Chodzi o Marcina S., który współpracuje z kilkoma gminami i na ich zlecenie zajmuje się m.in. odławianiem dzikich zwierząt. Mowa tu m.in. o takich gminach jak Komorniki czy Puszczykowo. Problem polega jednak na tym, że – jak pisze “Wyborcza” – mężczyzna stracił uprawnienia do posiadania broni.
Miało się to stać po awanturze domowej w lutym 2019 roku. Według informacji dziennika, mężczyzna “zaatakował swoją żonę”, wezwano policję. Marcin S. stracił pozwolenie na broń z powodu negatywnej opinii psychologicznej, co potwierdza “GW” wielkopolska policja.
Mimo braku tego pozwolenia, S., kontynuował współpracę z gminami, także na odstrzał dzikich zwierząt. Włodarze tychże gmin zarzekają się, że o braku pozwolenia nie wiedzieli.
Kilka tygodni temu mężczyzna miał uzyskać nową opinię psychologiczną, która tym razem była pozytywna. Wystąpił także o nowe pozwolenie na broń i je uzyskał – w lutym bieżącego roku.
“…ale już w połowie marca nastąpił kolejny zwrot. Poznańska prokuratura postawiła bowiem Marcinowi S. zarzuty za zastrzelenie dzika w Puszczykowie we wrześniu 2018 r. Zwierzę błąkało się między zabudowaniami. Straż miejska wezwała hycla. Ale zamiast zaopiekować się zwierzęciem i odstawić je do lasu, Marcin S. chwycił za strzelbę i na oczach świadków zastrzelił dzika. Prokuratura uznała, że nie miał do tego prawa” – opisuje “GW”.
Marcin S. ma więcej problemów. Prokuratura w Śremie prowadzi też śledztwo dotyczące kłusownictwa i nielegalnego posiadania broni. Mimo to – jak pisze “Wyborcza” – “zarówno Komorniki, jak i Puszczykowo podpisały z Marcinem S. umowę do końca tego roku”.
>> Czytaj cały tekst w “Gazecie Wyborczej” <<
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS