Śmierć Flasha pod koniec zeszłego roku wywołała radość zwolenników HTML5 i bezwtyczkowych, otwartych przeglądarek. Flash był wszak przeciwieństwem tego, czym jest dzisiejszy Web. Głównymi wątkami gorącej dyskusji były standardy, mobilność, bateria oraz los dziesiątek “legendarnych” gier przeglądarkowych. Fani HTML5 przemilczeli jednak pewną kwestię: tworzenie treści we Flashu było łatwiejsze, niż w nowoczesnych językach webowych.
Odkładając na chwilę na bok kwestie takie, jak responsywność, bezpieczeństwo i skalowanie, dostrzec można niewątpliwą zaletę Flasha: dostępność wielu narzędzi umożliwiających tworzenie treści metodą przeciągnij-i-upuść. Mogłoby się wydawać, że dziś istnieje więcej kreatorów do szybkiego tworzenia treści, ale prędko okazuje się, że to nieprawda. Gotowce, służące do “tworzenia stron internetowych”, sklepów, blogów i komunikatorów ułatwiają zbudowanie jedynie skromnego, zamkniętego zbioru aplikacji.
Worse is better
Fakt, opracowanie atrakcyjnej strony internetowej jest dziś łatwiejsze niż kiedykolwiek, ale narzędzia służące do tego celu oferują niewiele. Zdecydowanie nie da się tego porównać do Flasha. Co ciekawe, społeczność deweloperów przyjęła to bez protestu. Fakt, że Flash Builder i Action Script są łatwiejsze, ale “w HTML5 da się więcej”. Sęk w tym, że nic z tego nie wynika, bo to nie ma znaczenia.
Z obroną Flasha jest jak z obroną Visual Basica: nikt nie chce wyjść na amatora, nieprofesjonalnego twórcę miernych treści. Dlatego przyjęto, że Flash Zły, a HTML5 dobry. Podobnie RAD zły, a C# i pisanie interfejsu w XAML jest super. Nie szkodzi, że próg wejścia w XAML jest znacznie wyższy, niż w przypadku RAD-a. Albo (po webowemu, bo kto dziś pisze inaczej?), że koktajl z WebGL, JavaScriptu i CSS to Necronomicon w porównaniu z Action Scriptem. Przecież nikt nie chce programować tak, jakby rysował w Paint’cie, prawda?
Nie może być zbyt łatwo
Stawia to w ciekawej sytuacji ludzi z grupy “na litość Boską, ja chcę tylko zrobić szybko prosty program!”. Zostali oni pozbawieni szybkich narzędzi dlatego, że nie były “koszerne”. Można świętować zamordowanie kolejnego języka posądzanego o wykształcanie u ludzi kosmicznie szkodliwych praktyk. Ale można też spojrzeć na to zagadnienie jak na gatekeeping i pozorowanie trudności.
Porzucony Visual Basic po latach dostąpił odkupienia. Dzisiejszy C# pozwala celować w .NET 5.0 i jednocześnie stosować projektanta Windows Forms. I nie jest to żaden “tryb zgodności”, tylko aktywnie rozwijany na GitHubie projekt. Pewnie, pulpitowe aplikacje dla Windowsów nie mają przyszłości, ale nie każdy chce od razu tworzyć wielki produkt, który szturmem zdobędzie rynek. Czyż nie o to chodziło w tej całej komputeryzacji, by przeciętni ludzie mogli sobie tworzyć pomocne im narzędzia?
HTML to nie jest rozwiązanie
W przypadku Flasha nie nastąpiło nic takiego. Ścieżka migracji z Flasha na HTML5 po prostu nie istnieje. Obietnice składane przez takie programy, jak Adobe Animate są podważalne i dotyczą jedynie fragmentu możliwości całej platformy. I choć dziś już nie wysyłamy sobie mailem muzycznych pocztówek z tańczącym Billem Clintonem, brak ekspresowych narzędzi wpływa ujemnie na kreatywność.
O wiele łatwiej jest dziś stworzyć stronę internetową, w porównaniu z czasami szczytowej popularności Flasha. Ale wiele stron jest dziś tworzonych z użyciem tych samych komponentów, odtwórczo. Większość “użytkowników indywidualnych” w ogóle rezygnuje ze strony internetowej, zamiast tego utrzymując szereg kont na głównych portalach, z linkami do profili zagregowanymi w Linktree.
Następcy
Trudno tu jednoznacznie zidentyfikować przyczynę i skutek. Być może przystępność techniki nas rozleniwiła. Czy może jednak powstawałoby więcej interaktywnych treści, gdyby nie wymagały chybotliwej wtyczki niedziałającej na telefonie, a ich tworzenie było tak łatwe, jak kiedyś?
Istnieje kilka projektów celujących w odtworzenie łatwości i zakresu funkcjonalnego, które oferował Flash. Wśród nich wyróżnia się Wick, działający inaczej od Flasha, ale bezsprzecznie nawiązujący do jego zalet. Jest darmowy, najeżony JavaScriptem i można go przetestować w przeglądarce. Czy można go nazwać następcą Flasha? Raczej nie, choć może już wkrótce.
A może wystarczą nam już tylko nowe skórki do WordPressa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS