A A+ A++

Aktywiści klimatyczni z radykalnej grupy Extinction Rebellion (XR) zostali zatrzymani w czwartek rano w okolicach Wawelu. Zostali wypuszczeni ponad 35 godzin później. Usłyszeli zarzuty usiłowania zniszczenia zabytku, za co grozi kara więzienia. – Mieli przy sobie kredę w sprayu, łatwo zmazywalną np. wodą, i szablon z literkami układającymi się w hasło “Zatrzymajmy katastrofę klimatyczną”. To miało przesądzić o ich winie – mówi Błażej Miernikiewicz, jeden z działających w XR.

“Wyborczej” udało się ustalić, że aktywistom przeszukano mieszkania. U jednej osoby znaleziono dwa naboje, co stało się powodem do postawienia dodatkowych zarzutów – za posiadanie amunicji bez wymaganego zezwolenia. Grozi za to kara więzienia od pół roku do ośmiu lat.

Policja nabiera wody w usta

Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie w poniedziałek potwierdził nam, że aktywiści (mają od 24 do 31 lat) nie przyznają się do winy. Policjanci przez kilka dni konsekwentnie odmawiali odpowiedzi na nasze pytania, m.in. o powód przeszukań mieszkań oraz podstawę tak długiego, wielogodzinnego zatrzymania na komisariacie. Komunikat dla mediów wydali dopiero we wtorek po południu.

– Policjanci zatrzymali pięć osób, w trakcie gdy przygotowywały się do naniesienia napisów na murach Wawelu. Wandalom za usiłowanie zniszczenia najsławniejszego krakowskiego zabytku grozi do 8 lat pozbawienia wolności – przekazał krótko mediom we wtorek Sebastian Gleń z małopolskiej komendy policji. I dalej: – Nie ma przyzwolenia na niszczenie mienia, a tym bardziej zabytków, które są szczególnie cennym dobrem narodowym. Policjanci reagują na każde takie przypadki – czytamy w komunikacie.

Do naszych pytań do tej pory się nie odniesiono.

Aktywiści: Wyzywano nas, zakuto w kajdanki

Aktywiści (to czterech mężczyzn i jedna kobieta) nie chcieli wcześniej rozmawiać z mediami. Swoje oświadczenie opublikowali dopiero po policyjnym komunikacie i odnieśli się bezpośrednio do niego. “To czego nie mogliście tam przeczytać, to to, że nie chcieliśmy zniszczyć czegokolwiek i że nie mieliśmy żadnych narzędzi mogących coś uszkodzić. (…). Dalszych szczegółów zatrzymania też nie usłyszycie od policji” – czytamy.

Jak twierdzi jeden z aktywistów w rozmowie z “Wyborczą”, policjanci najpierw nie chcieli podać im podstawy prawnej do wylegitymowania i przeszukania ani przedstawić się, podać swoich danych. Jeden z funkcjonariuszy miał rzucić im tylko: “Masz, ku*wa, wykonywać moje polecenia”.

Zatrzymani aktywiści Extinction Rebellion Małopolska Policja

– Zakuto nas w kajdanki i przewieziono na komendę. Prawnikowi, który szybko zgłosił się na komisariat, odmówiono kontaktu z nami – relacjonują aktywiści. – Czwórce z nas pozwolono zobaczyć się z obrońcą po 33 godzinach od zatrzymania. Gdy domagaliśmy się respektowania naszych praw, spotykaliśmy się z drwinami  typu: “ooo inteligent się znalazł, z takim to nie pogadasz” – dodają.

Aktywiści oświadczyli, że byli informowani o postępach w sprawie. Ich telefony policja miała zatrzymać na kilka tygodni. – Jedna osoba poprosiła o wodę. Usłyszała, że dostanie ją dopiero, kiedy poda PIN do telefonu. Jedyne, co dawano nam do picia, to dwie herbaty. Na cały dzień – twierdzą.

Zażalenie na pracę policji

Zatrzymana grupa w oświadczeniu przekazuje, że policjanci mieli wyzywać ich od debili i przyjebów, straszyć trzymiesięcznym aresztem i poinformowaniem rektora uczelni, na której studiuje jeden z aktywistów, o całej sprawie.

– Podczas przesłuchania jednej osoby policjant przyniósł wielkie kajdany na nogi. Położył na swoim biurku i powiedział, że prokurator się wku*wił i ta osoba idzie na trzy miesiące do aresztu. Potem starał się to obrócić w żart – twierdzą aktywiści. Dodają, że uniemożliwiono im kontakt z bliskimi, odmawiano wyjścia do toalety. – Rzucono, że kiedyś to byśmy pałką w łeb dostali, a jednej osobie grożono przemocą. Policjant symulował cios głową, zatrzymał się blisko twarzy i krzyknął: “mów, ku*wa” – relacjonują.

Zabezpieczone puszkiZabezpieczone puszki Małopolska Policja

Jeden z aktywistów Extinction Rebellion przekazał nam, że przez cały dzień nie otrzymał posiłku, bo w porze śniadania był na komisariacie, w porze obiadu – zabrany na przeszukanie, a w porze kolacji – miał badania na COVID-19. – Piłem wodę w łazience – mówi.

– Wszystkie wymienione wyżej nadużycia zostały opisane w składanym przez naszego prawnika zażaleniu – zapowiadają aktywiści z Extinction Rebellion.

Pismo ma zostać złożone w najbliższych dniach. Jest tam również odniesienie się do znalezionych w mieszkaniu naboi. Według osoby, która miała je w mieszkaniu, były to dwie sztuki różnej amunicji traktowane jako pamiątka. – Dopiero po przeszukaniu dowiedziałem się, że to prawdziwa, działająca amunicja – twierdzi aktywista.

Policja: Jeśli skarga wpłynie, zbadamy sytuację

“Grozi nam katastrofa klimatyczna. Nasza przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Naukowcy od kilku dekad próbują spokojnie o tym informować. Nikt ich nie słucha, gdy mówią, w jak złej sytuacji jesteśmy. Dlatego robimy, co możemy, by zwrócić uwagę społeczeństwa na nadchodzącą katastrofę klimatyczną. Stosujemy metody pokojowego nieposłuszeństwa obywatelskiego. Nie wyrządzamy trwałych szkód i nikogo nie krzywdzimy. Walczymy o naszą przyszłość” – kończą oświadczenie aktywiści.

Zapytaliśmy policję o zarzuty sformułowane przez aktywistów Extinction Rebellion. Sebastian Gleń: – Sprecyzowania wymaga kwestia kilku opisanych nieprawidłowości, tj. czy do rzekomych naruszeń miało dojść w komisariacie, czy podczas przebywania w tzw. policyjnej izbie dla osób zatrzymanych przy ulicy Mogilskiej 109. Osadzeni tam mają prawo do trzech posiłków i nielimitowanej ilości wody pitnej. Nasze pomieszczenia dla zatrzymanych są monitorowane. To pomoże wyjaśnić część kwestii – zapowiada. I dodaje, że jeżeli podejrzani lub ich prawnik złożą skargę, wszystkie zarzuty zostaną zbadane. – Wymaga to przeprowadzenia szczegółowego postępowania wyjaśniającego – zapowiada.

Z zatrzymanymi aktywistami z Krakowa solidaryzują się aktywiści klimatyczni z innych stron Polski. W nocy z piątku na sobotę napis „Zatrzymajmy katastrofę klimatyczną” pojawił się w Lublinie. Napis: „Walczcie z katastrofą klimatyczną, nie z aktywistami” pojawił się też na budynku poznańskiej prokuratury. Swoją solidarność z zatrzymanymi wyrazili też aktywiści z Wrocławia w czasie ulicznej blokady, baner zawisł również na wiadukcie w Szczecinie. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZaatakował strażników z Jasnej Góry. Powód może szokować!
Następny artykułPROGNOZA POGODY NA 29.04.2021