorą przecieki na egzaminach
– To smutne, że może gdzieś być szkoła, która kształciła człowieka przez 12 lat i wypuszcza go w dorosłość z przesłaniem, że warto kłamać, łamać prawo i zasady – mówi o przeciekach maturalnych Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Dziecko burmistrza dziwnym trafem znało pytania na maturze.
Komisja wydawała się łaskawsza dla syna wicedyrektorki.
Maturzystki w dwóch różnych liceach w tym samym mieście miały zupełnie inne szanse na zdobycie piątki na pisemnym egzaminie. I to nawet jeśli pisały prace na ten sam temat.
To wszystko – i wiele innych podobnych patologii maturalnych – miał ukrócić system egzaminów zewnętrznych. Założenie jest takie: te same testy są przeprowadzane równolegle w całym kraju, a następnie sprawdzane nie przez lokalnych nauczycieli, ale przez zupełnie obcych egzaminatorów – nauczycieli, często z zupełnie innego regionu kraju, którzy pochylają się nad zakodowanymi, a więc anonimowymi dla nich pracami i analizują efekt pracy maturzystów według krajowych wytycznych.
To wszystko miało zagwarantować uczniom poczucie sprawiedliwości. Na poziomie organizacyjnym matura stała się dla wszystkich równa.
Jednak w praktyce nie zawsze tak się dzieje. W tym tygodniu dziwnym zrządzeniem losu na Podlasiu ktoś nagle dwie godziny przed egzaminem zaczął wyszukiwać połączenie haseł “ambicja” i “Lalka”, co, jak już wiemy, było jednym z trzech tematów maturalnych.
Jak mogło do tego dojść i kto zostawił po sobie cyfrowy ślad oszustwa?
Czytaj bez ograniczeń
Uzyskaj dostęp do tego artykułu i innych treści specjalnych. Za darmo
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS