A A+ A++

Relacje „Przeglądu Powiatowego” z aktualnymi władzami miasta nie są najłatwiejsze. Od pewnego czasu kontaktujemy się głównie drogą oficjalną, ale coraz częściej nasze drogi spotykają się też na wokandzie sądowej. O tym, że istnieje jeszcze sprawiedliwość najlepiej dowodzi niedawny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku. Burmistrz Mirosław Karolczuk został zobowiązany do zrealizowania wniosku naszej redakcji.

Krzysztof Przekop by Koty2

Kontakty lokalnych mediów z władzą publiczną zwykle nie należą do najprostszych. Zwłaszcza, kiedy owa władza obraża się na media i traktuje je za wrogów, których najchętniej by się pozbyła. Pamiętamy przykrą sytuację z poprzedniej kadencji samorządu, kiedy Mirosław Karolczuk był jeszcze zastępcą burmistrza. Spotkany przez nas na korytarzu urzędu miejskiego i zapytany czy udzieli komentarza na temat sprzedaży dworca PKS, wyraźnie zdegustowany Karolczuk odpowiedział: „Mam tylko jedną głowę, dwie nogi i dwie ręce”. Niestety w bieżącej kadencji także nie jest łatwo o informacje. Do rzadkości nie należą sytuacje, gdy musimy wielokrotnie prosić, upominać się o udzielenie komentarza w danej sprawie przez władze miasta. Najbardziej znamienna może być historia z lipca ubiegłego roku. Wysłaliśmy do zastępcy burmistrza kilka precyzyjnych pytań, dotyczących oceny wystawionej byłej dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 Wiesławie Chrulskiej. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy do dzisiaj.

Nasze relacje z obecnymi władzami miasta zaczęły się psuć po tym, kiedy grupa radnych skupiona wokół burmistrza Karolczuka oszkalowała naszą redakcję na niesławnej konferencji prasowej z września 2020 roku i zapowiedziała pozwanie nas do sądu. Na kompromitującej radnych konferencji padały hasła o wyjątkowym rozwoju miasta, którego nasza redakcja ma rzekomo nie dostrzegać. Kilka tygodni po tym wydarzeniu na światło dzienne przypadkowo wypłynęła informacja, że burmistrz zamawia i opłaca horrendalnymi kwotami artykuły sponsorowane w „Augustowskim Reporterze”. Artykuły te mają charakter propagandowy, żeby wmówić mieszkańcom, że Augustów pod obecnymi rządami staje się miastem mlekiem i miodem płynącym. Ale w całej sprawie najbardziej zdumiewające jest to, że współwłaścicielem „Augustowskiego Reportera” i prezesem zarządu jest żona lidera ugrupowania Nasze Miasto Tomasza Dobkowskiego. Dobkowski był pełnomocnikiem wyborczym, zaś jego żona pełnomocnikiem finansowym komitetu, z którego Mirosław Karolczuk kandydował na burmistrza. Dotowanie biznesu żony radnego Dobkowskiego z publicznych pieniędzy jest w oczywisty sposób kontrowersyjne i bulwersujące. Na nasze pytania dotyczące sprawy dotowania przez miasto biznesu żony radnego Dobkowskiego Filip Chodkiewicz odpowiedział wymijająco. Nie może być zgody na to, by rządzący nie odpowiadali na pytania, by posługiwali się manipulacjami bądź socjotechniką. Musieliśmy znaleźć inną drogę walki o prawdę.

Redaktor naczelny „Przeglądu Powiatowego” postanowił, że będziemy kierować do burmistrza pytania w drodze dostępu do informacji publicznej. W październiku i listopadzie Krzysztof Przekop wysłał burmistrzowi pytania o informacje na temat finansowania mediów należących do rodziny Tomasza Dobkowskiego. Odpowiedzi burmistrza były ewidentnie wymijające i niewyczerpujące. Burmistrz odmówił udostępnienia dokumentów rozliczeniowych. Krzysztof Przekop skierował sprawę do sądu i złożył skargę na bezczynność burmistrza. Wniósł również o zobowiązanie burmistrza do udzielenia żądanej informacji. Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że część dokumentów, których urząd miejski odmówił naszej redakcji, na profilu Facebookowym opublikował zastępca burmistrza.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku wyrokiem z 26 lutego 2021 roku stwierdził, że organ burmistrza dopuścił się bezczynności. WSA zobowiązał również Mirosława Karolczuka do załatwienia wniosku Krzysztofa Przekopa w zakresie dotyczącym żądania udostępnienia raportów o zasięgu poszczególnych wpisów oraz nakładzie czasopisma „Augustowski Reporter”, a także oświadczeń o ilości rozprowadzanych egzemplarzy wspomnianego wydawnictwa.

Dokumenty, których używa organ do zrealizowania powierzonych mu zadań, stanowią informację publiczną. Niewątpliwie dokumentami takimi są raporty o zasięgu zawnioskowane do udostępnienia we wniosku z 10 listopada 2020 r. Są dokumentami rozliczeniowymi, bowiem na ich podstawie organ wypłaca środki co do których umówił się w 2020 roku z wydawcami i redakcjami. Nie ulega wątpliwości, że organ w odpowiedzi na zgłoszone wnioski raportów nie udostępnił” -fragment uzasadnienia wyroku WSA w Białymstoku.

Na mocy wyroku burmistrz jest zobowiązany do zwrotu redakcji kosztów procesu.

Z niecierpliwością oczekujemy na to, by burmistrz wypełnił postawienie sądu i przekazał nam pełne raporty dotyczące zasięgów poszczególnych wpisów oraz nakładu „Augustowskiego Reportera”, a także oświadczeń o ilości rozprowadzanych egzemplarzy tegoż czasopisma.

Ubolewamy, że sprawa musiała trafić do sądu. Żałujemy, że w obecnej rzeczywistości kontakt z władzami miasta musi przebiegać w drodze oficjalnych zapytań i wniosków o informację publiczną. Nie czujemy się winni tej sytuacji, która bez wątpienia nie wystawia laurki burmistrzowi i jego najbliższym współpracownikom.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoalicja Miast przygląda się kulturze w pandemii
Następny artykułMaciej Bukowski zastąpi w radzie miasta zmarłego, Tomasza Kolczyńskiego? Miał czwarty wynik w okręgu