A A+ A++

 Awantura wokół formalnej aneksji Bośni przez Austro-Węgry (1908), jeszcze mocniej uświadomiła rządzącym w Wiedniu politykom, że głównym przeciwnikiem ich państwa jest aktualnie Rosja. Przygotowania do przyszłego konfliktu, stymulowane dalszym rozwojem sytuacji na Bałkanach ruszyły pełną parą. Oprócz działań na niwie stricte militarnej, których wyrazem była dalsza rozbudowa Twierdzy Przemyśl, znaczące unowocześnienie artylerii i wprowadzenie do uzbrojenia piechoty broni maszynowej, studiowano coraz pilniej polityczne aspekty zbliżającego się starcia. Jeden z aspektów nasuwał się przed oczy sam, nawet najmniej uważnemu obserwatorowi. Rosyjsko-austriacka granica dzieliła brutalnie etnos polski i ruski/ukraiński, nie różniący się znacząco po obu stronach kordonu, mimo półtora wieku pozostawania w różnych organizmach państwowych. Możliwość wojskowego wykorzystania perspektywy poprawy warunków bytu narodowego i zjednoczenia wyglądała kusząco. Polakom, z ich długa tradycją walki zbrojnej przeciw Rosji wystarczało tylko mniej przeszkadzać – rozwój „organizacji proobronnych”, jakbyśmy to dziś nazwali w latach 1908-1914 stał się burzliwy, masowy i objął wszystkie niemal środowiska i opcje polityczne polskie pod panowaniem austriackim. Kontakty antyrosyjskich polskich niepodległościowców z austriackim wywiadem zaczęły się wcześnie, co najmniej 29 września 1906 roku od zaoferowania przez Piłsudskiego w imieniu PPS – Frakcji Rewolucyjnej usług wywiadowczych przeciwko Rosji w zamian za „poparcie walki przeciw rządowi rosyjskiemu w sposób następujący: ułatwienie nabywania broni, tolerowanie tajnych składów broni i agentów partyjnych w Galicji, niestosowanie represji wobec rezerwistów austriackich, którzy braliby udział w walce przeciwko Rosji, i wobec rewolucjonistów”. Bez nawiązanej wówczas współpracy nie byłoby później mowy ani o tolerowaniu nielegalnego przecież w Galicji Związku Walki Czynnej, ani  możliwości założenia Związku Strzeleckiego we Lwowie i krakowskiego Towarzystwa „Strzelec”. Polska karta miała jednak dla CK czynników bardzo istotne wady: Polacy nie do końca pozwalali się kontrolować, ich stara tradycja polityczna ułatwiała im podejmowanie gier nie tylko z dzisiejszymi, wiedeńskimi protektorami, a nade wszystko podejmowanie kwestii polskiej było z oczywistych względów bardzo źle widziane przez niemieckiego sojusznika.        

Wobec potęgi Rosji czynniki utylitarne przeważyły, niemniej jednak, za wiedzą i zgodą polityków Kundschaftsgruppe das  Evidenzbureau CK Sztabu Generalnego około 1912 roku podjęło działania, mające galicyjskim Polakom trochę bazę ograniczyć. Pojawiły się stamtąd  sugestie rozszerzenia zakresu działalności dla okrzepłych inicjatyw ukraińskich (Towarzystwo Gimnastyczne „Sokił” zawiązane w r. 1894,  i Towarzystwo Gimnastyczno-Przeciwpożarowe „Sicz” założone 1900 r., przekształcone następnie w Ukraiński Związek Siczowy), ukierunkowanych głównie na działalność edukacyjną i narodową – ale dotąd tylko na gruncie państwa austriackiego. Rozbudowane bowiem ruskie życie polityczne w Galicji ( Ukraińska Radykalna Partia (1890), Ukraińska Partia Narodowo-Demokratyczna, Ruska Partia Chrześcijańsko-Społeczna (1898) i Ukraińska Socjalno-Demokratyczna Partia (1899) i odrębnym nurtem idąca Rusko-Narodowa Partia (1900 r.) identyfikująca Rusinów z Rosjanami), koncentrowało się bardziej na sporze z Polakami, postulując co najwyżej wyodrębnienie „ukraińskiego terytorium etnicznego” w oddzielny kraj koronny, niż na dyskutowaniu o Naddnieprzu. Stąd gorzkie konkluzje Mychajły Hruszewśkiego, ukraińskiego historyka z Kijowa,  który po osiedleniu się we Lwowie i wykładając na uniwersytecie, a nawet należąc jako współzałożyciel do władz UPND, zaczął czuć się tu coraz bardziej obco. Jeszcze  roku 1906 opublikował artykuł „Galicja i Ukraina”, w którym  rozważał sytuację ruchu ogólnoukraińskiego. Pisząc o jego słabości w Kijowie, i niewielkim zainteresowaniu braćmi zza Zbrucza we Lwowie konstatował, że rozwój wydarzeń zmierza do podziału Ukraińców na odrębne nacje na wzór Serbów i Chorwatów. Wydarzenia kolejnych lat obserwacje te wydawały się potwierdzać  – całość niemal zainteresowań osób aktywnych politycznie absorbowały wydarzenia krajowe. Emocje pierwszych powszechnych wyborów do wiedeńskiej Rady Państwa i zabójstwo namiestnika Potockiego doprowadziły do zaognienie sporu pomiędzy mieszkańcami Galicji do polskiego „ani kroku do tyłu” i ruskiego „Lachy za San”. Wiedeń poczuł się zmuszony do stonowania nastrojów, mianując nowym namiestnikiem bardziej nastawionego na porozumienie Michała Bobrzyńskiego, oraz wpływając w takim samym kierunku na metropolitę Szeptyckiego. Jednym z elementów rozładowujących mogło być ukierunkowane antyrosyjsko szkolenie paramilitarne, kierując polsko-ruska rywalizację w jeszcze bardziej pożądaną dla monarchii stronę. Na przełomie lat 1912/1913 powstało  wzorowane na ruchu polskim półlegalne najpierw  Ukraińskie Towarzystwo Strzeleckie, legalizowane przez władze na tych samych co polskie zasadach statutowych, zajmujące się szerzeniem wiedzy i umiejętności wojskowych wśród studentów ukraińskich na lwowskich uczelniach. W maju 1913 r. weszło w skład świeżo zawiązanego Towarzystwa Ukraińskich Siczowych Strzelców. Jesienią pod tą samą nazwą i na podstawie identycznego statutu powstała druga organizacja paramilitarna. Obie ponumerowano jako TUSS I i TUSS II. Pierwsze z nich zrzeszało przede wszystkim studentów (ok. 60 osób) i miało charakter szkoły oficerskiej, podczas gdy w drugim, liczniejszym (ok. 300 osób), zbierała się przeważnie młodzież rzemieślnicza i robotnicza. Do wybuchu wojny towarzystwa te zawiązały w różnych miejscowościach prawie 100 grup, nieporównanie mniej liczebnych i dysponujących mniejszą ilością broni niż organizacje polskie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPL: Verva Warszawa po raz drugi pokonała Trefl Gdańsk i zagra w półfinale
Następny artykułPółfinały PlusLigi nie dla Trefla Gdańsk. Słabiutki mecz i porażka z Vervą Warszawa