Strażnicy miejscy z Mysłowic już jakiś czas temu przygotowywali się do adopcji psa ze schroniska miejskiego. Miał to być 5-letni Hunter, bardzo duży pies, którego nikt nie chciał. Bo też Hunter wymagał specjalnych warunków i nie był zwierzęciem łatwym w utrzymaniu. Był przyjacielsko nastawiony do ludzi, ale nie tolerował innych psów. Niezwykle żywiołowym, potrzebującym dużej przestrzeni. – Kiedy usłyszeliśmy o jego historii, doszliśmy do wniosku, że w naszej siedzibie będzie miał idealne warunki. Zbudowaliśmy już kojec, ale okazało się, że Hunter już znalazł dom. Szczęśliwie znaleźli się ludzie, którzy zdecydowali się go zabrać. U nas stał już pusty kojec. Postanowiliśmy więc znaleźć innego czworonoga po przejściach – wspomina Dawid Skutela, komendant Straży Miejskiej.
Strażnicy skontaktowali się z organizacjami, które pomagają zwierzętom. Jedna z nich wskazała 6-letniego Hermana.
Pies został zabrany od swojego właściciela w wyniku interwencji. Cały czas przebywał w zamkniętym kojcu. Był potwornie wychudzony. Ważył niespełna 20 kilogramów, połowę mniej niż powinien. Trafił do domu tymczasowego. Został podleczony, odkarmiony. Wolontariusze jednak zorientowali się, że Herman źle znosi pobyt w małym mieszkaniu. Gryzł meble, był bardzo ruchliwy, potrzebował przestrzeni.
Strażnicy miejscy z Mysłowic przygarnęli Hermana
– Wolontariusze uznali, że dla takiego psa jak Herman oferujemy świetne warunki. Mamy siedzibę w budynku w Straży Pożarnej i bardzo dużo miejsca. Po południu siedziba jest zamykana, Herman ma do dyspozycji dużą łąkę. Kupiliśmy mu 15-metrową smycz, wychodzimy z nim na spacery – mówi Skutela.
Herman w nowym miejscu zamieszkał pięć dni temu. Początkowo był nieufny i wycofany. – Nabiera już wigoru i radości. Stał się bardzo ruchliwy. I widać, że mu się w nowym miejscu podoba. Podaje nam łapę, cieszy się na widok smyczy. Reaguje jak każdy pies domowy. Na początku każdy chciał go karmić, przynoszono masę jedzenia. Żeby uniknąć kłopotów, sporządziliśmy grafik z terminami karmienia. I są osoby, które za to odpowiadają. Same się zgłosiły, nikogo nie musiałem wskazywać – śmieje się komendant. I zupełnie na poważnie dodaje. – Wszyscy nasi funkcjonariusze cieszą się nowego towarzysza. Pies łagodzi ludzi i ich stresy. Samo to, że możemy go pogłaskać, pobawić się i iść na spacer działa jak balsam na duszę – zapewnia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS