Prokuratura Okręgowa w Warszawie chce pociągnąć do odpowiedzialności posła PO za naruszenie nietykalności cielesnej posła PiS. Do marszałek Sejmu wpłyną wniosek o uchylenie immunitetu sprawcy Sławomirowi Nitrasowi, ale poseł Nitras może spać spokojnie, bo posła chroni immunitet…
CZYTAJ TAKŻE: Nitras się doigrał? Jest wniosek o uchylenie immunitetu! Prokuratura: Atak posła PO zarejestrował sejmowy monitoring
Na marszałku Senatu ciążą zarzuty – jak brzmi prokuratorskie oskarżenie – „przyjmowania korzyści majątkowych” od pacjentów w czasach, gdy domniemany łapówkarz Tomasz Grodzki jeszcze marszałkiem nie był. Ale też może spać spokojnie, i jego chroni immunitet, którego się nie zrzeknie, bo to on dzisiaj „chroni” Senat przed jakimś obcym, znanym tylko jemu reżimem. Na nic apele, żeby to niezawisły sąd rozstrzygnął o jego niewinności…
Czysty jak łza jest również były sekretarz generalny PO, posądzany o przyjęcie co najmniej 733 tys. złotych łapówki, nieruchomości w Chorwacji, parę zegarków i o inne przewiny – łącznie prokuratura przedstawiła Stanisławowi Gawłowskiemu siedem zarzutów, za co grozi mu 15 lat więzienia. Ale po wpłaceniu półmilionowej kaucji wyszedł z aresztu, co triumfalnie ogłosił jego obrońca, mecenas Roman Giertych. A gdy wyszedł, dostał się dzięki osłonie partii, która nie wystawiła kontrkandydata w wyborach parlamentarnych do izby wyższej parlamentu i podsądny Gawłowski korzysta dziś z immunitetu senatorskiego.
Jak nie korzystać, skoro jest! Więc korzystają posłowie i senatorowi różnych maści, przykładami można sypać jak z rękawa, i wymachują legitymacjami, kiedy i gdzie tylko się da. Nawet na ulicy, gdy sami uczestniczą i przepychają się w nielegalnych demonstracjach i burdach.
Formalnie immunitet oznacza, że od chwili ogłoszenia wyników wyborów aż do wygaśnięcia mandatu parlamentarzysty nie można pociągnąć go do odpowiedzialności karnej bez zgody Sejmu oraz, że nawet wcześniej podjęte postępowanie karne, czyli jeszcze przed jego wyborem, ulega zawieszeniu. Immunitet traci ważność z chwilą wygaśnięcia mandatu, ale przecież można uzyskać go ponownie w kolejnych wyborach, i w kolejnych, i w następnych… Ot, złota wolność poselska w Rzeczypospolitej postkomunistycznej!
A gdzie indziej?
Dla przykładu, w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej żadnemu deputowanemu do Izby Lordów czy Izby Gmin nie wpadnie nawet do głowy wymachiwanie na ulicy jakimś poselskim plastikiem czy papierkiem – parlamentarzyści traktowani są przez prawo tak jak każdy szary obywatel. Nie przysługuje im żadna ochrona w sprawach karnych, w związku z tym nawet nie istnieje coś takiego, jak procedura uchylania immunitetu. Istnieje jedynie wymóg informowania izby o zatrzymaniu i prewencyjnym aresztowaniu parlamentarzystów.
W innych krajach Europy immunitety chronią posłów tylko w związku z działalnością parlamentarną. We Francji mandat nie chroni parlamentarzystów ani przed już podjętym, i śledztwami, ani przed wszczęciem postępowania karnego, ani nawet przed rewizją policji w ich domach prywatnych. Nie jest też gwarancją nietykalności po wydanych, prawomocnych wyrokach. Także w Niemczech nie ma wymogu uzyskania zgodny parlamentu (Bundestagu) na podjęcie śledztwa wobec deputowanego, procedury karnej i aresztowana, z tym wszakże zastrzeżeniem, że został przyłapany na gorącym uczynku lub w ciągu doby od tego zdarzenia. W pozostałych okolicznościach wymagana jest zgoda Bundestagu, co nie należy do rzadkości.
Rok temu niemiecki parlament uchylił immunitet szefowi klubu poselskiego Alternatywy dla Niemiec Alexandrowi Gaulandowi, któremu prokuratura przedstawiła zarzut machlojek podatkowych. Bundestag przegłosował też uchylenie immunitetu posłance CDU (partii kanclerz Angeli Merkel) Karin Strenz; wcześniej ta członkini Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy zamieszana w skandal korupcyjny z Azerbejżdanem i ukarana grzywną 20 tys. euro. Przykład sprzed kilku tygodni, to uchylenie immunitetu wiceprzewodniczącemu parlamentarnego klubu poselskiego CDU/CSU Georgowi Nüssleinowi; ów polityk, notabene odznaczony Federalnym Krzyżem Zasługi, podejrzany jest o przekręty w związku z koronawirusową pandemią – wraz z innymi zamieszanymi w tę sprawę mieli zarabiać na prowizji od producentów masek ochronnych. Rzecz jasna, niemieckie partie bronią się przed ujawnieniem skandali, ale jeśli już zostaną ujawnione, starają się uwiarygodnić w oczach wyborców i rozprawiają się z winowajcami we własnych szeregach, aby odium nie spadło na całe ugrupowania.
Wróćmy do kraju. Przywilej świętych krów w polityce irytuje wyborców, co jednak samym partiom widać nie przeszkadza – te rzucają od czasu do czasu hasła, że są za zniesieniem lub choćby ograniczeniem immunitetu, a przynajmniej wyłączeniem z niego spraw karnych, ale na gadaniu „za” się kończy.
Platforma Obywatelska jest zdeterminowana, aby przywileje władzy, w tym immunitet parlamentarny, znieść lub ograniczyć!
— czyje to słowa? Postulował to nikt inny, tylko sam szef PO Donald Tusk, w kwestii formalnej – wiosną 2007 roku. Tusk, będący wówczas liderem opozycji, wezwał PiS do jak najszybszego opracowania i uchwalenia stosownych zmian w konstytucji. Słowa nic nie kosztują. Nawiasem mówiąc, Sejm nie uchylił wtedy immunitetu posłance SLD Małgorzacie Ostrowskiej, wobec której prokuratura wysunęła zarzut przyjęcia łapówki co najmniej 155 tys. złotych od jednego z baronów paliwowych; choć sam Tusk stwierdził wcześniej, że wniosek prokuratury brzmiał przekonująco, nikt z PO na wszelki wypadek nie zagłosował za pozbawieniem jej immunitetu…
Teoretycznie immunitet parlamentarny powinien jedynie gwarantować posłom i senatorom swobodę wykonywania obowiązków wynikających z posiadanego mandatu. W praktyce rozciąga się także na działalność przestępczą. W 2018 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że kandydaci jego partii będą przed następnymi wyborami parlamentarnymi podpisywali, cytuję:
Jednoznaczną deklarację dotyczącą korzystania z immunitetu, tak by nie chronił on osób podejrzanych o przestępstwa kryminalne.
Słowa te padły po tym jak wbrew oczekiwaniu prezesa senatorowie PiS nie zgodzili się w tajnym głosowaniu na uchylenie immunitetu i aresztowanie kolegi Stanisława Koguta. Dla przypomnienia, działo się to po wniosku CBA do Prokuratury Krajowej z grudnia 2017 roku, w którym oskarżano senatora o korupcję. Kogut został natychmiast zawieszony w prawach członka partii, jednak koledzy senatorowie nie zgodzili na jego tymczasowe aresztowanie, w związku z tym prokurator wydał mu zakaz opuszczania kraju i poręczenie majątkowe w wysokości miliona złotych. Stanisław Kogut pieniądze wpłacił, stać go było, i już jako niezrzeszony senator ubiegał się o reelekcję, co mu się nie udało, więc w ubiegłym roku został aresztowany przez CBA. Z powodu zarażenia się koronawirusem zmarł w październiku 2020 r.
Pomysł prezesa Kaczyńskiego ostatecznie upadł, ponieważ w ocenie jurystów takie zobowiązanie kandydatów na posłów i senatorów nie miałoby mocy prawnej, gdyż stałoby w sprzeczności z art. 105 Konstytucji, określającym zasady funkcjonowania immunitetu. Pomysł padł, problem bezkarności polityków o lepkich rękach oraz popełniających inne czyny karalne pozostał. I tu mogę zacząć od początku:
Prokuratura Okręgowa w Warszawie chce pociągnąć do odpowiedzialności posła PO Sławomira Nitrasa za naruszenie nietykalności cielesnej posła PiS…, na marszałku Senatu Tomaszu Grodzkim ciążą zarzuty „przyjmowania korzyści majątkowych”… itd. itp., Ot, złota wolność poselska w Rzeczypospolitej postkomunistycznej!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS