A A+ A++

Choć pewnie sami macie ochotę na jakąś fajną wycieczkę, to i my zachęcamy, żeby czas majówki wykorzystać na rowerową wyprawę w takie miejsca, w których można dobrze przewentylować płuca i głowy, poczuć coraz bardziej rozbudzoną wiosnę, zobaczyć rozkwitające drzewa i w ogóle zanurzyć się w pięknie świata. To bardzo wzmacnia ciało, umysł, psychikę – nadwątlone mocno przez pandemiczny przymus siedzenia w domach.

Starosta płocki Mariusz Bieniek podczas rozmowy z „Wyborczą” stwierdza, że rowerowa podróż daje nam o wiele większe bogactwo wrażeń i doznań niż jazda autem. I z tym nie sposób się nie zgodzić. Trzeba się więc przygotować.

Magia wiejskich sklepików

O tym, jak dostosować rower do sezonu i wyprawy, wspominać szczególnie nie będziemy, bo to trochę inny temat. Pomówmy o prowiancie. Wycieczka może potrwać cały dzień. W dobrych przedcovidowych czasach zgłodniały cyklista mógł wstąpić do przydrożnej knajpki czy restauracji i coś przekąsić dla wzmocnienia. A dziś? Cóż, z tym jest bieda.

Jeśli nie przeszkadza wam obciążony plecak, to możecie wzorem rodzinnej starszyzny przygotować sobie wałówkę na drogę. Klasyka to jajka na twardo, bułka i pomidor, a także – obowiązkowo – coś do picia. Kiedyś to była np. herbata w butelce.

No ale po co dźwigać na plecach spożywczy ekwipunek, niczym wielbłąd swój garb? W trasie będziecie mijać wioski, a w nich są sklepiki, najczęściej otwarte siedem dni w tygodniu. Estetyką i towarem nie odbiegają od tych w mieście, a nawet te „miastowe” przewyższają ofertą! Serio! Jeśli zachce się wam bułki z wędliną czy kawał kiełbasy na przegryzkę, koniecznie pytajcie o wyroby niewielkich miejscowych piekarni i masarni. Gwarantujemy, że poczujecie niebo w gębie! Jeżeli jednak jesteście wegetarianami, to bez obaw – dostaniecie tam sery i serki, sałatki warzywne, owoce itd. Lody zresztą też, jeśli ktoś zapragnie zimnej słodyczy.

Z zakupami można zakotwiczyć na chwilę nad brzegiem jeziora czy na skraju lasu i sprawić sobie ucztę rowerzysty na łonie natury. Ale koniecznie posprzątajcie po sobie, nie zostawiajcie papierów, folii, łupinek i innych śladów paskudnego śmieciarstwa.

Przygotowując się w trasę, można też liczyć na przynajmniej część lokali gastronomicznych, które co prawda nie zaproszą do środka, ale sprzedadzą coś na ząb na wynos. Tak więc jedzenie to żaden problem!

Aha, jedna uwaga. Weźcie ze sobą maseczki, przydadzą się, zwłaszcza kiedy będziecie wchodzić do sklepików. Niestety, w większości z nich koronawirus traktowany jest mocno lekceważąco i nie dość, że właściciele sami się nie maskują, to nie wymagają tego od swych klientów. Chronić trzeba się więc na własną odpowiedzialność. Rozsądek przede wszystkim.

Pora poznać trasę

Chwileczkę. Najpierw przypomnijmy, że rowerzyści w okolicach Płocka mają całkiem ciekawy i spory wybór pomysłów na wycieczki. Wystarczy poszukać w internecie.

Czym się kierowaliśmy, kiedy zdecydowaliśmy się wam zaproponować trasę nr 4 z przewodnika „Rowerem po Mazowszu”? Po pierwsze – jest dość łatwa i pokonają ją (wybierając lżejsze warianty) nawet rodziny z dziećmi. Po drugie – łatwo daje się podzielić na mniejsze odcinki, więc zamiast 65 km mniej wprawny cyklista może pokonać np. połowę tego dystansu. Po trzecie – wiedzie po bardzo atrakcyjnym terenie Pojezierza Gostynińskiego, co da nam mnóstwo pozytywnych wrażeń. Kochamy nasz Płock, jednak uczciwie powiedzmy, że już po przejechaniu przez most poczujemy, że lepiej i lżej nam się oddycha, a im „dalej w las”, tym powietrze stanie się bardziej balsamiczne, dodające powera, czyste, docierające do każdej tkanki. Nawet nie zauważycie, jak bez problemu będziecie „łykać” kolejne kilometry.

A oto trasa: Płock – Nowe Ciechomice – Grabina – Zaździerz – Matyldów – Gąbin – Korzeń Królewski – Bielawy – Gostynin – Bierzewice – Gorzewo – Białe – Sendeń Duży – Dzierzązna – Płock.

W przewodniku została określona jako średnio trudna i rzeczywiście nie powinna nastręczać większych kłopotów. Odpoczniemy na odcinkach, które prowadzą przez wąskie, asfaltowe śródwiejskie drogi. Ruch na nich jest stosunkowo niewielki, ale kamizelki odblaskowe zawsze są ważne, nawet w środku dnia.

Jednak nie samym asfaltem rowerzysta żyje, więc na naszej trasie dość często będziemy zjeżdżać na leśne drogi gruntowe i nawet całkiem wąskie ścieżki i podjazdy. Na pewno będzie się działo!

Cała naprzód!

  1. Z dowolnego miejsca w Płocku (przewodnik jako miejsce startu sugeruje Stary Rynek) kierujemy się na stary most (tu albo prowadzimy rower po ścieżce, albo poruszamy się po jezdni). W Radziwiu na ul. Kutnowskiej najpierw skręcamy w Dobrzykowską – w lewo, a po kilku minutach – w prawo, w Łącką. To odcinek specjalny, z nielichymi wybojami i dość stromym podjazdem. A kiedy osiągniemy szczyt wzniesienia, kierujemy się w ul. Ciechomicką i pokonujemy nią kilkaset metrów, aż do przecięcia z czarnym szlakiem pieszym.
  2. Skręcamy teraz w prawo, właśnie w ten czarny szlak. Potem mijamy skrzyżowanie ze światłami i kierujemy się na południe. Jeszcze kilometr i otoczy nas las. To łatwy kawałek z asfaltową nawierzchnią. I tak docieramy do Grabiny.
  3. Tutaj zaś mamy dwie opcje. Albo wybieramy asfaltówkę przez wieś i na krzyżówce koło figurki skręcamy w leśny dukt w prawo, który doprowadzi nas do plaży przy dawnym ośrodku Izokoru (dziś nazywa się Leśny Zakątek) przy Jeziorze Ciechomickim. Albo ruszamy w kierunku Jeziora Górskiego i dotrzemy do tej plaży szlakiem czarnym (trzeba patrzeć na oznakowania na drzewach), ale tutaj jest trudniej: górki, dołki, wąskie ścieżki i takie tam atrakcje. Kiedy dojedziemy do brzegów jeziora, trzeba przerzucić się na szlak żółty, który kawałek poprowadzi nas brzegami Ciechomickiego. Już z plaży kierujemy się drogą gruntową, która zaraz przejdzie w asfaltową, w stronę wsi Zaździerz.
  4. Po ok. kilometrze docieramy do krzyżówki dróg i ruszamy szosą w lewo – do Matyldowa, Koszelówki i dalej do Gąbina. W Koszelówce można sobie zrobić bardzo miły postój nad brzegiem Jeziora Zdworskiego, gdzie zakupione w sklepiku wiktuały będą nam smakowały jak nic dotąd. Nadal kierujemy się oznakowaniami czarnego szlaku, mijając bagniska, rozlewiska i Jezioro Zdworskie. Uwaga, w Gąbinie, o ile dotąd nic nie jedliśmy, można zamówić na wynos najlepszą pizzę w tej części Europy (pytajcie o nią miejscowych)! Warto skorzystać. I ruszyć zaraz potem w kierunku Łącka, a to już bajka, bo te miejscowości łączy wygodna ścieżka rowerowa, która biegnie skrajem lasów. Proponujemy skręcić w prawo do uroczej kapliczki nad jeziorem – na drugim jego brzegu widać pałac, ale raczej go nie zwiedzimy, bo obecny właściciel pilnuje bardzo mocno, by nikt się tam nie kręcił. Jeśli zaś chodzi o kapliczkę, to jest to gwiazda filmowa, „zagrała” w wielu filmach, np. w „Ogniem i mieczem” czy w „Szatanie z siódmej klasy” i „Cwale”. A potem znów w drogę, aż do skrętu na Korzeń Królewski.
  5. Czarny szlak rowerowy stąd poprowadzi nas aż do Gostynina. W Korzeniu Królewskim w starym XIX-wiecznym spichlerzu został urządzony kościół pw. św. Walentego. Nie tylko zakochani mogą się zatrzymać i obejrzeć ten obiekt. Jedziemy szosą asfaltową, niezbyt obciążoną, a wkrótce zanurzamy się w lasy. Uwaga! Jeśli gdzieś z przodu lub z boku przemknie wam coś ciemnego, może to być łoś. Zwierz, choć całkiem pokaźny, przecinając wam drogę, zatańczy jak baletnica. Jest taka możliwość, że spotkacie tego samego zwierza lub jego pobratymców nawet kilka razy. Mijamy wsie Bielawy, Jaworek – to już blisko Gostynina. Na skrzyżowaniu z lokalną drogą można skręcić do wioski Gaśno, gdzie blisko urokliwego stawu powstałego ze spiętrzonej rzeczki Osetnica jest zbiorowa mogiła powstańców styczniowych. Potem obwodnica, a my cały czas jedziemy w stronę gostynińskiego rynku – ulicami Czapskiego i Floriańską.
  6. W Gostyninie warto zobaczyć zamek, w którym był więziony w 1661 r. rosyjski car Wasyl Szujski. Dlaczego warto? Cóż… jego tzw. renowacja to przykład, jak na pewno nie należy traktować zabytków! Ciekawe, jak się wam spodoba majtkowy kolor tego zamku, zresztą pięknie położonego na wzgórzu blisko wody. Po zwiedzeniu miasta wybieramy się do Bierzewic. Albo, jeśli kondycja już całkiem siadła, idziemy na dworzec i… wracamy do Płocka, wraz z rowerem, pociągiem.
  7. W centrum Bierzewic wypatrujemy czerwonego szlaku rowerowego i nim się kierujemy. Wkrótce dojedziemy do asfaltówki. Skręt w prawo, potem w lewo i miniemy Kruk. A wokół cały czas mamy lasy z ich ożywczym powietrzem.
  8. Na kolejnym skrzyżowaniu dróg wybieramy tę prosto – kierunek: Gorzewo. Przed nami połyskuje Jezioro Białe, objeżdżamy je od zachodu. Jest naprawdę pięknie. Jeszcze trochę, a dotrzemy do szosy między Łąckiem a Soczewką. Wypatrujemy czerwonego szlaku pieszego, który doprowadzi nas na odpoczynek nad jeziorem w Sendeniu, do rezerwatu Jarząbek – jednego z największych i najciekawszych na całym Mazowszu. Tam natrafimy na wydmę, a przed nią na szlak żółty – tu wybieramy kierunek na północ. Przed nami jeszcze Dzierzązna położona w nieco podmokłej dolinie, a potem już dość prosta (czerwone znaki) droga do Płocka.

I to już koniec naszej wycieczki. Prawda, że się udała? Do zobaczenia na szlaku!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHiszpanie: Niemcy planują wakacje, wybrali Majorkę zamiast Krety
Następny artykułCo to za miejsce i jak wygląda ono dziś ?