Jedna z czytelniczek zwróciła naszą uwagę na dziką skocznię, która od lat funkcjonuje w Parku Północnym. Grupa młodzieży własnym nakładem zbudowała tam hopki i skocznie, z których codziennie korzysta wcale niemała grupa.
– My to miejsce obserwujemy od początku, kiedy to młodzież stworzyła sobie tą dziką skocznię – mówi Agnieszcza Lyszczok z Tyskiego Zakładu Usług komunalnych, który administruje Park Północny. – W porozumieniu z tymi użytkownikami powiększyliśmy pumptrack na Sublach, licząc, że zaspokoi to ich potrzeby. Tak się jednak nie stało i miejsce w Parku Północnym wciąż się cieszy dużym zainteresowaniem. Z naszego punktu widzenia ten teren nie nadaje się do zagospodarowania ze względu na ogromny starodrzew, który znajduje się w bezpośredniej okolicy. Te drzewa mają po 100 lat i więcej, dlatego nie ma mowy o ich wycince. Z drugiej strony nie możemy tej sytuacji zignorować, gdyż dochodzi tam do wypadków. W ubiegłym roku dziewczynka złamała nogę, poza tym sąsiadujące drzewa stwarzają zagrożenie zdrowia, a nawet życia dla użytkowników dzikiej skoczni.
– O to właśnie chodzi, o adrenalinę. To nie kółko szachowe, my tu uprawiamy sporty ekstremalne – kontrują użytkownicy dzikiej skoczni.
W przyszłym tygodniu pracownicy TZUK spotkają się z ekspertami od pumptracków, skoczni rowerowych i dirt jump (dirt jumping, dirt – dyscyplina rowerowa, która polega na wykonywaniu skoków i różnych ewolucji w powietrzu na specjalnie przygotowanym torze). Będą dyskutować, jak rozwiązać sytuację. Rozważą pomysł stworzenia profesjonalnego toru do dirtu w niedalekiej odległości od dzikiej skoczni. O wyniku spotkania poinformujemy wkrótce.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS