Jurek Owsiak w poniedziałek wieczorem ogłosił na Facebooku o zmianie lokalizacji najbliższego Pol’and’Rock Festivalu. Dawny Przystanek Woodstock, który od 2004 r. odbywał się w Kostrzynie nad Odrą w województwie lubuskim, zostanie przeniesiony na lotnisko Makowice-Płoty w województwie zachodniopomorskim. 27. edycja imprezy odbędzie się 29-31 lipca.
Szef WOŚP podkreślał, że zmiana lokalizacji festiwalu jest spowodowana głównie względami bezpieczeństwa. “Wiem, że nie zdołalibyśmy wydzielić takiego terenu w Kostrzynie nad Odrą, wybraliśmy więc najpiękniejsze miejsce i najbardziej spełniające wszystkie nasze wymagania” – napisał Owsiak. Tłumaczył, że 27. Pol’and’Rock będzie biletowany, z ograniczoną liczbą widzów. Wszyscy uczestnicy będą musieli poddać się testom na koronawirusa.
Andrzej Kunt, burmistrz Kostrzyna nad Odrą, gdzie odbywa się Pol’and’Rock Festival (czyli dawny Przystanek Woodstock)pozostanie na kolejną kadencję fot. Piotr Bakselerowicz
Rozmowa z Andrzejem Kuntem, burmistrzem Kostrzyna nad Odrą.
Szymon Płóciennik: Kiedy się pan dowiedział, że Pol’and’Rock Festival w tym roku nie odbędzie się w Kostrzynie?
Andrzej Kunt: W ubiegłym tygodniu Jurek do mnie zadzwonił. Zachował się bardzo fajnie, zresztą jak zawsze. Mówił, że nie wypada, żebyśmy się dowiedzieli z mediów. Powiedział o nowym miejscu, przedstawił argumenty. Rozumiemy to.
Jurek wychodzi naprzeciwko oczekiwaniom, stara się coś zrobić. I bardzo dobrze. Ale chcę zaznaczyć jedno. Nie można tego nazwać przeniesieniem kostrzyńskiego festiwalu. Niektórzy sobie może wyobrażają, że to, co będzie w Makowicach, będzie można porównać do tego, co się przez 16 lat działo w Kostrzynie. Ale to nie tak, to będzie festiwal taki, jaki można zorganizować w czasie pandemii.
Jurek Owsiak nie mówił, że Pol’and’Rock wróci za rok do Kostrzyna?
– Myślę, że gdyby go wprost zapytać, to sam nie byłby do końca pewny. Możliwe, że chce sprawdzić ten nowy teren. Kostrzyn to jest miasto przygraniczne, z potężnym węzłem kolejowym, gdzie przyjeżdża 70 pociągów. Jest miejscem znanym już przez wiele lat festiwalowych. Zrobienie tutaj czegoś w ograniczonym zakresie, np. co do liczby uczestników, byłoby bardzo trudnym zadaniem. Bo ludzie albo posłuchają i zostaną w domach, albo nie. Natomiast w całkiem nowym miejscu na pewno łatwiej zorganizować coś mniejszego, co jest możliwe w warunkach pandemii.
Jurek Owsiak był w Kostrzynie na początku marca. Rozważał organizację tego okrojonego festiwalu tutaj?
– Tak, rozmawialiśmy o tym. Jurek przedstawił swój pomysł. Mówił wtedy o koncertach w olbrzymich namiotach. To było w sferze takiego ogólnego pomysłu. Myślę, że jak potem przyszło do konkretnych rozmów, podpisywania umów, to prawdopodobnie doszedł z zespołem do wniosku, że jednak w Kostrzynie trudno to będzie zorganizować. Załóżmy, że organizatorzy ogrodzą cały teren i do środka będą mogli wejść tylko niektórzy. To nie znaczy, że za płotem nie zbierze się dużo ludzi. I co wtedy?
Na pewno zgadzam się z Jurkiem, o tym też rozmawialiśmy, że u nas, w miejscu znanym z festiwalu, byłoby dużo trudniej zrobić coś, co będzie ograniczone z powodu pandemii. Tam na pewno będzie łatwiej.
Jak pan myśli: Pol’and’Rock wróci do Kostrzyna?
– Nie wiem. Przez 16 lat robiliśmy ten festiwal i jak kończył się poprzedni, to ten następny był niejako za każdym razem robiony od nowa. Nigdy do końca nie wiedzieliśmy, czy za rok festiwal u nas będzie, czy nie. O tym, że będzie w Kostrzynie, dowiadywaliśmy się przeważnie w marcu, kwietniu danego roku. Jak kończył się finał WOŚP i rozliczenie finału, zaczynała się praca nad festiwalem. Zawsze czekaliśmy na to, czy będzie decyzja Jurka. W tym roku było tak samo.
Zresztą nigdzie nie było zapisane, że festiwal się musi odbywać w Kostrzynie. Nikt go nam nie obiecywał na zawsze. Zanim trafił do Kostrzyna, wcześniej zmieniał lokalizację. Ja do tego podchodzę z wielkim spokojem. Mówimy na razie o tym roku, o sytuacji pandemii. Czy to jest przeniesienie festiwalu na stałe, czy jedynie chodzi o organizację namiastki festiwalu jednorazowo, tego do końca nie wiem.
Ubiegły rok był w Kostrzynie pierwszym bez festiwalu. Brakowało go?
– Pewnie tak, zwłaszcza przedsiębiorcom albo tym, którzy bardzo lubią ten festiwal. Ale też wydaje mi się, że okoliczności epidemii były takie, że raczej ludzie przyjęli to ze zrozumieniem. Trudno robić święto w środku epidemii. Zresztą nawet się nie da, to było niemożliwe od strony prawnej. Teraz też nie wiemy, jak to będzie w lipcu i sierpniu. Na dziś zgromadzenia nie mogą być większe niż 5 osób. Jeśli ktoś powie, że wie, co będzie za miesiąc, to znaczy, że kłamie. Nikt tego nie wie.
CZYTAJ TAKŻE: Pol’and’Rock Festival przeniesiony z Kostrzyna. Będzie w Zachodniopomorskiem
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS