Rozmowa z Dariuszem Szkiłądziem, byłym kierownikiem wydziału edukacji i sportu w magistracie. Rozmawialiśmy o powołaniu kolejnych zespołów szkolno-przedszkolnych w Augustowie.
Bartosz Lipiński
REKLAMA
Jedynym celem są dyrektorzy
Od przyszłego roku szkolnego w Augustowie mają powstać dwa kolejne zespoły szkolno-przedszkolne złożone ze Szkoły Podstawowej nr 2 i Przedszkola nr 2 oraz Szkoły Podstawowej nr 4 i Przedszkola nr 1. Przed rokiem był pan bardzo sceptyczny inicjatywie powoływania zespołów, a jak jest dzisiaj?
-Nie zmieniłem swojego zdania. Augustów jest swoistym ewenementem na mapie Polski. Nie znam innych miast, w których nie ma autonomicznych szkół miejskich, gdyż funkcjonują tam jedynie zespoły. Na szczęście w Augustowie pozostaną jeszcze szkoły powiatowe. Nigdy podobnej sytuacji nie było w całej historii miasta, ale próżno byłoby szukać czegoś takiego w innych samorządach. Powód takiej sytuacji jest prosty, ale kuriozalny i bulwersujący. Chodzi bez wątpienia wyłącznie o wymianę dyrektorów placówek, pozbycie się osób nielubianych przez burmistrza oraz jego otoczenie. Ofiarami ubiegłorocznych zmian byli dyrektorzy, którzy w 2018 roku stanęli w mojej obronie, kiedy kandydaci Naszego Miasta formułowali oszczerstwa pod moim adresem. Ostatnią osobą, która brała udział w konferencji prasowej i zdementowała kłamstwa o rzekomo powodowanym przeze mnie strachu w oświacie była pani Agnieszka Milanowska, czyli obecna dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2. Uważam, że zmiany związane z powołaniem zespołów od nowego roku szkolnego dotkną przede wszystkim tę panią. Zapewne nie będzie miała możliwości przystąpić do konkursu na dyrektora, bo władze miejskie z dużym prawdopodobieństwem nie skorzystają z opcji konkursowej i powołają na funkcję kogoś sobie bliskiego. Dziwię się niektórym radnym koalicji rządzącej, bijącym brawo burmistrzowi. Wspomniani radni nie mają doświadczeń związanych z pracą w oświacie. Jednak są zdumieni, że są rady pedagogiczne protestujące przeciwko tym zmianom.
Nie jest pan pierwszą osobą uważającą, że realnym powodem powołania zespołów była i jest chęć wymiany części dyrektorów. Takie opinie usłyszeliśmy wśród radnych opozycji.
-Niestety to prawda. Odejściem z funkcji kierowniczych objętych będzie co najmniej ponad 50% dyrektorów szkół i przedszkoli. Nie znajduję żadnych korzyści powołania zespołów i w związku z tym uważam, że jedynym celem są dyrektorzy. Należy jednak zauważyć, że dyrektorzy ustępujący z funkcji przed rokiem oraz pani Agnieszka Milanowska, która zapewne lada moment będzie żegnać się ze stanowiskiem, to osoby kompetentne i sprawdzone. Zdecydowana większość z nich zrealizowała wielomilionowe projekty unijne, z sukcesem pozyskując środki zewnętrzne na rzecz swoich placówek. Prawidłowo prowadzili nadzór pedagogiczny, wzorowo organizowali proces kształcenia i wychowania w podległych placówkach. To ludzie mający za sobą wiele lat pracy w oświacie, często uhonorowani nagrodami, odznaczeniami resortowymi i państwowymi. Naprawdę nie rozumiem jak pan Filip Chodkiewicz, który nie ma absolutnie żadnego doświadczenia pracy w oświacie, może stawiać tezy o potrzebie łączenia placówek. Jego teorie są zastanawiające. Nie słyszałem o tym, aby w Polsce gremialnie powstawały dziś zespoły, bo lepiej zarządza się nimi w dobie pandemii. To jakiś totalny absurd. Nikt tego nie robi w okolicznych samorządach, choć idąc tokiem myślenia zastępcy burmistrza włodarze z innych gmin powinni powielać jego rewelacyjne pomysły. Można więc postawić tezę, że decyzja ta jest sensu stricto polityczna, tak jak wiele innych realizowanych dziś w mieście. Przypomnę jednak, że Nasze Miasto kroczyło do wyborów pod hasłem usunięcia polityki ze szkół. Połączenie deklaracji wyborczych w sprawach oświaty ugrupowania Nasze Miasto z rzeczywistością pokazuje wyraźnie, że mieszkańcy zostali zwyczajnie oszukani.
Czy pańskim zdaniem nowi dyrektorzy zespołów powinni zostać wyłonieni w konkursie?
-Oczywiście, że tak. Zespoły otwierają drogę do odwołania dyrektora w trakcie kadencji, co stało się przed rokiem w przypadku jednej z pań, a inna pani dyrektor nie chcąc być odwołana sama złożyła rezygnację z pełnionej funkcji. Drugą możliwością jest powołanie dyrektora bez konkursu. Gdyby odbył się konkurs to np. pani Agnieszka Milanowska mogłaby ponownie ubiegać się o funkcję dyrektora Szkoły Podstawowej nr 2 i być może nawet w obecnych realiach mogłaby go wygrać. Każdy miałby szansę, komisja zapoznałaby się z kandydaturami. W samorządzie powiatu augustowskiego we wszystkich placówkach, w których kończą się kadencje dyrektorom, są i będą ogłoszone konkursy. Jeżeli nie byłoby pandemii, konkurs byłby koniecznością. Uważam, że aktualnie obowiązujące przepisy są po prostu nieprzemyślane, wyrządzają niepowetowane szkody dla funkcjonowania oświaty.
Te dyskusyjne przepisy oświatowe nie są jednak wytworem samorządu augustowskiego.
-Obecna partia rządząca idąc do władzy w Polsce deklarowała, że wzmocni pozycję kuratora oświaty. Niestety tak się nie stało. Mój brak akceptacji wobec takiego stanu rzeczy wyraziłem rozmawiając m.in. z wiceministrem edukacji narodowej Dariuszem Piontkowskim i posłem Jarosławem Zielińskim. Pozycja kuratora jest tak słaba, że można dzisiaj powoływać zespoły bez jego zgody. Kurator nie ma teraz kompletnie nic do powiedzenia, a samorząd w każdej chwili może podjąć dowolne działania. Nawet kilka lat temu sytuacja pod tym względem była bardziej prawidłowa. Nie dochodziło do takich absurdów jak stało się przed rokiem, że sygnał o powstaniu zespołów pojawił się w maju, zaś w czerwcu radni podjęli w tej sprawie uchwały powołujące nowe placówki oświatowe. Kiedyś trzeba było zapytać o zgodę rodziców i poinformować o swoim zamierzeniu kuratora, a przede wszystkim całą procedurę rozpocząć zdecydowanie szybciej np. rok przed zmianami.
Łączenie szkół i przedszkoli to na pewno wielkie wyzwanie dla dyrektorów zespołów, bo to na nich spoczywa odpowiedzialność za całokształt działalności połączonych placówek.
-To ogromne utrudnienie dla dyrektora, który odpowiada za wszystko jednoosobowo. Tego faktu nie przesłoni posiadanie przez niego wicedyrektora, który zajmuje się drugą placówką. Jeżeli w jednej z placówek dojdzie do jakiegoś niepożądanego zdarzenia, odpowiedzialność z tego tytułu poniesie osoba stająca na czele zespołu. Ponadto w tych zespołach zachowana jest odrębność rad pedagogicznych, dyrektor musi zwoływać oddzielne zebrania dwóch rad. Przed laty, będąc dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 3 zarządzałem dwoma obiektami, gdyż kilka oddziałów uczniów edukowało się w budynku po drugiej stronie ulicy. Dobrze pamiętam, że było to niezwykle trudne, bo musiałem przemieszczać się tam choćby na hospitację. Trudność występowała nawet wtedy, gdy budynki dzieliła ulica. Dziś mamy zespół oddalony od siebie o kilka kilometrów. Mam na myśli Szkołę Podstawową nr 6 i Przedszkole nr 3. Czemu to ma służyć, dlaczego dyrektor ma biegać z jednej placówki do drugiej i martwić się co przyniesie każdy dzień pracy? Intencją powstania zespołu jest zwykle sytuacja, kiedy jakaś placówka upada i połączenie może zapewnić jej przetrwanie, czyli konieczność wyższa. Dotyka to głównie niewielkie miejscowości i dzieje się w przypadkach, gdy odległość między placówkami jest naprawdę mała. Ale w sytuacji Augustowa nie widzę takich okoliczności.
Przed rokiem dużo obaw związanych było z tym, czy po połączeniu placówek w zespoły zostanie zachowana pamięć o ich patronach i czy imiona szkół będą nadal pielęgnowane.
-Moim zdaniem były to uzasadnione obawy. Doskonale rozumiałem postawę kombatantów, którzy wystosowali pismo w tej sprawie. Przed rokiem spotkałem panią przewodniczącą rady miejskiej Alicję Dobrowolską. Pani przewodnicząca starała się mnie przekonać, że zespoły są znakomitym rozwiązaniem, z kolei wyrażany przeze mnie sceptycyzm to jakieś niestworzone historie. Ponadto pani Dobrowolska stwierdziła wówczas, że szkoły zachowają swoje imiona i wszystko będzie tak jak było. Spytałem ją, czy potrafi wymienić nazwę szkół funkcjonujących pod szyldem Augustowskiego Centrum Edukacyjnego? Nie miała bladego podjęcia o tym, że w ACE znajduje się Technikum nr 1 im. 2 Korpusu Polskiego, czyli polskich bohaterów spod Monte Cassino. Myślę, że większość augustowian miałaby podobny problem z udzieleniem odpowiedzi na to pytanie. Za kilka lat tak samo może być ze szkołami miejskimi. Oczywiście szkoła ze swoją nazwą będzie znajdować się w składzie zespołu, ale w publicznym obiegu i na pieczątkach będzie funkcjonować, jako zespół. Jeżeli zespoły przetrwają przez dziesięć lat, to kto będzie pamiętał patronów szkół? Tymczasem jest to bardzo istotne z wielu przyczyn, w tym patriotycznych. Jako dyrektor nadałem Szkole Podstawowej nr 3 imię 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Procedura nadania imienia trwała dwa lata. Razem ze mną pracowało nad tym całe grono pedagogiczne. Później w oparciu o naszego patrona tworzony był cały proces wychowawczy. Współpracowaliśmy z Krechowiakami z Londynu, Kanady, USA, a nawet z Argentyny. Razem z uczniami odbyliśmy wizytę w Londynie na zaproszenie Krechowiaków. Jest faktycznie prawdą, że połączenie szkoły w zespół może niepokojąco przykryć jej patrona.
Czy pańskim zdaniem w przyszłości powinny zapaść decyzje o zlikwidowaniu zespołów i o powrocie do wcześniejszego całkowicie odrębnego funkcjonowania szkół i przedszkoli?
-Myślę, że przyszłe władze Augustowa dokładnie tak postąpią. Nie sądzę, bym kandydował w przyszłości na urząd burmistrza, ale na pewno doradzałbym każdemu włodarzowi likwidację zespołów i powrót do sytuacji sprzed zmian. Jestem przekonany, że na taki krok zdecyduje się każde środowisko z wyjątkiem obecnie rządzącego w mieście. Jeśli nie ma innych korzyści z powołania zespołów poza wymianą dyrektorów, to kolejny burmistrz przywróci tożsamość augustowskim szkołom i przedszkolom.
Dziękuję za rozmowę.
*Artykuł ukazał się w 16/2021 numerze “Przeglądu Powiatowego”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS