W piątek Śląsk zmierzy się z Rakowem w Częstochowie, gdzie przygodę z piłką nożną zaczynał trener ekipy z Wrocławia Jacek Magiera. “Nie będzie sentymentów. Rakowowi będę kibicował, ale jutro zrobię wraz ze sztabem i piłkarzami wszystko, by Śląsk zdobył trzy punkty” – dodał.
Piątkowy pojedynek Śląska z Rakowem zapowiada się wyjątkowo z kilku powodów, a jednym z nich jest fakt, że zostanie rozegrany w Częstochowie, a nie w Bełchatowie, który był do tej pory domem dla zespołu trenera Marka Papszuna. To natomiast sprawia, że dla szkoleniowca wrocławian będzie to powrót do miejsca, gdzie rozpoczynał przygodę z piłką nożną. Magiera zaznaczył jednak, że dla niego będzie to mecz jak każdy inny.
“Raków to mój pierwszy klub, tam się wychowałem, tam miałem swoje pierwsze poważne mecze, sukcesy i rozczarowania jako młody chłopak, któremu wydawało się, że coś mu się należy, ale na wszystko trzeba było sobie zapracować. Tam też poznałem wspaniałych nauczycieli, trenerów, mentorów, którzy przekazywali mi wiedzę i wartości. To dla mnie wyjątkowe miejsce i klub. Nie będzie jednak żadnych sentymentów. Rakowowi będę kibicował, ale jutro zrobię wraz ze sztabem i piłkarzami wszystko, by Śląsk zdobył trzy punkty” – podkreślił.
Śląsk do Częstochowy pojedzie pokrzepiony wygraną z Podbeskidziem Bielsko-Biała odniesionym w niesamowitych okolicznościach. Do 83 minuty wrocławianie przegrywali 2:3, a mimo wszystko zdołali zwyciężyć zdobywając gola na 4:3 w piątej minucie doliczonego czasu.
“Należę do trenerów, którzy chcą wygrywać i strzelić jednego gola więcej – to jest najważniejsze, nie to, czy rezultat będzie brzmiał 1:0 czy 4:3. Dla kibiców na pewno taki mecz jak z Podbeskidziem jest lepszy do oglądania, dla trenerów – to duży materiał do analizy. Gra defensywna jest do rozwoju i do poprawy, ale ostatecznie liczy się to, by mieć przynajmniej gola więcej niż przeciwnik” – powiedział Magiera.
W składzie na Podbeskidzie szkoleniowiec wrocławian dokonał kilku zmian, ale jak zapewnił, nie chodziło mu o oszczędzanie sił piłkarzy na mecz z Rakowem.
“We wtorek najistotniejsze było spotkanie z Podbeskidziem, dziś najważniejsze jest to z Rakowem i tak podchodzimy do każdej ligowej kolejki. Nie ma żadnego większego powodu, że Dino Stiglec usiadł na ławce rezerwowych. Każdy zawodnik jest ważny, potrzebny i ma być gotowy do gry. Szukamy przede wszystkim intensywności na boisku. Każdy piłkarz ma ją pokazywać i pomóc drużynie, aby grała szybko, zdecydowanie i była zdeterminowana” – skomentował.
Jesienią Śląsk pokonał Raków na własnym boisku 1:0, ale generalnie zespół z Częstochowy należy do rywali, który “nie leżą” wrocławianom. Wystarczy wspomnieć, że była to pierwsza wygrana w ekstraklasie zespołu ze stolicy Dolnego Śląska nad Rakowem, a licząc również mecze w drugiej lidze (dzisiejsza pierwsza … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS