A A+ A++

Na razie o wszystkim zadecydowało kopnięcie Marcosa Alvareza. Niemcowi najpewniej spadł kamień z serca, bo czekał na nie osiem długich miesięcy. Zdobył gola w sierpniu, w debiutanckim meczu w polskiej Ekstraklasie, a potem zaciął się na dobre.

W końcówce pierwszej połowy środowego meczu podszedł do piłki ustawionej 11 metrów od bramki. Tuż przed uderzeniem zwolnił, podniósł głowę i – w stylu Roberta Lewandowskiego – wysłał ją tam, gdzie nie było bramkarza.

– Byłem pewny, że Alvarez wykorzysta ten rzut karny, bo na treningach idzie mu to bardzo dobrze – stwierdził Lukasz Hroszszo, bramkarz Cracovii.

Wcześniej jego koledzy z pola grali ostrożnie, wyczekiwali na szansę, choć nie ustrzegli się poważnego błędu. Mogą podziękować Duszanowi Lagatorowi, bo zostawiony w polu karnym Czarnogórzec zawalił na całej linii – uderzył piłkę głową gorzej niż źle. Pewnie teraz pluje sobie w brodę, bo kolejnych równie dobrych szans goście nie mieli.

Środowy mecz miał dać odpowiedź, czy ostatnie przebłyski dobrej gry Cracovii były tylko przebłyskami, czy zapowiedzią przełomu. Dla sprawiedliwości: piłkarze Probierza nie błyszczeli, w końcu jednak byli zdyscyplinowani i solidną organizacją odbierali rywalom chęć do gry. Trener zresztą co chwilę krzyczał, podpowiadał, denerwował się przy linii bocznej. Raz popędzał swoich zawodników, innym razem pokazywał, by się nie spieszyli. W tym sezonie jego piłkarze czasami w nieodpowiedzialny sposób rozdawali prezenty rywalom, ale tym razem utrzymali prowadzenie.

Pod koniec wepchnęli nawet piłkę do siatki po raz drugi. Po strzale głową skierował ją tam Matej Rodin. Sędzia uznał gola, by później go jednak anulować. Był spalony.

Koniec końców, dzięki zwycięstwu Cracovia poprawiła swoją sytuację w tabeli. Ma sześć punktów przewagi nad ostatnim miejscem, bo drużyny zza jej pleców – Stal Mielec i Podbeskidzie Bielsko-Biała – nie garną się do pościgu.

Złe wiadomości też są – to kontuzje. Przede wszystkim Pellego van Amersfoorta. Najlepszy strzelec Cracovii zdążył rozegrać kwadrans i już musiał zejść z kwaśną miną. Zastąpił go Rivaldinho i… też doznał urazu. Brazylijczyk wybiegł na boisko po przerwie tylko po to, by się przekonać, że ból nie pozwoli mu na kontynuowanie gry.

Dla Probierza to tym gorsze wieści, że zbliżają się derby Krakowa – mecz z Wisłą już w sobotę i to od niego będzie zależeć, czy nastroje w Cracovii poprawią się na dobre.

Cracovia – Wisła Płock 1:0 (1:0)

Bramka: Alvarez (42., k.).

Cracovia: Hroszszo – Rapa, Marquez, Rodin, Rocha – Fiolić (77. Kosecki), Sadiković, Lusiusz, Thiago Ż – van Amersfoort (17. Rivaldinho; 46. Dimun), Alvarez (77. Strózik).

Wisła: Kamiński – Vallo, Rzeźniczak, Uryga, García Ż+Ż+CZ (70. Merebaszwili) – Kocyła (70. Pyrdoł), Szwoch, Lagator, Tomasik Ż – Sheridan (86. Lewandowski), Tuszyński Ż.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułArcyważna wygrana Legii w meczu na szczycie
Następny artykułBorussia w grze o Ligę Mistrzów