A A+ A++

W małym miasteczku z filmu „Suburbicon” domy stoją równo jak od linijki. Trawa jest zawsze zielona i przystrzyżona, niebo błękitne i bezchmurne. Mężowie noszą na barkach obowiązek zarabiania na rodzinę, perfekcyjne panie domu – perły i rozkloszowane sukienki.

Są późne lata ’50, złota era amerykańskich przedmieść.

Po sąsiedzku od państwa Gardnerów (Matt Damon i Julianne Moore) wprowadza się czarnoskóra rodzina Mayersów (Karimah Westbrook i Leith M. Burke) z kilkuletnim synkiem.

Gdy pani Mayers otwiera drzwi listonoszowi, ten bierze ją za pokojówkę. Z synkiem Mayersów nikt nie chce grać w bejsbol. Litania absurdalnych zachowań białych mieszkańców Suburbiconu się wydłuża i kulminuje, gdy pod domem Mayersów lokalna społeczność postanawia organizować codzienne modlitwy, w których zdrowaśki przeplatają rasistowskie hasła.

Clooney buduje w swoim filmie prostą metaforę. W Suburbicon płot w płot mieszkają dwie rodziny, których z zewnątrz nie odróżnia nic poza kolorem skóry. I nic poza kolorem skóry nie potrzeba życzliwemu sąsiedztwu, by dokonać samosądów.

– Chciałem, żeby było czuć, że ten film powstał z gniewu – opowiadał Clooney w jednym z wywiadów o ostatniej jak na razie produkcji, w której nie tylko wystąpił, ale także stanął za kamerą.

„Syn Nicka Clooneya zdobył 15 punktów!”

Ma 58 lat. Jest jednym z najbardziej wszechstronnych żyjących aktorów, przez wielu uważanych za ostatniego spadkobiercę klasy i charyzmy hollywoodzkich legend takich jak Cary Grant czy Gregory Peck. Na koncie ma Oscara za „Syrianę”. Grał w super popularnej serii akcji „Ocean’s Eleven”, kultowej komedii „Bracie, gdzie jesteś?”, dramacie „Spadkobiercy”. Zaliczył też sci-fi („Grawitacja”), kino wojenne („Cienka czerwona linia”), a nawet familijne: „Mali agenci”.

Od przeszło dekady cieszy się w świecie filmu opinią niezwykle spełnionego reżysera. Nakręcił znakomite „Good Night, and Good Luck”, „Idy marcowe”, „Suburbicon”.

Jeden z najbardziej dziś cenionych i lubianych twórców amerykańskiego kina, po trzydziestce był wciąż tym mniej znanym z Clooney’ów – synem słynnego Nicka.

Nick Clooney był prezenterem lokalnej stacji telewizyjnej i miał swoje poranne show. – Całe dzieciństwo byliśmy z siostrą na świeczniku. Jak dobrze zagrałem w meczu bejsbolu, lokalne gazety robiły z tego news: „Syn Nicka Clooneya zdobył 15 punktów!” – mówi Clooney.

W szkole aktor był świetnym atletą, próbował nawet dostać się do profesjonalnej ligi. Miał 17 lat, gdy do jego liceum przyjechali łowcy talentów z Cincinatti Reds. Tylko po to, żeby zobaczyć George’a Clooneya w akcji. Miotacz puścił w jego kierunku piłkę z prędkością 130 km/h, Clooney przestraszył się i zaprzepaścił szansę na bejsbolową karierę. W zamian poszedł na uniwersytet Kentucky, gdzie miał studiować dziennikarstwo, ale głównie imprezował, aż wyleciał ze studiów. Szansa na karierę w mediach też poszła na marne. Wrócił do domu. Imał się dorywczych prac, m.in. na plantacjach tytoniu. Aż pewnego dnia w odwiedziny przyjechała do Clooney’ów jego ciotka Rosemary, słynna piosenkarka (ma wśród wielu pamiętnych nagrań popularne „Mambo Italiano”). Jej mąż, aktor Jose Ferrer, kręcił w okolicy film, i zaproponował George’owi małą rólkę. Tak Clooney zaczął przygodę z filmem.

Anthony Hopkins: Tak się nie dało dalej żyć, to by mnie zabiło

Był rok 1982, miał 21 lat i połknął bakcyla. Schował więc 300 dolarów oszczędności do kieszeni, zapakował swoje rzeczy do chevroleta i ruszył z Cincinatti w stanie Ohio do LA, gdzie większą część lat ’80 znów oddawał się głównie imprezowaniu. Nieźle zarabiał – 400 tysięcy dolarów rocznie – z chałturzenia w serialach o niewiele dziś mówiących tytułach: „Baby Talk”, „Sunset Beat”, „Bodies of Evidence”. Serial, w którym zadebiutował w Hollywood w 1984 roku, był, nomen omen, medycznym sitcomem i nosił tytuł „E/R”, pisane z ukośnikiem, nie mylić z „ER” bez ukośnika. „ER” bez ukośnika, znane w Polsce jako „Ostry dyżur” w szczytowych momentach oglądało w samych Stanach 30 milionów widzów. Clooney za bardzo malutkie pieniądze zgodził się wystąpić w „ER” w połowie lat ’90. Ta rola okazała się jego katapultą do wielkiego świata filmu. To na fali popularności jego postaci doktora Rossa z „Ostrego dyżuru” Tarantino obsadził go później w „Od zmierzchu do świtu”, Joel Schumacher jako Batmana w „Batman i Robin”, Terrence Malick w „Cienkiej czerwonej linii”.

I tak George Clooney wyszedł wreszcie z cienia Nicka Clooneya. Choć nie spod jego przemożnego mentorskiego wpływu.

Zawsze wie, co zrobić, zawsze wie, jak mówić

– Przy stole były twarde zasady – Clooney opowiadał o rodzinnym domu. – „Nie jedz z otwartą buzią. Nie zaczynaj jeść, zanim inni nie zaczną. Nie kładź łokci na stole”. Niektóre zostały ze mną do dziś. Pamiętam, byliśmy z ojcem na meczu Redsów i nakładałem na hot-doga za dużo musztardy. Ojciec mnie skarcił. Powiedział, że jak będę tak przesadzał z musztardą, to umrę na zawał. Jakaś horrendalna bzdura. Ale ojciec budził we mnie taki respekt, że do dziś, gdy nakładam musztardę na cholernego hot-doga, myślę, żeby nie przesadzić – śmiał się.

– Mieliśmy z siostrą od dziecka wszczepione poczucie obowiązku – ciągnął – Były wieczory, kiedy ona wolałaby zostać w domu z książką, ja powygłupiać się z kolegami z dzielnicy, a musieliśmy z mamą i ojcem jechać na jeden z jego niezliczonych rautów – wspominał. – Ojciec był postacią publiczną, był zapraszany na różne eventy, kolacje i od każdego z nas, członków rodziny Clooney’ów, oczekiwano określonego zachowania, uśmiechania się, mówienia kwestii ze scenariusza. Od 7 roku życia występowałem też z mamą i siostrą w reklamach w przerwach porannego show ojca– wspominał.

Edward Norton: Trump nie jest wizjonerem, tylko klaunem, maskotką w rękach naprawdę niebezpiecznych ludzi

Widziałam Clooneya na żywo kilka razy właśnie w takich publicznych sytuacjach, do których był „trenowany” w dzieciństwie – na konferencjach prasowych festiwali filmowych w Wenecji i Cannes. Znajduje się w nich jak ryba w wodzie. Zawsze wie, co zrobić, zawsze wie, jak mówić.

Kilka razy byłam świadkiem, jak konferencje prasowe na festiwalach zamieniały się w kosmiczne farsy, bo dziennikarze zadawali tabloidowe pytania, które gwiazdy zbywały ostentacyjnie.

Tylko raz widziałam, jak taką kosmiczną farsę ktoś przekuł w zwycięstwo klasy i taktu.

Tym kimś był oczywiście Clooney. Był rok 2013, Clooney wciąż pozostawał w stanie kawalerskim (zanim poznał obecną żonę, Amal, spędził w nim zresztą praktycznie całe życie, z małą przerwą na czteroletnie małżeństwo z Talią Balsam w początku lat ’90). Na konferencji po pokazie „Grawitacji” Alfonso Cuarona na festiwalu w Wenecji posypał się z sali szereg intymnych pytań: „z kim się aktualnie spotyka? Czego szuka w kobietach?”

Z legendarnym perlistym uśmiechem na ustach, seksowną siwizną, nienagannie zaprasowanymi mankietami białej koszuli w szare paski wystającej spod perfekcyjnej, czarnej marynarki Clooney czarował, żartował, kokietował, nie odpowiadając jednak na żadne z tych pytań wprost. Nie wiadomo kiedy sprowadził całą dyskusję na…konflikt w Darfurze.

Kumpel Baracka Obamy

– Mój ojciec w młodości miał zacięcie reporterskie – mówił Clooney w jednym z wywiadów.

Nick Clooney regularnie zgłaszał w swojej redakcji pomysły na relacje z miejsc na świecie, gdzie toczyły się konflikty. Nikogo to nie obchodziło. – Pamiętam, jak opowiadał mi, że jeden z jego pomysłów został storpedowany na redakcyjnym kolegium, a na jego miejsce wszedł reportaż o życiu gwiazdy, Elizabeth Taylor – wspominał aktor.

Zaangażowanie polityczne Clooney wyniósł z domu, a konkretnie Darfurem zainteresował się po serii artykułów Nicka Kristofa w The New York Timesie, opisujących czystki etniczne przeprowadzane przez sudański rząd w zachodniej części tego kraju.

– Powiedziałem ojcu: „Czemu nie pojedziemy do Darfuru razem? Ty będziesz robił za dziennikarza, a ja za Elizabeth Taylor!” – opowiada Clooney.

Reżyser „Parasite”: Uważam, że film to film, niezależnie od tego, czy jest pokazywany w kinie, czy na platformie streamingowej

Udało im się dostać do Darfuru, ale gdy tam dotarli, wojna domowa rozpętała się na dobre. Cudem uniknęli poważnych tarapatów. Clooney niezwykle się zaktywizował pod wpływem tego, co tam zobaczył. Stał się zagorzałym adwokatem walki południowego Sudanu o niepodległość. I w ogóle szalenie zaangażował się w sprawy społeczno-polityczne: został adwokatem nagłośnienia ludobójstwa w Armenii; z pomocą byłych agentów FBI zaczął też tropić skorumpowanych polityków; swój dom w Auguście w stanie Kentucky udostępnił uchodźcy z Iraku, młodemu chłopakowi, który z pomocą Clooneya podjął studia na Uniwersytecie w Chicago.

– Jedna cecha, która ewidentnie go wyróżnia od typu ludzi, którzy dominują w Hollywood – powiedział kiedyś o Clooneyu Steven Soderbergh – to to, że na partnerów szuka sobie tylko takie osoby, które są od niego znacznie mocniejsze w tym, czym George najbardziej się interesuje. To bardzo rzadka cecha w tym biznesie. Wiele osób szuka jednak po prostu pochlebców, którzy będą głaskać ich ego– wyjaśniał Soderbergh.

Clooney przyjaźni się z Barackiem Obamą. W swojej lombardzkiej Villa Oleandra, gdzie – od kiedy ponownie został mężem (w 2014 roku poślubił Amal Alamuddin), a niedługo potem ojcem bliźniaków Alexandra i Elli – spędza sporą część roku, organizuje słynne spotkania. Nawiązują one do tradycji nowojorskich Algonquin Round Table, na których socjeta z Manhattanu schodziła się, żeby dyskutować na ważkie tematy. Gośćmi u Clooney’ów bywali dziennikarz Charlie Rose, komentator i doradca polityczny David Gergen, była ambasadorka Stanów przy ONZ Samantha Power. Żona Clooneya, Amal, jest zaś światowej sławy adwokatką specjalizującą się w prawie międzynarodowym oraz prawach człowieka.

Problem nie odszedł, lecz poważnie się nasila

Zaangażowanie polityczne Clooney’a widać też w jego kinie. W „Good Night, and Good Luck” opowiadał o społecznej odpowiedzialności amerykańskich mediów za ogłupianie społeczeństwa, a w „Idach marcowych” karcił Demokratów za przejęcie od Republikanów brudnego sposobu prowadzenia kampanii wyborczych. „Suburbiconem” uderzył w amerykański rasizm.

Wątku czarnego małżeństwa na białym amerykańskim osiedlu w ogóle nie było w pierwszej wersji scenariusza tego ostatniego filmu, napisanej jeszcze w latach ’90 przez braci Joela i Ethana Coenów. Nad nową wersją Clooney zaczął pracować w samym centrum pierwszej kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa. Echa segregacji rasowej sprzed ponad pół wieku pobrzmiewały praktycznie w jego każdym haśle wyborczym. – Jesteśmy w takim momencie historii, w którym nie da się problemu rasizmu dalej uciszać – mówi Clooney – ten problem nie tylko nie odszedł w przeszłość, ale poważnie się nasila.

Korzystałam z wywiadów z Clooneyem z The Rolling Stone, Guardiana, Vanity Fair

Co oglądać, gdy kina zamknięte? Podsuwamy filmy i seriale dostępne w sieci i przypominamy kultowe postaci, które za nimi stoją.

Oto polecane seriale i filmy Georga Clooney’a lub/i z Georgem Clooney’em:

  • „Paragraf 22” serial dostępny w HBO GO
  • „Grawitacja”, reż. Alfonso Cuaron, dostępne w Netflix
  • „Cienka czerwona linia”, reż. Terrence Malick, dostępne w VOD.PL
  • „Suburbicon”, reż. George Clooney, dostępne w Netflix
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMaseczki dla mieszkańców Ciechanowa
Następny artykułPierwsze postojowe na kontach przedsiębiorców