A A+ A++

Lechia bardzo nie lubi grać na stadionie Lecha – przez ostatnie 55 lat wygrała tu w lidze raptem raz! Miało to miejsce w 2018 r. po golu Flavio Paixao, który po ostatnim meczu z Piastem Gliwice znalazł się w niezwykle doborowym gronie największych legend polskiej piłki. Jednak tym razem i Portugalczyk, i jego koledzy znów byli w Poznaniu kompletnie bezradni.

Gdański zespół pojechał do stolicy Wielkopolski bardzo mocno osłabiony, szczególnie w środkowej strefie – zarówno w obronie, jak i pomocy. Wirus żołądkowy u Kristersa Tobersa, Tomasza Makowskiego i Kenny’ego Saiefa okazał się groźniejszy, niż się wydawało, i cała trójka musiał podjąć kurację antybiotykową. Wciąż nie w pełni sił po kontuzji jest Michał Nalepa, ponadto za kartki pauzować musiał Jarosław Kubicki.

Lechia z dwoma nastolatkami w środku pola

To wszystko spowodowało, że w tercecie środkowych pomocników znalazło się dwóch 18-latków – Jan Biegański i Jakub Kałuziński. Ponadto zupełnie zmieniła się lewa strona z ostatnich meczów, na ławce rezerwowych usiedli bowiem Conrado i Żarko Udovicić. Za to po raz pierwszy od niemal dwóch miesięcy w podstawowej jedenastce pojawił się Joseph Ceesay.

Mimo wielu roszad w składzie piłkarze Lechii zaczęli mecz w niezłym stylu. Przez pierwsze 15-20 minut podchodzili do bardzo wysokiego pressingu i nie pozwalali gospodarzom na rozwinięcie skrzydeł. Inna sprawa, że to nie przekładało się na sytuacje bramkowe dla gdańskiego zespołu, jedyne, co udało się wywojować, to dwa niecelne strzały z dystansu. 

Jednak to wszystko dzięki odbiorom piłki na połowie rywala, konstrukcja akcji własnych praktycznie w Lechii nie istniała. Równie nieporadny w ataku był Lech, dlatego pierwsza część meczu była przeraźliwie nudna, a obaj bramkarze bezpowrotnie stracili 45 minut z życia. Liczba celnych strzałów wynosiła bowiem okrągłe zero.

Po golu wszystko się rozsypało

Druga połowa rozpoczęła się równie niemrawo, aż nagle padł gol dla Lecha. Po dośrodkowaniu Tymoteusza Puchacza piłka poszła po nodze nie dość agresywnego w tej sytuacji Karola Fili, przelobowała Dusana Kuciaka, a zamykający akcję Michał Skóraś z najbliższej odległości dopełnił formalności. Kompletnie przysnął w tej sytuacji Rafał Pietrzak, który zupełnie nie kontrolował pozycji strzelca bramki. 

W tym momencie gra Lechii zupełnie się posypała. Kilka minut później we własnym polu karnym Mario Maloca skrobnął nogę Mikaela Ishaka i choć sędzia Paweł Gil początkowo nie wychwycił przewinienia Chorwata, po obejrzeniu powtórki słusznie wskazał na 11. metr. Na 2:0 podwyższył sam poszkodowany.

Patrząc na ofensywną bezradność Lechii, losy meczu były w tym momencie przesądzone. Goście niby coś próbowali, trener Piotr Stokowiec robił zmiany (m.in. w Ekstraklasie zadebiutował 17-letni Filip Koperski), ale i jedno, i drugie trąciło desperacją. Gdański zespół po prostu nie miał w tym spotkaniu argumentów, żeby zagrozić Lechowi, który nie pokazywał przecież wielkiej piłki. Jednak po przerwie brutalnie wypunktował rywala, a dzieła zniszczenia dokończył Dani Ramirez, który wykończył szybką kontrę swojego zespołu.

Zatem Lechia napisała kolejny rozdział sagi pod tytułem “Przeklęty Poznań” i mocno utrudniła sobie walkę o 4. miejsce, które może dać europejskie puchary. Utrzymała co prawdą 5. pozycję, ale wyprzedzający ją Piast Gliwce (ma tyle samo punktów, podobnie jak 6. Śląsk Wrocław) w środę gra u siebie z Legią Warszawa. Właśnie z mistrzami Polski swój kolejny mecz rozegrają lechiści – w najbliższą niedzielę w Gdańsku (godz. 17.30, transmisja w Canal+ Sport i TVP Sport).

Lech Poznań – Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)

Bramki: Skóraś (52.), Ishak (57. karny), Ramirez (65.).

Lech: Van der Hart – Satka, Salamon, Rogne, Puchacz Ż (82. Krawiec) – Skóraś Ż, Kvekveskiri, Tiba (82. Karlstroem), Ramirez (72. Marchwiński), Kamiński (67. Sykora) – Ishak (72. Szymczak).

Lechia: Kuciak – Fila, Maloca, Kopacz, Pietrzak (62. Udovicić) – Biegański (76. Koperski) – Ceesay Ż (46. Conrado Ż) Kałuziński (62. Żukowski), Gajos, Zwoliński – Flavio Paixao Ż (80. Egy).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUdało się, wielki sukces Wisły!
Następny artykułPiotr Tworek: Niestrzelone karne się zdarzają. Wykonawcy będą nadal do nich podchodzili