A A+ A++

„Co się dzieje, gdy rządzą prawicowi populiści? Można to zaobserwować w Polsce: najpierw rozbraja się Trybunał Konstytucyjny, a potem przygotowuje się do walki zbrojnej tysiące ochotników w cywilnych brygadach…” – brzmiał lead do tekstu jednego z „komentatorów” zawsze zwartych i gotowych w służbie na rzecz niemieckiej ojczyzny, opublikowanego pięć lat temu przez równie opiniotwórczy „Die Zeit”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Poważne rysy na fundamencie”. Nieudane zarządzanie pandemią może pogrążyć niemiecką chadecję

Tekstu Stefana Willeke’go, samego szefa reporterów w tym tygodniku, czytać nie trzeba, był w takim tonie, w jakim prawie wszystkie doniesienia prawie wszystkich mediów w Niemczech o Polsce, od chwili wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości. W kwestii formalnej, przyczynkiem tego refluksu w „Die Zeit” było tworzenie w naszym kraju Wojsk Obrony Terytorialnej. Polscy terytorialsi to oczywiście wytwór pisowskiego reżimu, który „przygotowuje do walki zbrojnej tysiące ochotników w cywilnych brygadach”. Co innego urzeczywistniana obecnie, identyczna inicjatywa w Niemczech – dla porównania cytaty, których źródłem są niemieccy politycy i Bundeswehra:

W twoim „Roku dla Niemiec” przejdziesz najpierw żołnierskie, siedmiomiesięczne szkolenie w dobrowolnej służbie wojskowej na rzecz bezpieczeństwa kraju

— to początek apelu naczelnego dowództwa do społeczeństwa Republiki Federalnej.

O co apeluje, do czego wzywa? O to, żeby obywatele zgłaszali się do niemieckiego odpowiednika naszego WOT, po ichniemu „Der neue Freiwilligendienst im Heimatschutz” – nowej, dobrowolnej służby na rzecz bezpieczeństwa kraju, ojczyzny, stron rodzinnych czy wewnętrznego, jak kto woli. W gruncie rzeczy nie chodzi tylko o „Rok dla Niemiec” w tejże Służbie Ochrony Kraju (SOK), lecz o rok+, jako że po przeszkoleniu „terytorialni rezerwiści” pozostaną w dyspozycji generalicji Bundeswehry przez sześć lat. W tym okresie będą zobowiązani uczestniczyć w ćwiczeniach oraz wykonywać różnorakie zadania na obszarze całej republiki, np. w walce z klęskami żywiołowymi, skutkami katastrof, pandemiami i „innymi kataklizmami”, aż obowiązkowo odsłużą łącznie kolejne pięć miesięcy – to taka dobrowolność „made in Germany”… Później byli żołnierze tej nowej formacji będą już tylko wyszkolonymi rezerwistami bez zobowiązań. Aa, jeszcze jeden drobiazg, kandydaci do zaciągu w ojczyźnianym SOK-u mają dostawać na zachętę… żołd przez cały okres szkolenia, dokładnie po 1,4 tys. euro miesięcznie na rękę, a po przeszkoleniu, już w roli rezerwistów, „za każdy aktywny dzień świadczenia służby co najmniej 87 euro netto”, informuje Bundeswehra na swym portalu.

Apel już poskutkował. Tylko wczoraj rozpoczęło szkolenie „325 pierwszych rekrutek i rekrutów”, roztrąbiły się zaodrzańskie media „po linii i na bazie”, jak mawiało się u nas w czasach komunistycznych rządów PRL, od Bayerischer Rundfunk po Deutsche Welle; że federalna minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer (do niedawna szefowa CDU, czyli partii kanclerz Angeli Merkel), uważa tę nową formację za „wzmocnienie” i odrzuca wszelką krytykę wykorzystania w jej nazwie określenia „Heimatschutz”, stosowanego do tej pory przez organizacje neonazistów:

To świadomy wybór i żaden błąd. Błędem było pozostawienie prawicowcom tego tak bliskiego naszym sercom terminu. Nadszedł czas, byśmy go przywrócili do demokratycznego centrum

– skomentowała pani minister.

Nie może być, to są w Niemczech jacyś neonaziści? Patrz pani, czytając niemieckie media można by przypuszczać, że wylęgarnią neonazistów jest Polska pod rządami PiS, gloryfikującego tych wyklętych bandytów, złodziei, moczymordów i żydożerców z Armii Krajowej, o czym wiedzą wszystkie niemieckie matki i ojcowie, po obejrzeniu serialu telewizji publicznej ZDF „Unsere Mütter, unsere Väter”, notabene sprzedanego i wyemitowanego w stu państwach świata, oraz po lekturze niemieckich gazet…

Rzekomo wolne niemieckie media”

Że się wyzłośliwiam? Jasne, a dlaczego nie miałbym się wyzłośliwiać przy takiej polityce informacyjnej rzekomo wolnych niemieckich mediów, tych z wczoraj i dziś? Ale, żeby nie było, że coś przemilczam, pojawiły się też głosy krytyki, co do nowych brygad „ojczyźnianej” formacji Bundeswehry, np. ze strony organizacji dobroczynnych, którym nie podoba się, że ich działacze są bezbronni, zaś mający ich wspierać za pieniądze w różnych akcjach „terytorialsi” z SOK-u  będą uzbrojeni.

Wolontariat jest prerogatywą społeczeństwa obywatelskiego, a nie państwa

– oburzył się szef katolickiej organizacji charytatywnej Caritas Peter Neher, który rządową inicjatywę uznał za „znacznie lepiej płatny, ślepy akcjonizm”. Co to ma być, „Bundeswehra light?” – słuchać po kątach głosiki krytyki paru polityków Zielonych i liberałów z FDP – i to by było na tyle.

Ten przeklęty, populistyczny rząd PiS i ten demokratyczny rząd w Niemczech, który musi go naśladować…

PS. Wiadomość z ostatniej chwili – liczba chętnych do służby w SOK-u sięga już 10 tys. Szkolenia cywilnych brygad będą odbywały się w trzynastu ośrodkach na terenie całych Niemiec.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Częstochowie: “Dostępny lekarz” w Częstochowie. Stypendia dla pielęgniarek i położnych
Następny artykułPolicjanci z Pucka proszą świadków o pomoc w ustaleniu tożsamości pieszego, który zginął w wypadku na drodze Celbowo – Puck