Elektrownie wiatrowe, które powstaną na Bałtyku, dostaną nieco wyższe wsparcie niż pierwotnie proponował resort klimatu, ale zdecydowanie niższe od oczekiwań branży. Inwestorzy skalkulują teraz, czy ich projekty będą opłacalne.
Ostateczna maksymalna kwota wsparcia za jedną megawatogodzinę energii elektrycznej wytworzonej w morskiej farmie wiatrowej sięgnie 319,6 zł. To więcej, niż wcześniej proponowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Resort pierwotnie chciał ustalić cenę na poziomie 301,5 zł/MWh, co wywołało falę krytyki ze strony inwestorów. Ostatecznie w rozporządzeniu resort podniósł stawkę, ale wciąż jest ona wyraźnie niższa od oczekiwań branży. To rodzi ryzyko, że nie wszystkie projekty na polskim morzu uda się zrealizować.
Wyższe oczekiwania
Ustalona cena za energię z morskich elektrowni będzie dla inwestorów podstawą rozliczenia różnicy pomiędzy rynkową ceną prądu a ceną umożliwiającą przedsiębiorcom pokrycie kosztów wytwarzania energii elektrycznej na morzu. To rodzaj pomocy dla właścicieli farm, która ma im dać m.in. gwarancję zwrotu niezbędnych nakładów inwestycyjnych. – Jest to cena uwzględniająca koszty inwestycyjne i operacyjne dla morskiej farmy wiatrowej oddalonej od brzegu o 55 km. Ponadto uwzględnia ona zastosowanie cen stałych za 2021 r., wyższych kosztów bilansowania, opłaty za przedłużenie pozwolenia lokalizacyjnego oraz podatku od nieruchomości i od infrastruktury lądowej – wyjaśnia resort klimatu.
Znacznie wyższej ceny, bo sięgającej 372,17 zł/MWh, oczekiwało Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. – Cieszymy się, że cena maksymalna dla energii pozyskiwanej z morskich farm wiatrowych w podpisanym przez ministra klimatu i środowiska rozporządzeniu wzrosła wobec propozycji wyjściowej wskazanej w projekcie. Nadal jest ona jednak konserwatywna. W związku z tym zatwierdzony poziom 319,6 zł/MWh nie pozostawia zbyt dużej przestrzeni dla projektów, które będą realizowane na polskich wodach Bałtyku – komentuje Janusz Gajowiecki, prezes PSEW. Dodaje, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o konkretach. – To będzie możliwe, kiedy przeanalizujemy szczegółowo wpływ tej ceny na poszczególne projekty, uwzględniając ją w modelach biznesowych poszczególnych inwestycji – zastrzega Gajowiecki.
Z kolei Ministerstwo Aktywów Państwowych, które nadzoruje kontrolowane przez państwo spółki energetyczne, apelowało o podniesienie ceny do co najmniej 325,62 zł/MWh.
Czas na kalkulacje
Chętnych do stawiania wiatraków na morzu nie brakuje. Inwestycje w tym obszarze planują m.in. Polenergia z norweskim Equinorem, Polska Grupa Energetyczna z duńskim Orsted i PKN Orlen z kanadyjskim Northland Power. Żeby skorzystać ze wsparcia, inwestorzy mieli czas na złożenie wniosku do Urzędu Regulacji Energetyki do 31 marca. Do 29 marca, a więc jeszcze przed publikacją ostatecznego poziomu wsparcia, do URE wpłynęły wnioski dotyczące dziewięciu projektów.
Kontrolowana przez Dominikę Kulczyk Polenergia złożyła wnioski dla dwóch swoich inwestycji na morzu. – Przyznanie wsparcia pozwala nam przejść do drugiej fazy rozwoju morskich projektów, która po uzyskaniu pozwoleń na budowę zakończy się podjęciem ostatecznej decyzji inwestycyjnej. Na tym etapie musimy już podejmować bardzo kosztowne działania i zobowiązania, takie jak wybór dostawców poszczególnych komponentów farmy – podkreśla Michał Michalski, prezes Polenergii. Spółka planuje wprowadzenie pierwszej energii z morskich wiatraków do sieci w 2026 r.
W sumie ze wsparcia w postaci kontraktu różnicowego skorzystać mogą projekty o łącznej mocy do 5,9 GW. W następnych latach zmieni się model wsparcia i inwestorzy będą konkurować o nie na aukcjach. Przepisy przewidują możliwość organizacji aukcji w latach 2025–2028. Na tym etapie wsparciem będą mogły zostać objęte morskie farmy wiatrowe o łącznej mocy zainstalowanej nieprzekraczającej 5 GW. Z uwagi na skalę i specyfikę procesów inwes … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS