A A+ A++

To Polacy okazali się największymi optymistami w opublikowanym na początku kwietnia raporcie Europejskiej Komisji ds. Podróży (ETC). Dalsze wyjazdy, krajowe i zagraniczne, planuje w okresie wiosenno-letnim niemal 80 proc. naszych rodaków. Daleko za nimi znaleźli się mieszkańcy Włoch (64 proc.) oraz Niemcy, Holendrzy i Austriacy (56-57 proc.).

Czytaj też: Rząd wykończył agroturystykę. „To absurd, domek na odludziu potraktowano jak hotel na 300 pokoi”

***

Pierwszym poważnym testem naszych apetytów na podróże miała być majówka. Lawina rezerwacji, przede wszystkim domów, kwater i apartamentów, ruszyła na długo przed świętami wielkanocnymi. Mimo pogarszającej się sytuacji pandemicznej znalezienie wolnego miejsca zaczęło graniczyć z cudem. Wszędzie komplety, choć ceny w porównaniu z wiosną zeszłego roku wzrosły o 20-25 proc., a w najpopularniejszych miejscowościach bywało, że i o połowę.

Nocleg poniżej 50-60 zł od osoby trudno było znaleźć nawet w relatywnie najtańszych Bieszczadach czy Pieninach. W Zakopanem czy Kołobrzegu cena za pokój przekraczała zwykle 200 zł, a w Sopocie – nawet 300 zł. Jeszcze drożej było w trzy- i czterogwiazdkowych hotelach, jednak one i tak nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem. Nadzieje na wyjazdową majówkę zgasły jednak

14 kwietnia, gdy rząd przedłużył zamknięcie hoteli i obiektów noclegowych przynajmniej do 3 maja, zapowiedział też intensywniejsze kontrole.

To dotkliwy cios dla branży hotelarskiej, mającej za sobą dramatycznie zły rok, ze spadkiem liczby sprzedanych noclegów niemal o połowę, co oznacza regres do poziomu z końca poprzedniej dekady. Samo zamknięcie hoteli w okresie jesienno-zimowym miało przynieść sektorowi ponad 3,5 mld zł strat. Bardzo więc liczono, że majówka pozwoli odrobić choćby ich niewielką część.

Ale nie cała branża wywiesza białą flagę. Na przełomie kwietnia i maja część hoteli pozostanie otwarta, wykorzystując brak jasności przepisów dotyczących lockdownu. Możliwe są np. pobyty służbowe, a w rozporządzeniu z 19 marca wyszczególniono aż 44 uprawnione do tego profesje – od sportowców, przez personel lotniczy, po lekarzy. Zabranie w podróż rodziny też nie jest wykroczeniem, co najwyżej naciąganiem prawa.

Furtką wyjazdową jest także możliwość pobytu „w celu uzyskania świadczenia opieki zdrowotnej w podmiocie wykonującym działalność leczniczą”. W internecie już widać wysyp ofert z całej Polski z usługami „medical spa”, w cenach od 200 do 700 zł za nocleg. Proponują je nie tylko hotele i pensjonaty dysponujące odpowiednią bazą rehabilitacyjną. W branży przekonują, że na dobrą sprawę wystarczy skromny kącik fitness czy spa oraz zatrudnienie na ten okres fizjoterapeuty.

– Nie potrzebujemy oświadczenia o pobycie służbowym. Mamy pakiety prozdrowotne. Wystarczy zapisać się na konsultację fizjoterapeutyczną i pobyt jest realizowany – mówi recepcjonistka jednego z hoteli w Zakopanem, pytana o możliwość rezerwacji pobytu w okresie majówki. A niektóre hotele i pensjonaty z basenami bądź saunami zaczęły oferować… rehabilitację balneoterapią.

Czytaj też: Podróże śladem Jamesa Bonda. Zobacz miejsca z filmów o agencie 007

W trudniejszej sytuacji są osoby wynajmujące domki, kwatery czy pokoje w małych pensjonatach. Duża część zapewne zejdzie do turystycznego podziemia. – Jesienią i zimą nie wynajmowałam żadnego z pięciu pokoi, co jest moim głównym źródłem dochodu, choć wielu sąsiadów to robiło. Żadnej pomocy od państwa nie dostałam, a dziś ledwie już wiążę koniec z końcem i na majówkę przyjmę gości. Mam tylko nadzieję, że nie odwołają rezerwacji, choćby ze względu na pogodę – tłumaczy Joanna, właścicielka małego pensjonatu w Polańczyku nad Soliną.

Większość wynajmujących pojedyncze pokoje i apartamenty w ogóle się nie przejmuje zakazami. „W razie czego powie pan, że jesteście dalszą rodziną” – można usłyszeć przy telefonicznej rezerwacji.

Eskapada za granicę

– Zamknięcie hoteli w okresie majówki przyczyniło się do dużego wzrostu zainteresowania wyjazdami zagranicznymi. W czołówce rankingu krajów, do których chcą się wybrać podróżni z Polski, znalazła się ostatnio Hiszpania. W dniu ogłoszenia przedłużenia krajowych restrykcji liczba rezerwacji wycieczek do tego kraju wzrosła o 82 proc. w porównaniu z dniem poprzednim – mówi Deniz Rymkiewicz z portalu esky.com.

Jednak Hiszpanii wciąż daleko do najpopularniejszych krajów: Egiptu, gdzie rezerwowana jest obecnie niemal co trzecia wycieczka na okres majówki, oraz Turcji, gdzie wybiera się co piąty z rezerwujących.

Pewna pogoda to niejedyna zachęta. – Ceny wycieczek są jeszcze bardzo atrakcyjne. Tamtejsze hotele, mające za sobą trudny rok, starają się znów przyciągnąć turystów – mówi Maciej Szczechura z biura podróży Rainbow Tours.

Tygodniowe wczasy all-inclusive na Riwierze Tureckiej można spędzić już za 1200-1300 zł od osoby. W najlepszych ośrodkach, z aquaparkami i bogatą ofertą rekreacyjną, cena oscyluje wokół 1700 zł. Tylko trochę drożej jest w Egipcie, gdzie tydzień na przełomie kwietnia i maja w czterogwiazdkowym hotelu kosztuje 1900-2000 zł od osoby, a w pięciogwiazdkowym – ok. 300 zł więcej.

Najtaniej wychodzą krótkie wypady z własnym dojazdem. Biura podróży oferują takie pobyty np. w Chorwacji, Bułgarii, Czarnogórze czy Albanii. Ich ceny zaczynają się już od 500 zł od osoby za tydzień, a z pełnym wyżywieniem – od 800-1000 zł. Wielu naszych rodaków wyjedzie, zwłaszcza do popularnej od lat Chorwacji, na własną rękę, ale i tak nie da się uniknąć największego mankamentu podróży zagranicznych w czasach pandemii – testu na koronawirusa.

Wymaga go – zwykle tego droższego, PCR – większość krajów, do których mogą podróżować Polacy. Musi być zrobiony nie później niż 72 godz. przed wyjazdem, w niektórych krajach, np. w Egipcie, można go też zrobić na lotnisku po wylądowaniu. Dla kilkuosobowej rodziny test PCR to spory koszt, w sumie nawet w granicach tysiąca złotych. Dlatego coraz więcej biur podróży wlicza go w cenę wycieczki lub przynajmniej gwarantuje rabat w konkretnych placówkach medycznych.

Są nieliczne miejsca, w których test nie jest wymagany, np. Meksyk, Dominikana oraz tanzańska wyspa Zanzibar. Ich oferta na majówkę sprzedała się w biurach podróży na pniu, choć jest to już inna półka cenowa. Długa majówka w Meksyku to koszt ok. 4200 zł od osoby bez wyżywienia i przynajmniej 5000 zł w wersji all-inclusive. Cena tygodnia na Dominikanie zaczyna się od 4500 zł, Zanzibar jest niewiele tańszy. Jednak po powrocie z tych krajów, podobnie jak ze wszystkich spoza strefy Schengen, test na COVID-19 i tak trzeba zrobić, już w Polsce. Dopiero jego negatywny wynik zwalnia z kwarantanny.

Wakacyjne odreagowanie?

Na razie sezon letni dla biur podróży zapowiada się nieźle, choć oczywiście nie na miarę boomu z lat 2018-2019. – Polacy, przyzwyczajeni do wyjazdów kilka razy w roku, będą chcieli jak najszybciej odzyskać to, co stracili przez pandemię – twierdzi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki. Największy w kraju touroperator liczy, że obsłuży w tym sezonie przynajmniej 50 proc. liczby klientów z 2019 r. A może nawet 70-80 proc. Podobne oczekiwania ma większość biur podróży.

Co uzasadnia ten optymizm? Rosnąca liczba krajów, które zapowiadają otwarcie granic dla turystów bądź zmniejszenie rygorów przy przekraczaniu granicy. A zwłaszcza zniesienie obowiązkowej kwarantanny.

Taką decyzję podjęła ostatnio Grecja. Teraz przy wjeździe trzeba mieć negatywny wynik testu na COVID-19 bądź potwierdzenie przyjęcia dwóch dawek szczepionki. I to wystarczyło, aby liczba rezerwacji wycieczek na wyspy greckie w okresie wakacji wzrosła lawinowo.

2 czerwca na turystów z zagranicy otwierają się Włochy na podobnych jak Grecja zasadach, przy czym wszystko wskazuje, że akceptowane tam będą także tańsze testy antygenowe. Dzień wcześniej turystów z krajów UE zacznie przyjmować Malta, zapowiadając radykalne poluzowanie restrykcji. Mało tego, tamtejszy rząd zapowiada dopłaty dla turystów. Przy rezerwacji pobytu bezpośrednio w hotelu mają one sięgać od 100 euro w obiektach trzygwiazdkowych do nawet 200 euro w pięciogwiazdkowych.

Polscy touroperatorzy uważnie patrzą teraz na Tunezję. Na razie obowiązuje tam pięciodniowa kwarantanna i godzina policyjna, ale być może już w maju zostanie zniesiona. Promyk nadziei dotarł też z zamkniętej dotąd dla turystów Azji, a zwłaszcza z popularnej Tajlandii. Od 1 lipca będzie można polecieć na wyspę Phuket bez obowiązkowej kwarantanny, choć na początku dotyczyć to będzie tylko osób po dwóch dawkach szczepionki.

Rosnąca skala szczepień w Polsce wzmacnia optymizm touroperatorów. Wiele wskazuje, że w okresie wakacji liczba osób po dwóch dawkach może sięgnąć nawet 8-10 mln. Do tego dojdzie przynajmniej 3-4 mln ozdrowieńców.

Możliwe, że przed wakacjami pojawi się oczekiwany przez branżę „paszport covidowy”, nad którym pracują władze UE. To cyfrowe lub papierowe zaświadczenie, że dana osoba przyjęła już odpowiednie dawki szczepionki, przechorowała COVID-19 bądź ma negatywny wynik dopiero co zrobionego testu, powinno się przyczynić do reaktywacji turystyki zagranicznej.

Sądząc po rosnącej liczbie rezerwacji, na wycieczki zagraniczne wybierze się w te wakacje dwa, może nawet trzy razy więcej Polaków niż w poprzednie. Jednak poprawa kondycji całej branży turystycznej zależeć będzie od tego, jak spędzimy lato w kraju. Bo jednak dwie trzecie rodaków nastawia się na urlopy w Polsce.

– Rezerwacji na wakacje wciąż przybywa, sezon wakacyjny może się okazać udany dla branży turystycznej. Potrzebne są jednak wyraźne sygnały, jak będą wyglądać obostrzenia w Polsce w okresie wakacji – uważa Natalia Jaworska, ekspert serwisu Noclegi.pl.

Turystyczna reaktywacja Polaków wydaje się w te wakacje przesądzona, ale konkretne decyzje większość osób podejmie last minute.

Czytaj też: Wyspy nieszczęśliwe. Jak zmieniliśmy egzotyczne raje w piekło

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŁawrow: Rosja jest gotowa na nowe działania wobec USA w razie dalszej eskalacji
Następny artykułDzień, w którym umarła Polska