A A+ A++

Zdzisława Wolańska, emerytowana prokurator, pensjonariuszka DPS-u, zmarła w marcu ub. roku. O okolicznościach jej śmierci powiadomił w kwietniu 2020 r. prokuraturę Artur Źródłowski, który opiekował się staruszką przez ostatnie lata. Kobieta umierała w pierwszej fali pandemii koronawirusa, gdy DPS był zamknięty dla bliskich, rodzin pensjonariuszy. Zdaniem Źródłowskiego (potwierdzają to także pracownicy) chorobę kobiety zbagatelizowały pielęgniarki.

– Prosiłem, błagałem, by wykonano jej badania krwi, by powiadomiono lekarza, wezwano pogotowie. W końcu sam zamówiłem prywatną wizytę, dopiero wtedy przewieziono Zdzisławę do szpitala – opowiadał Źródłowski.

Stan kobiety był już agonalny. Nie pracowały nerki, była odwodniona, z ust, nosa wyciekała ropa. Na ciele pojawiły się sączące wybroczyny.

– Kiedy ostatni raz, kilkanaście dni wcześniej widziałem Zdzisławę była w dobrej formie. Sama chodziła, jadła. Gdy przestałem przychodzić, doglądnąć, zaczęło się jej piekło – tłumaczył.

I choć Źródłowski sprawę śledczym zgłosił w kwietniu, śledztwo wszczęto dopiero na początku lipca. Potem połączono je z kolejnym zgłoszeniem. Syn zmarłego pensjonariusza alarmował, że ojciec zmarł w krótkim czasie po przewiezieniu do DPS-u (prokuratura odmówiła podania szczegółów tej śmierci “Wyborczej” red.).

Szpital w Drezdenku, 17 października 2020. Akcja powrót pensjonariuszy z DPS dla Kombatantów w Zielonej Górze Arch Lubuskiej policji/asp Tomasz Bartos

Po publikacji reportażu w „Dużym Formacie” o nieprawidłowościach w opiece i zarządzaniu domem, do śledczych zgłosiły się kolejne rodziny.

Czytaj także: Prokurator prowadzi śledztwo w DPS, a dyrektor dostaje 15 tysięcy nagrody od Haręźlak

Mija rok, nie przesłuchano wszystkich świadków

Prokuratorzy przyznali, że materiał zdjęciowy jest porażający, że śledztwo będzie wielowątkowe, bo sygnały napływały od rodzin z całej Polski.

Tymczasem okazuje się, że przez wiele miesięcy prokuratorzy nie zdążyli przesłuchać kluczowych świadków. Nie przesłuchano kobiety, w której ranie zalęgły się larwy. W sierpniu ub.r. lekarze musieli amputować jej nogę, by uratować jej życie. Kobietę przewieziono w ostatnim momencie do szpitala. Z małej rany, z jaką trafiła do DPS, zrobiła się spora martwica. Pod niezmienianymi opatrunkami muchy złożyły jaja.

Czytaj także: Śledztwo w DPS. Zepsuty telefon, skasowane numery, odwołane wizyty. “Rozpłakała się na mój widok”

Relacji samej pensjonariuszki śledczy nie poznają. Kto i dlaczego zaniedbał opiekę. Gdy z niechlujstwa i braku reżimu sanitarnego (alarmowaliśmy o tym tu Koronawirus w Domu Kombatanta. Miasto zataja informację od tygodnia) w październiku w DPS wybuchło największe w regionie ognisko koronawirusa (zakażonych było ponad 100 osób), a pensjonariuszami nie miał się kto opiekować, wojewoda zarządził ewakuację. Hanna P. nie wróciła już do DPS, zmarła w szprotawskim szpitalu. Nie tylko ona zmarła, ale wielu innych pensjonariuszy, którzy mogli być świadkami w sprawie.

– Z danych uzyskanych od DPS wynika, że z powodu COVID-19 w okresie od 6 października do 27 listopada zmarło 29 mieszkańców. Od momentu ewakuacji łącznie zmarło 44 mieszkańców tej placówki – informował „Wyborczą” Karol Zieleński, dyrektor biura wojewody.

Prezydent Janusz Kubicki w odpowiedzi na interpelację radnej Bożeny Ronowicz przyznał, że w 2020 r. zmarło 108 pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej dla Kombatantów.

Czytaj także: Szpital pokazuje drastyczne zdjęcia pensjonariuszy DPS, bo Kubicki twierdzi, że zaniedbania to kłamstwo i gra polityczna

Czytaj także: Koronawirus w Domu Kombatanta. Legutowski: Miasto miało miesiąc, żeby zadziałać w sprawie DPS-u. Nie zrobiło tego

Czytaj także: Wojewoda Dajczak wyśle pomoc. Karci Kubickiego, bo miasto od dwóch lat wiedziało o złej sytuacji w DPS-ie

Prokurator: Nie trzeba słuchać wszystkich świadków

Spośród 18 świadków, których zgłosił Źródłowski, przesłuchano zaledwie pięć osób.

– Dla mnie to skandal. Przecież za chwilę ludzie przestaną pamiętać szczegóły tamtych dni, które są tak kluczowe w tej sprawie. Wybrałem świadków, którzy mieli sporą wiedzę na temat innych nieprawidłowości w zarządzaniu domem. Pokazałyby pełny obraz, dlaczego tak bagatelizowano opiekę nad mieszkańcami domu. To byli świadkowie, którzy mają także wiedzę o okolicznościach śmierci innych mieszkańców – mówi Artur Źródłowski.

Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej: – Za dwa tygodnie przedstawimy podsumowanie pracy śledczych. Do tego czasu wstrzymamy się z komentowaniem. Nadmienię, że śledztwo opiera się także na pracy biegłych – mówi rzecznik i dodaje, że prokurator nie musi przesłuchać wszystkich świadków. Nie wszystkich zeznania są cenne dla śledztwa.

– Niby skąd taką wiedzę miał posiadać prokurator, skoro jedynie podałem świadków, ale nie wskazywałem, na jaką okoliczność mają zostać przesłuchani? – dziwi się Źródłowski.

Śledztwo, w którym badane są okoliczności śmierci kilku pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej dla Kombatantów, zmieniało kilka razy prokuratora. Sprawę prowadził zwykły prokurator w rejonie, potem trafiła ona do wydziału śledczego tejże jednostki, nadzorem objął ją prokurator okręgowy, aż w końcu sprawa trafiła do prokuratury okręgowej.

Śledztwo prowadzone jest w kierunku podejrzenia narażenia pensjonariuszy DPS na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także nieumyślnego spowodowania zgonu dwojga mieszkańców domu – art. 160 i 155 Kodeksu karnego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRzepecki górą w GTC
Następny artykułNie żyje były proboszcz tarnobrzeskiej parafii